Góry Ciucaş (Munții Ciucaş)
Owe góry położone godzinę drogi samochodem z Brasova zafascynowały mnie długo
przed tym, jak zacząłem planować wakacje w Rumunii, zaś podczas planowania
stwierdziłem, że będzie to chyba nasza najlepsza górska wycieczka podczas tych
wakacji i nie myliłem się.
Góry leżą w odległości ok. 50 km na południowy-wschód
od Braszowa w otoczeniu innych pasm górskich (Baiului, Siriu). W tym rejonie
granice pasm górskich nie są jednoznacznie określone, funkcjonuje też pojęcie
Gór Intorsurii, w skład których wchodzą zarówno Góry Ciucaș, jak i Góry Siriu,
ale nie jest w tym wszystkim najważniejsze. Najistotniejsze jest to, że pasma
tego rejonu mają charakter połoninowy, szczególnie blisko mym górskim
upodobaniom. Bardziej mnie fascynuje taki krajobraz, niż np. oglądany kilka
dni wcześniej w Fogaraszach w okolicy Bâlea Lac.
W tym rejonie Góry Ciucaș wyróżnia fakt, że występują tu bardzo liczne ostańce
skalne dwojakiego pochodzenia:
- zbudowane ze zlepieńców, o obłych, wrzecionowatych kształtach, często zwieńczone „główką" z traw na ich szczycie,
- wapienne, o ostrzejszych, często iglicowatych kształtach.
Te ostańce to znak charakterystyczny tych gór nadający im mocno indywidualny
charakter. Ich największe zgromadzenia znajdują przy najwyższych szczytach
pasma takich jak Gropșoarele czy Zǎganu oraz przy najwyższym szczycie tych
gór- Varful Ciucaș. Góra liczy 1954 m wysokości i nazywa się tak samo jak całe
pasmo. To cel naszej wędrówki.
Startujemy z Przełęczy Bratocea (Pasul Bratocea). To wysoko położona przełęcz
(1272 m), przez którą przebiega droga łącząca Braszów (Brașov) z Ploiesti. Na
przełęczy może zaparkować kilkanaście samochodów, a oprócz Varful Ciucaș można
z niej iść w drugą stronę - na Grohotis i dalej w stronie Gór Baiului (też
ciekawe pasmo i miejsce naszej ostatniej wycieczki na tych wakacjach).
Na razie oprócz naszego są na przełęczy tylko dwa samochody. Ponoć mimo
bliskości Braszowa nie Ciucas nie są miejscem szczególnie popularnym, a ruch
turystyczny koncentruje się na szlakach wiodących na najwyższy szczyt, czyli
nasza dzisiejsza trasa jest raczej mainstreamowa. Dwie według mnie najbardziej
oczywiste trasy wejściowe na Varful Ciucaș to nasza: dłuższa i bardziej
widokowa, oraz druga prowadząca obok Cabany Muntele Rosu do Cabany Ciucaș,
gdzie można dojechać samochodem (niekoniecznie jeepem) z miejscowości Cheia:
krótsza, zbyt krótka, by się nasycić górskimi pejzażami, choć z perspektywy
liczby turystów spotkanych na naszym szlaku i na szczycie wyglądająca na
bardziej popularną.
My mamy jedynie dwa krótkie odcinki lasu na samym początku, poza tym szlak
wiedzie otwartym terenem, a przy szczycie robimy niewielką pętlę:
źródło: mapy.cz
Po przejściu niewielkiego odcinka lasu bezpośrednio nad przełęczą wychodzimy
na sporą polanę. Pasą się tu teraz krowy, pozdrawiamy pasterza. Oprócz tego z
każdym krokiem wyłaniają się kolejne pasma górskie, nie tylko położona
najbliżej i widoczna teraz pod słońce druga odnoga Gór Ciucaș, czyli masyw
Gropșoarele, ale również połoninowe Góry Baiului.
Maszerujemy zakosami w górę polany w stronę znajdującej się nad nią wieży
przekaźnikowej.
Góry Baiului: z tyłu pasmo Paltin, z przodu Sloeru Marcusanu
Fata lui Ghergel, Bobul Mare, Bobul Mic
Potem przechodzimy przez drugi niezbyt długi odcinek z rzadkim lasem. Nad nami
sporo skałek, w tym bratocejski Sfinks (Sfinxul Bratocei), a za chwilę
wychodzimy na widokowy raj.
Sfinxul Bratocei
Przy ścieżce sporo skałek. Dominują tu zlepieńce: skały osadowe składające się
z różnej wielkości żwiru i kamieni zlepionych lepiszczem. Momentami to
wygląda, jakby przyjechali budowlańcy i wylali na trawę resztki zaprawy
murarskiej i żwiru, ale to jednak dzieło natury.
Przed nami pierwszy szczyt na szlaku - Bratocea din Jos (1687 m). Szlak
turystyczny omija górę dołem (czemu?), my jednak idziemy na wierzchołek. I
bardzo dobrze, bo dookólna panorama z niego jest przednia, mimo że wieje tak,
że chce głowę urwać.
masyw Grohotis
Góry Baiului, za nimi w chmurach Góry Bucegi
masyw Piatra Mare
w stronę Varful Ciucaş
Góry Baiului: z tyłu pasmo Paltin, z przodu Sloeru Marcusanu, za nimi Góry
Bucegi i Costila z wieżą przekaźnikową
Teraz przed nami długi, ponad trzykilometrowy odcinek w zasadzie po płaskim -
aż do Przełęczy Tigǎilor (Saua Tigǎilor) przyjemna wędrówka bez większych
podejść, można się rozkoszować przestrzenią i widokami. Jest zielono, bardzo
zielono, intensywnie kwitną kwiaty, miejscami rośnie taka niska odmiana
kosodrzewiny, wysokiej na ok. 30 centymetrów.
Na horyzoncie pojawiają się One - ostańce skalne charakterystyczne dla Gór
Ciucaş.
Gropşoarele, przed nim Muntele Rosu
Szlak omija wierzchołek Bratocei. Na trawersie robimy sobie postój - są stąd
świetne widoki na pozostałą część pasma.
Tigǎile Mari
Gropşoarele
trawers Bratocei
Varful Ciucaş
Na Saua Tigǎilor rozpoczynamy pętlę wokół Varful Ciucaş i jest to pętla
zjawiskowa, prowadząca pośród licznych ostańców skalnych o niejednokrotnie
fantastycznych kształtach. Najpierw krótszą częścią pętli idziemy na szczyt, a
potem dłuższą wracamy pośród ostańców na przełęcz.
Góry Baiului, Góry Bucegi schowały się w chmurach
Turnul lui Goliat
nasz szlak
Pogoda dopisuje, poranny zimny wiatr to już przeszłość, widoczność jak na lato
jest całkiem niezła, a ścieżka wyjściowa na górę była całkiem przyjemna.
Rozsiadamy się na chwilę na szczycie. Większość okolicznych gór zobaczyliście
już wcześniej na zdjęciach. Spotykamy parę Polaków wędrujących często (dziś
też) po górach z pieskiem.
Gropşoarele, przed nim Tigǎile Mari
Schodzimy dłuższą drogą, robimy pętlę wokół szczytu Tigǎile Mari, którego
ostańce skalne wyglądają okazale z każdej strony, zarówno teraz od góry, jak i
później od dołu. Od dołu są jeszcze bardziej imponujące.
Babele la Sfat
od góry Gropşoarele, Muntele Rosu, Cabana Ciucaş
Tigǎile Mari
W jednym miejscu czeka nas zejście dość nieprzyjemnym, szutrowym żlebem, poza
tym krótkim odcinkiem idzie się po otwartej przestrzeni bardzo przyjemną i
widokową ścieżką.
Siriu i Malaia - zupełnie jak bieszczadzkie połoniny
Na skrzyżowaniu szlaków robimy sobie postój. Blisko stąd do Cabany Ciucaş, ale
my idziemy w drugą stronę w górę na Saua Tigǎilor. Światło mam rewelacyjne aż
na przełęcz.
Co jest plusem podczas tego popołudniowego zejścia? Dużo lepsze widoki na
drugą część Gór Ciucaş, czyli masyw Gropşoarele - Zǎganu oraz położony dalej
na wschód Varful lui Crai, który rano był pod słońce. Na to pasmo prowadzi niebieski szlak, który
w całości jest szutrową drogą możliwą do przejechania jeepem lub rowerem
górskim.
Gropşoarele, na horyzoncie po prawej Varful lui Crai
Siriu, Malaia, w dole Cabana Ciucaş
masyw Grohotis
Fata lui Ghergel
Varful lui Crai to kolejna wypatrzona przeze mnie góra przypominająca
bieszczadzkie połoniny. Pełno tu takich.
Varful lui Crai
Docieramy na polanę, gdzie rano pasły się krowy. Teraz tam pasie się stado
owiec, którego strzeże pięć pasterskich psów. Na te psy trzeba uważać, bo
lubią być agresywne. W zasadzie nie ma w tym nic dziwnego, bo po prostu
wykonują swoją pracę (pilnują stada), ale spotkanie z nimi może być niemiłe.
Co robić w sytuacji spotkania z psami pasterskimi, gdy już jest za późno, bo
nie było okazji, czasu lub miejsca, by ominąć stado? Mądre książki zalecają
postępowanie w trzech etapach:
- Nawiązanie przyjaznego kontaktu z ,,szefem wszystkich szefów" czyli pasterzem, np. przez powiedzenie głośno po rumuńsku ,,Buna zia", czyli dzień dobry. Psy, słysząc przyjazny ton konserwacji powinny się uspokoić, poza tym pasterzowi też nie zależy, żeby jego psy pogryzły jakiegoś turystę, więc zwykle przywołuje psy do siebie i nakazuje spokój (wnioskuję to z tonu jego głosu, bo rumuńskiego nie znam).
- Gdy punkt pierwszy nie zadziała, bo bacy nie ma lub jest zbyt daleko, a psy są blisko i już szczerzą swe kły, to przydają się zwykłe kijki turystyczne, którymi możemy postraszyć psy, wykonując w ich stronę szturchający gest. Psy widząc taki długi kij zachowują się z większym respektem. Wniosek: nawet jak ktoś chodzi po górach bez kijków, to tu się przydają.
- Warto też rzucić w psy kamieniem, o ile go mamy lub w danej chwili sięgniemy po niego na drodze.
Na szczęście na żadnej z naszych wycieczek nie musieliśmy dojść do trzeciego
etapu, choć drugi się trafił. Przeważnie nawiązanie kontaktu z bacą
wystarczało. Zauważyliśmy też, że na popularniejszych szlakach psy są bardziej
oswojone z widokiem turystów i nie reagują agresywnie, ponadto często
popołudniu, zwłaszcza w upalny dzień, przechodzą w „tryb samolotowy", tzn.
śpią w trawie i nic ich nie obchodzi. Rano jednak jest trudniej, psy się
bardziej poczuwają. Akurat teraz, po południu, po uspokojeniu jednego psa
przez pasterza nie dzieje się nic niepokojącego, pozostałe psy drzemią w
trawie.
Teraz pozostaje nam krótki odcinek leśny i docieramy na Pasul Bratocea.
Wycieczka za nami, Góry Ciucaş mnie urzekły. Połączenie połoninowego krajobrazu
i licznych ostańców o niebanalnych kształtach jest bardzo ciekawe i tak
charakterystyczne, że ciężko pomylić Ciucaş z innymi rumuńskimi górami. Pogoda
też nam dopisała, ale było w tym mało przypadku - chciałem wycelować z dobrymi
warunkami, bo miała to być najpiękniejsza górska wycieczka podczas rumuńskich
wakacji i taka była. A wieczorem mogłem się cieszyć widokiem z balkonu naszego
apartamentu w Braszowie na te góry odległe o ponad 30 km w linii prostej.
Panoramy z wycieczki (kliknij w zdjęcie):
na Bratocea din Jos
na Varful Ciucaş
na Varful Ciucaş
Sebastian Słota
Komentarze
Prześlij komentarz