W krainie kwitnących jabłoni

Na rowerze w okolicach Łącka.

Łącko to prawdziwe zagłębie owocowo-sadownicze. Uprawy jabłek, śliwek, porzeczek i innych owoców znajdują się w samej miejscowości oraz we wsiach położonych na północ, a w wielu przydomowych ogródkach bardzo często rośnie kilka drzew czy krzewów owocowych.
Tradycje tutejszej uprawy owoców sięgają XII wieku. Sady łąckie są wymieniane w szesnastowiecznych dokumentach jako ogrody parafialne i folwarczne. W XVII i XVIII wieku sady jabłoniowe i śliwkowe były już bardzo duże. Chłopi mieli obowiązek zbierania owoców i dostarczania ich do dworu w ramach pańszczyzny.
Jabłka łąckie cechują się wyrazistym smakiem, soczystością i aromatem. Tutejszy mikroklimat oraz nachylenie stoków, na których położone są sady daje bardzo korzystną kombinację temperatur oraz nasłonecznienie, co sprzyja uprawom. W 2005 roku jabłka i śliwki łąckie zostały wpisane na Listę Produktów Tradycyjnych prowadzoną przez Ministerstwo Rolnictwa, a w czasach PRL-u śliwowica łącka, choć pędzona nielegalnie, była cennym suwenirem.
Kiedy najlepiej jest zwiedzać okolice Łącka? Oczywiście w porze kwitnienia drzew owocowych, w tym najliczniej występujących tu jabłoni. Apogeum kwitnienia przypada na 10-15 maja, wtedy też w weekend organizowane jest w Łącku Święto Kwitnącej Jabłoni. Ja wskutek różnych perturbacji wybieram się tam na wycieczkę rowerową tydzień później - 21 maja.
Z tym kwitnieniem to różnie bywa w różnych latach, pamiętam jak dwa lata temu wybraliśmy się do Celejowa obok Kazimierza Dolnego do Agroturystyki Pod Jabłonią właśnie w okolicy 10 maja mając nadzieję na piękne kwitnące jabłonie w sadzie gospodarstwa agroturystycznego, tymczasem drzewa dopiero zaczynały puszczać pąki. Teraz mam nadzieję, że na kwitnienie nie będzie za późno, zwłaszcza że większość sadów, obok których będę przejeżdżał, jest położona 100-200 metrów wyżej od Łącka, to i wegetacja może być tam późniejsza - tego się trzymam.
Pomysł na wycieczkę po okolicach Łącka przyszedł mi do głowy podczas marcowego testowania nowo otwartej wieży widokowej na Skiełku , zwróciłem wtedy uwagę na liczne sady widziane z wieży. Po zejściu ze Skiełka zrobiłem niewielki rekonesans samochodem po okolicznych drogach. Naturalnym rozwiązaniem jest zwiedzanie okolicy na rowerze, a trasę sobie planuję następującą:

źródło: mapy.cz


Trasa jest bardzo wygodna, całość przebiega po asfalcie, długość to 34 km, a suma podjazdów to 660 metrów.

Zaczynam pętlę w Jazowsku. Parkuję samochód na parkingu przy kościele i ruszam w drogę. Jest godzina ósma, słońce już przygrzewa, nad Doliną Dunajca rozwiewają się resztki porannych mgieł, przeszła mi nawet przez głowę myśl, żeby przyjechać tu wcześnie rano na te mgły, ale brakło mi determinacji do bardzo wczesnego wstawania w długi majowy dzień, gdy słońce wschodzi o 4:46. Na początek czeka mnie najostrzejszy podjazd tego dnia, wyjazd na Pańską Górę. Żeby sobie ułatwić sprawę, jadę tam trochę okrężną drogą, ale i tak nie obywa się bez częściowego podprowadzenia roweru. Niestety nie mam jeszcze roweru elektrycznego. Wiosenna wczesna zieleń aż kłuje w oczy.

Dolina Dunajca
Pańska Góra okazuje się być świetnym punktem widokowym na Beskid Sądecki i Wyspowy. Zalegam tu sobie na dłuższą chwilę.

masyw Koziarza

Dolina Dunajca i Mogielica

Modyń

wiosna

Teraz aż do Jastrzębia Dolnego czeka mnie przyjemna jazda lokalnymi drogami z jednym większym podjazdem na początku. Prawdziwie relaksujący odcinek.
Jak na Orawie dominuje na horyzoncie Babia Góra, a na Małej Fatrze Wielki Rozsutec, tak tu co chwilę widać Skiełka z wieżą widokową na jego szczycie.
 
Skiełek i Pępówka

Sałasz, Jaworz, sady, ogrody

Pojawiają się pierwsze sady owocowe. Są tu zarówno stare tradycyjne sady, jak i "przemysłowe" uprawy niskopiennej jabłoni, przypominające winnice. Drzewa są na różnym etapie kwitnienia, są już przekwitłe, lekko przekwitające, jest też sporo drzew z pięknie rozwiniętymi kwiatami - widać, że apogeum jest już za mną, ale nie jest źle. Na pewno wszystkie jabłonie w tych niskopiennych sadach pięknie kwitną, różnie bywa z tradycyjnymi sadami, pewnie też to zależy od odmian jabłoni. Na kilku drzewach zauważam też, że od południowej strony kwiaty już przekwitły, za to od północnej jeszcze nie. Niemniej można się cieszyć wiosną w pełni i świeżą, soczystą, jaskrawą zielenią.

Lubań

sad z widokiem na Beskid Sądecki

zbliżenie na Lubań

zjazd do Czarnego Potoku - szerokości widokowe

na bocznych drogach

Skiełek nad sadami

Wjeżdżam do Jadamwoli.

Pasmo Przechyby nad sadami

Na drodze nad Jadamwolą (okolice punktu 5 na mapie) jest takie ciekawe miejsce widokowe „na górce", robię sobie tam krótki postój na jedzenie w tak pięknych okolicznościach przyrody. Po chwili schodzę trochę niżej na łąki z aparatem, nagle słyszę głos z dołu: „weź kurwa chuju wypierdalaj z mojej łąki, bo jak tam pójdę i ci kurwa przypierdolę" i dalej w ten deseń. Ponieważ jest piękny niedzielny poranek, wcześniej widziałem całe rodziny odświętnie ubrane podążające na mszę świętą. Tak, w Małopolsce katolicyzm silny jest.
W Jastrzębiu Dolnym (punkt 6 na mapie) rozpoczyna się drugi duży podjazd na trasie, nie tak stromy, ale za to długi, aż po przysiółek Zakicznie (punkt 8), gdzie znajduje się najwyżej dziś położony punkt na trasie. Trasa wiedzie przez spore ilości sadów z "przemysłową" hodowlą jabłek, ale pojawią się też stare sady w górnej części. Odnoszę wrażenie, że te stare sady, choć pięknie wyglądające, są już opuszczone i lekko zdziczałe. Chyba ich uprawa jest nieopłacalna, bardziej opłaca się inwestować w te małe, niskopienne hodowlane odmiany jabłoni, dające większy zysk z powierzchni sadu.
Krajobraz robi się bardziej górski, zdziczałe sady i stare domy, niektóre wyglądające na opuszczone, przywodzą na myśl opuszczone wsie Beskidu Niskiego.
Zakiczne, jak to by wypadało dla najwyższego punktu na trasie, jest kolejnym dobrym punktem widokowym.

od Koziarza po Lubań

Ostatni górski podjazd na trasie, tak mi się przynajmniej wtedy wydawało.
Z Zakicznego czeka mnie ostry zjazd „z górki na pazurki" aż do przysiółka Kwartał, a potem przyjemna przejażdżka do Łącka. Jak się okazuje, w Łącku też można jeszcze znaleźć kwitnące jabłonie.
W Łącku idę na obiad. Na Rynku znajduje się Oberża Łącko. Zamawiam burgera i ciemne piwo bezalkoholowe. Niestety nie ma w ofercie szarlotki, racuchów z jabłkami, soku jabłkowego, cydru... Znajdująca się w pobliżu Restauracja Pod Jabłonią również nie proponuje dań z jabłek.
Po obiedzie wracam do Jazowska wzdłuż Dunajca fragmentem drogi rowerowej Velo Dunajec. Tereny położone w Łącku przy Dunajcu są zagospodarowane na parkową modłę, są alejki spacerowe, ścieżki rowerowe, plac zabaw, skatepark, mała gastronomia. Niedzielne tereny piknikowe.
 
Czarna Woda

Łącko

Velo Dunajec

na moście na Dunajcu

Wydawać by się mogło, że droga wzdłuż Dunajca będzie wiodła przyjemnie „po płaskim" i tak na początku jest. Za mostem na Dunajcu droga wspina się na dość stromą skarpę Jak się okazuje, podjazd pod Zakicznie nie był ostatnim.
Ponownie przejeżdżam przez Dunajec i podjeżdżam pod parking przy kościele w Jazowsku. Koniec rowerka, ale jadę jeszcze samochodem pod Pańską Górę popatrzeć na poranne widoki Beskidu Sądeckiego tym razem w popołudniowym świetle.
Jeśli chcecie powtórzyć moją pętle, to najlepiej będzie celować w porę kwitnienia jabłoni, raczej trochę wcześniej niż ja się wybrałem, choć jak wcześniej wspominałem, wiosenna pora może przychodzić różnie w różnych latach.
Na koniec relacji nie będzie tym razem górskich panoram, wszak głównym motywem dzisiejszej wycieczki były kwitnące jabłonie, więc panorama sadu będzie jak najbardziej a propos.
Sebastian Słota

Komentarze

  1. Napisałeś, że nie masz JESZCZE roweru elektrycznego, planujesz skądś kupić?

    OdpowiedzUsuń
  2. po tak interesującym komentarzu na pewno nie u was

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim