Bradlove Pasmo pod Minčolem

Popatrzcie na mapę - z pozoru nie ma tam nic ciekawego, niemniej wycieczka tam to jak znalezienie nieodkrytego skarbu. Mowa o paśmie niewielkich wzniesień i skałek położonych pod Minčolem w górach Čergov (Czerchowskich), przy granicy polsko-słowackiej na południe od Muszyny.
Bradlove Pasmo to szeroka na kilkanaście kilometrów strefa rozciągająca się na długości 600 km po południowej stronie Karpat - od Małych Karpat na Słowacji po góry Maramuresz w Rumunii, zbudowana głównie z mało odpornych na wietrzenie skał, w tym wapieni. Pasmo nie tworzy jednakże zwartego zespołu górskiego, ale grupy wychodzących na powierzchnię skałek dodających atrakcyjności krajobrazowi.
Równolegle do słowackiej nazwy Bradlove Pasmo funkcjonuje polskie określenie Pieniński Pas Skałkowy, które wszakże nie ogranicza się do Pienin, będących największą i najbardziej okazałą grupą górską w ramach tej formacji.
Pewnym minusem jest brak możliwości wytyczenia tu pętli. Mam w planie przejścia więcej niż całego pasma począwszy od ruin zamku w Kamenicy aż po wzgórza nad Lubotinem, rozwiązaniem jest skorzystanie z kursującego tu autobusu ze Starej Lubovni do Lipan. Linia autobusowa ma nr 078801, rozkład jazdy można znaleźć tu: https://www.sad-po.sk/index.php?show=9&node=14#cestovne-poriadky
Pierwsza część wycieczki przez Bradlove Pasmo będzie prowadzona mniej więcej szlakami turystycznymi, w drugiej oddam się w dużej części bezścieżkowym wędrówkom.
 
mapa części 1, źródło: mapy.com

mapa części 2, źródło: mapy.com

MAPA CZĘŚCI 1 NA MAPY.COM

Parkuję samochód przy przystanku autobusowym w Lubotinie i jadę autobusem do miejscowości Kamenica, nad którą wznoszą się ruiny zamku - to mój pierwszy cel. Idę przez wieś, nad którą dominuje wznoszące się ponad 220 metrów zamkowe wzgórze zwane Zamok.
Na zamek zygzakiem prowadzi żółty szlak, który po opuszczeniu wsi wychodzi na widokowe łąki. Potem, nie wiedzieć czemu, szlak znika w lesie. Dużo ciekawiej jest wyjść na zamek (po słowacku hrad) od północnej strony, przez kolejną część widokowych łąk, mniej więcej równolegle do ustawionych na granicy lasu stacji drogi krzyżowej. Krajobraz jest typowy dla słowackich pogórzy, czy też Beskidu Niskiego, dziś dodatkowo „podbity" jesiennymi kolorami oraz pięknymi chmurami.
 
Hrad Kamenica

w dole wieś Kamenica

na łąkach wzdłuż Drogi Krzyżowej

pod Hradem Kamenica

ostatnia stacja drogi krzyżowej

Dzisiejszy wygląd Kamenickiego Hradu jest dość skromny, pozostałe na widoku ruiny nie dają obrazu o ogromie zamku, a był to kiedyś drugi co do wielkości zamek na Słowacji. Warownia zajmowała dwa sąsiednie wzgórza, na wyższym, zachodnim wypiętrzeniu znajdowała się 4-5 piętrowa wieża oraz dwukondygnacyjny budynek mieszkalny otoczone murami obronnymi wybudowanymi na planie nieregularnego trójkąta. Od północnej, łagodniejszej strony wzgórza, bezpieczeństwa zamku strzegły dodatkowo szeroki nawet na 4,5 metra ziemny wał oraz głęboka na 5 metrów fosa. Poniżej zamku znajdowały się dwa lub trzy ufortyfikowane podzamcza również otoczone murami obronnymi. Jak widać, niewiele z tego zostało.
Pierwsze wzmianki o miejscowości i zamku datują się na przełom trzynastego i czternastego wieku, gdzie zamek nazywany jest po węgiersku Tarko lub Thorkou, a miejscowość wspominana jest jako część terenów łowieckich władców węgierskich sięgających aż do granic Polski. Własność zamku przechodziła z rąk do rąk, aż w połowie szesnastego wieku trafił on w ręce węgierskiego rodu Tarcsayów. Niestety w trakcie powstania antyhabsburskiego zamek został ostrzelany i zdobyty przez wojska austriackie - przeszedł w ręce stronników habsburskich, czyli rodziny Dessewffych. Nowi właściciele zrezygnowali wszkakże z odbudowy zamku, który sporo ucierpiał po ostrzale. Kolejni właściciele -Tahyovcowie, zburzyli w 1816 pozostałe mury, a pozyskany w ten sposób kamień wykorzystali na cele budowlane, dlatego dziś jest tu tak skromnie.
Oprócz elementu historycznego zamkowe wzgórze jest świetnym miejscem widokowym, a napawaniu się widokami okolicznych gór sprzyja dobra póki co pogoda.
 
Hrad Kamenica

na horyzoncie Góry Lewockie

w dole wieś Kamenica

południowy skraj Gór Czerchowskich

Pod wzgórzem pasie się stado kóz i owiec pilnowane przez miejscowego pasterza. W Polsce jest już po redyku, O ile owce pasą się na łące o podstawy wzgórza, to kozy wędrują wysoko i objadają rosnące na krzakach owoce dzikiej róży. Miłym widokiem jest to, jak stają na tylnych nogach, by móc sięgnąć do wyżej rosnących kulek.
 


wschodnie wzgórze zamkowe, na którym byłem przed chwilą

resztki zamkowych murów

krajobrazowy detal

zachodnie wzgórze zamkowe
Z zamkowego wzgórza wracam do Kamenicy, ale nie idę do jej centrum, tylko ścieżkami i gruntowymi drogami schodzę do jej północnej części.

chatka pod Hradem Kamenica

Jest okazja przyjrzeć się jesiennym kolorkom.

Bradlove Pasmo, w dole górna część Kamenicy

Stamtąd dochodzę do niebieskiego szlaku prowadzącego przez Bradlove Pasmo, ale zanim tam dojdę, czeka na mnie Balentova Skalka. To niewielka skałka, przypominająca swą niepozornością Dursztyńskie Skałki w Pieninach Spiskich, a jednocześnie kapitalnie miejsce widokowe na wieś Kamenica i położone nad nią wzgórze z ruinami zamku.
 
w drodze na Balentovą Skalkę

Balentova Skalka

na Balentovej Skalce - widok na hrad i wieś Kamenica

Teraz czeka mnie przyjemny spacer przez Bradlove Pasmo. Moim zamysłem jest dotrzeć tutejszymi łąkami aż do Lubotina, gdzie czeka zaparkowany przeze mnie samochód. To jest wycieczka z tej kategorii, gdzie nie trzeba się ściśle trzymać ścieżki czy szlaku, tylko można swobodnie wędrować przez łąki. Bardzo lubię takie trasy. Dodatkowym plusem dzisiejszej wycieczki są piękne jesienne kolory drzew.
 
Krčmarsky Vrch

Rozpoczynam owo swobodne wędrowanie już teraz, bo spod skałki bezścieżkowo dochodzę do niebieskiego szlaku prowadzącego przez Bradlove Pasmo, ale już po chwili zbaczam ze szlaku, by wyjść na wzgórze Libersar, na które szlak nie prowadzi (wiedzie dołem).

na Libersarze

na szlaku
Z Libersaru idę pod dwa kolejne wzniesienia, objęte podobnie jak Balentova Skałka rezerwatem przyrody. To po prawej, bardziej zarośnięte i zwieńczone małym drewnianym krzyżem, odpuszczam. Idę pod skałki znajdujące się po lewej stronie. Najpierw schodzę dość nisko i dość blisko drogi, by obejrzeć je z dołu.

tuż nad drogą
Potem zaś idę na szczyt skałek. Znajdują się one pośrodku Bradlovego Pasma i jest z nich wspaniały widok na wszystkie strony świata.
 
w stronę Hradu Kamenica

w stronę Pustego Pola

zbliżenie na drogę

Góry Czerchowskie

Kolejne dwie skałki położone blisko siebie to znajdujący się po prawej stronie niewielka i szpiczasta Nosova Skala oraz leżąca po lewej grupka skałek ze środkową zwącą się Spiaci Mnich (Śpiący Mnich).

Nosova Skala

na Śpiącym Mnichu - widok na Bradlove Pasmo

w dole wieś Puste Pole, na horyzoncie góry: Magura Spiska, Pieniny, Góry Leluchowskie

Śpiący Mnich

Tu się kończy niebieski szlak prowadzący główną częścią Bradlovego Pasma, ścieżki prowadzą spod Śpiącego Mnicha do głównej drogi. Ja jednakże idę dalej wzgórzami, do Lubotina jeszcze mam sporo drogi. Schodzę do miejscowości Kyjov i próbuję dostać się na wzgórze Sosnova Hora.
 
zejście do Kyjova, przede mną Sosnova Hora

Napotkany obrazek nasuwa mi na myśl skojarzenia z okładką płyty "Atom Heart Mother" zespołu Pink Floyd.

w drodze na Sosnovą Horę

Pod wzgórzem płynie potok Hradlova, ja idę na nie zupełnie bezścieżkowo, więc nie mam co spodziewać się mostków. Najpierw idę obok znajdującego się na skraju miejscowości boiska piłkarskiego, a potem próbuję przejść przez potok, który tworzy tu spore mokradła i rozlewiska.

Spiaci Mnich spod Sosnovej Hory

Sosnova Hora

Sosnova Hora jest niczym Ploska na Wielkiej Fatrze (oczywiście z zachowaniem proporcji) -szeroka, płaska i rozłożysta. Widoki z niej są równie dobre i dookólne. Pojawią się nawet Tatry pomiędzy chmurami.
 
Jaworzyna Krynicka

Tatry, w środku Łomnica

Góry Leluchowskie, Jaworzyna Krynicka

na horyzoncie Pieniny

W międzyczasie się chmurzy - to zapowiedź dynamicznej pogody, z jaką będę miał do czynienia przez całe dwutygodniowe wakacje z bazą w Krynicy-Zdroju.
Teraz robię obejście potoku, który znajduje się przede mną w drodze na Okruhly Kopec, idę łąkami pod zarośnięte wzniesienie Rebra, również objęte ochroną rezerwatową. Okolica zmienia się z łąkowej w rolniczą. Pojawiają się świeżo zaorane pola uprawne, świeżo skoszone ścierniska, dodatkowo jest więcej błotka niż na początku. Nie jest źle, ale nie jest to też taka sielanka jak na początku wycieczki.

Okruhly Kopec

Okruhly Kopec, jak się okaże - ostatnie wzniesienie na moim szlaku, również jest objęty ochroną rezerwatową. Na jego szczycie znajduje się niewielki krzyż podświetlany w nocy, a miejsce to jest kolejnym dobrym punktem widokowym na dzisiejszym szlaku.
Planowałem jeszcze przejść przez wzgórza po wschodniej stronie Lubotina, ale stojąc tutaj zauważam, że mogę być świadkiem całkiem interesującego zachodu słońca, co prawdopodobnie będzie ciekawszym doświadczeniem, niż kolejne wędrowanie łąkami, które z perspektywy Okruhlego Kopca nie wyglądają bardziej interesująco niż jego szczyt. Problem polega na tym, że do zachodu słońca mam jeszcze ponad godzinę. Robi się zimno i wietrzno, a ja nie jestem przygotowany na takie stanie w wietrze i chłodzie, mam ubrania przygotowane raczej na wędrowanie niż na postój. Na wschody słońca, na które chodzę od czasu do czasu, ubieram się zawsze grubo i przeciwwietrznie, bo stanie w otwartym terenie na pograniczu dnia i nocy potrafi nieźle wyziębić.
Niemniej zakładam wszystko co mam i delektuję się późnym popołudniem przechodzącym w zachód słońca. Słońce zachodzi mniej więcej w okolicy widocznych na horyzoncie czubków Tatr.

po prawej Sosnova Hora

droga do Lipan

Šarišske Jastrabie

Góry Czerchowskie
Słońce już chowa się za horyzontem, a ja popełniam błąd, choć częściowo uzasadniony niską temperaturą. Jestem dość mocno zmarznięty i zwijam się na dół, by po ciemku dotrzeć do Lubotina. Jako częsty bywalec wschodów słońca wiem, że trzeba być na nim wcześniej, bo najpiękniejsze kolory nieba są często pół godziny przed wschodem. Zasada ta ma odbicie lustrzane, warto zostać po zachodzie słońca, by obserwować jego blask na chmurach. I rzeczywiście, po zachodzie słońca pojawia się „płonące niebo", które ja obserwuję już z poziomu wsi Šarišske Jastrabie. Dobre i to.
Do skrzyżowania z główną drogą docieram, jak robi się już ciemno. Wracam poboczem próbując jeszcze uchwycić zapadającą noc.
Nie ma co żałować przedwcześnie zakończonego zachodu słońca, zawsze trzeba starać się wycisnąć maksa z warunków wycieczki, co myślę, że mi się udało i miałem dobre zakończenie interesującej wycieczki. Sama trasa mnie urzekła, ten pas łąkowo - skałkowy u podnóża Gór Czerchowskich to jedno z moich lepszych odkryć na słowackich pogórzach. Jak ktoś był i zwiedzał Skałki Dursztyńskie w spiskich Pieninach, to tu może się spodziewać podobnie interesujących krajobrazów. Innym wariantem zwiedzania może być połączenie głównej części Bradlovego Pasma z wyjściem na Minčol. Ja wolałem przejść dłuższy odcinek, górę ową zostawiając sobie na inną wycieczkę.

Sebastian Słota

Komentarze

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim