Tynieckie impresje

historia jednego popołudnia



Póki co, wiosna 2017 nie rozpieszcza, jest zimno, pochmurno i deszczowo (z małymi przebłyskami pogody). Pewnego czwartkowego majowego popołudnia zrobiła się piękna pogoda. Spragnieni słońca i wiosny postanowiliśmy wybrać się na rowerową przejażdżkę do Tyńca. Trasa wałami wiślanymi jest przepiękna za każdym razem, gdy tam jadę. To już była trzecia moja wycieczka do Tyńca w ostatnim roku, no i trzeci wpis na blogu poświęcony Tyńcowi. W ramach swojej pasji fotograficznej postanowiłem ograniczyć tym razem zdjęcia klasztoru, a raczej skupić się na wrażeniach i impresjach z wycieczki. Dla zainteresowanych polecam dwa wcześniejsze wpisy na moim blogu poświęcone Tyńcowi: zdjęcia z jesiennej wycieczki rowerem są TUTAJ, natomiast zdjęcia ze wschodu słońca w Tyńcu są TUTAJ

Jak się okazało po drodze, podobnie spragnionych słońca było mnóstwo. Na wałach wiślanych spotkaliśmy mnóstwo rowerzystów, biegaczy, rolkarzy i spacerowiczów. Zdarzyło mi się kiedyś jechać do Tyńca w tygodniu po południu i było pusto, a teraz ruch był prawie taki jak w weekend.






















Komentarze

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim