Alpe Cermis i Cimon del To della Trappola
Stacja narciarska znajdująca się nad Cavaiese doskonale widoczna z każdego
zakątka tej miejscowości. W jej skład wchodzi kolejka gondolowa wywożąca
turystów i narciarzy na wysokość 2000 m n.p.m. oraz trzy wyciągi krzesełkowe
wyjeżdżające na ok. 2200 m n.p.m. Na narciarzy czeka tu 27 km tras, w tym
trasa najdłuższa - Olimpia, o długości 7,5 km i różnicy poziomów 1400 metrów.
Zwieńczeniem terenu jest Cimon del To della Trappola (2401 m n.p.m), cel mojej
dzisiejszej kolejkowo-pieszej wycieczki.
źródło: mapy.cz
Kolejka gondolowa wyjeżdża na górę z samego Cavalese, potem przesiadka na
krzesełka i już jestem na 2200 metrów n.p.m. przy Rifugio (schronisku) Paion
de Cermis.
widok na północną stronę
wyciąg Lagorai, po lewej Schwarzhorn
Na południe prowadzi ścieżka piesza prowadząca równolegle do trasy
narciarskiej, w ogóle miejsce to jest dość dobrze przystosowane do turystki
pieszej, bo wzdłuż trasy zjazdowej Lagorai, a potem pod górną stację wyciągu
krzesełkowego Pra Fiori prowadzi z boku trasy narciarskiej dobrze przetarta
i odgrodzona od narciarzy ścieżka piesza.
Zbocza Alpe Cermis ze stacją narciarską są położone po północnej stronie
masywu, dlatego warunki śnieżne są dziś dużo lepsze niż np. na odwiedzonym
wczoraj Latemarze. Trasą Olimpia można zjechać aż na sam dół, na wysokość 850
metrów, nawet tam na dole trasa jest doskonale przygotowana i leży na niej
gruba warstwa śniegu.
Zaraz na początku spaceru wychodzę na szczyt Paion de Cermis (2229 m
n.p.m.), na którym znajduje się panoramiczne zdjęcie z opisem gór, na którym
można zobaczyć, jak Dolomity prezentują się w lecie.
Cimon del To della Trappola, Cimn di Val Moena
widok na wschodnią stronę
Przede mną szczyt Cimon del To della Trappola - cel dzisiejszej wędrówki. Piękna nazwa góry, nieprawdaż? Na jej wierzchołku widać krzyż, zupełnie jak na Słowacji. Jest dziś kilka stopni mniej
niż wczoraj, szlak jest przetarty, wędruje się dużo łatwiej (póki co) niż
wczoraj.
Schodzę na Forcella di Bombasei, tam idę do restauracji na kawusię. High
life, obsługa kelnerska w strojach regionalnych, kawa dobra, ale
standardowa. Najlepszą kawę we Włoszech podczas tego pobytu piłem na jednym
z postojów na stacji benzynowej, w takim nieoczywistym miejscu. Restauracja
nosi nazwę Lo Chalet.
Teraz czeka mnie podejście pod górną stację wyciągu Pra Fiori bokiem stoku
narciarskiego – tu już nie ma pieszej ścieżki.
Przede mną góra z krzyżem. Widać przedeptane na nią kilka nitek śladów,
sporo śladów nart, a większość podejścia jest w cieniu, co powinno pomóc w
podchodzeniu - śnieg będzie twardszy. Te wysokie temperatury są tu zmorą, na
dole jest przedwiośnie, a na 2000 metrów solidny plus i mocne słońce.
Przydało by się kilka stopni mniej, ale co zrobić, taki klimat. Dużo się
rozpisuję w relacjach o warunkach, ale niestety - luty 2024 jest bardzo
ciepły, zbyt ciepły jak na zimową porę.
Początkowe podejście jest bardzo dobre, ale pod przełączką, gdy znad gór
wychyla się słońce, warunki są coraz gorsze. Szukam drogi w cieniu, ale
dopiero za trzecim razem udaje mi się znaleźć na tyle dobrą, żeby nie
zapadać się śniegu po pas.
Na przełączce otwierają się zupełnie inne widoki. Wczoraj na Latemarze i
dziś przy wyciągach było tak raczej sielankowo, a skalne turnie były dość
mocno oddalone i przez to nie przytłaczały swym ogromem. Tu po drugiej
stronie góry mam jak na dłoni alpejsko - skalny krajobraz.
Przy wchodzeniu jak na dłoni widać różnicę w warunkach śniegowych w
zależności od położenia - po prawej stronie mam północne stoki zawalone
śniegiem, a po lewej południowe, na których widać sporo gołej trawy. Na
grzbiecie jest mniej śniegu (wiatr robi swoje), jest bardziej zmrożony, a
sama droga na szczyt jest dużo łatwiejsza niż podejście na przełęcz, choć
zaczyna mocno wiać.
Bez większych problemów docieram na szczyt. Stacja narciarska wygląda stąd
na bardzo malutką, a przejście na Castel di Bombasel, które mi świtało po
głowie, ale z małą szansą na powodzenie, wydaje się być mocno lawiniaste.
Stop, tu jest cel wycieczki.
Mocno wieje od północy, za to po południowej stronie jest miejsce z wywianym
śniegiem, gdzie wiatr nie dociera - można tam usiąść i odpocząć, tylko
trzeba podłożyć sobie coś pod siedzenie, bo tutejsze trawy są wyjątkowo
kłujące. Mam takie odczucie, że tu na szczycie, choć to tylko 150 metrów
wyżej niż górna stacja wyciągu Pia Fiori, panują zupełnie inne warunki. Tam
niżej jest słonecznie, ciepło, sielankowo, tutaj wieje silny zimny wiatr,
nade mną wiszą mroczno wyglądające chmury, a skalne granie wyglądają
groźnie. Tak, cały pejzaż wygląda tu groźnie, choć to słowo w tym przypadku
ma zdecydowanie pozytywny wydźwięk.
po prawej Castel di Bombasel
Paion de Cermis, na drugim planie Schwarzhorn i Pala di Santa
Cimon di Busa Bela
Cavalese
Cimon del Terzo, Cimon di Busa Grana, Cimon di Busa Bela
po lewej Castel di Bombasel
chmurki
wyciąg Pra Fiori, w dole Cavalese, za nim Schwarzhorn
Wracając idę wzdłuż trasy narciarskiej, ale zaglądam ponownie na Paion de
Cermis, no bo w sumie czemu nie? I to jest bardzo dobry ruch, bo światło
słoneczne plus chmury na niebie stanowią bardzo dobre tło dla Dolomitów,
zupełnie inne niż kilka godzin temu. Jest bajecznie.
Cimon del To della Trappola
Cimon di Val Moena
Castel di Bombasel, Ciomon del To della Trappola
wierzchołek Cimon del To della Trappola
Monte Pelmo
W Rifugio Paion de Cermis wszystkie stoliki na zewnątrz są zajęte - nie ma
się co dziwić, skoro jest tu tak słonecznie i ciepło. Chcąc skorzystać z
bufetu, muszę usiąść przy stoliku w budynku. Trudno, ale dostałem już dziś
sporą dawkę słońca i tlenu, jakoś przeżyję. Schodzę do górnej stacji kolejki
gondolowej opisaną wcześniej ścieżką pieszą prowadzącą obok trasy
narciarskiej.
Przy dolnej stacji gondolki znajduje się parkowe wzgórze Parco delia Pieve, a
pośród jego drzew kościół wniebowzięcia NMP, interesujący cmentarz i punkt
widokowy na Alpe Cermis. Jeśli macie chwilę czasu po zakończeniu dnia na
górze, to warto to zajrzeć. Więcej informacji o zabytkach Cavalese znajdziecie
w relacji ze zwiedzania tego miasteczka: CAVALESE
Piękne, widoki. A widok na Monte Pelmo bajeczny wręcz!
OdpowiedzUsuńPiękne warunki miałeś, pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńWidoki powalające 🙂
Trasa narciarska Olimpia o długości 7,5 km i różnicy poziomów 1400 metrów brzmi imponująco. A widoki z szczytu Cimon del To della Trappola musiały być po prostu niezapomniane! Spacer na szczyt Paion de Cermis i późniejsza kawusia w restauracji Lo Chalet to idealny sposób na relaks po aktywnym dniu na stoku. Włoska kawa zawsze smakuje wyjątkowo dobrze, nawet jeśli podana jest w nietypowym miejscu, takim jak stacja benzynowa! Dzięki za dzielenie się tymi wspaniałymi wrażeniami z wycieczki!
OdpowiedzUsuń