Babki - Chata Pod Narużim - tajemnicza skałka z krzyżem

Turystyczno-przyrodnicza wycieczka na zachodni skraj Tatr Zachodnich.
Wycieczkę rozpoczynamy na parkingu zwącym się Bobrowiecka Wapienica, podobnie jak znajdujący się nieopodal stary kamieniołom, w którym wg źródeł dobrze poinformowanych można nawet natknąć się na całkiem spory wodospad. Niemniej nie wodospad jest naszym celem, lecz znajdująca się 800 metrów wyżej góra zwąca się Babki, która mierzy 1566 metrów wysokości oraz parę ciekawych miejsc w jej pobliżu. Jak na tatrzańskie realia jest to góra niska, niemniej plan na dziś jest taki, by się zanadto nie zmęczyć. I tak podejść będzie sporo, choć jak na Tatry prawie 1000 metrów to nie jest jakaś szałowa wielkość.
Na Babkach byłem raz, szliśmy z kolegą od wyżej wspomnianego parkingu przez Ostrą, Siwy Wierch i Rzędowe Skały na Wyżnią Huciańską Przełęcz. ( LINK DO RELACJI ) Logistyka wymagała od nas zrobienia tej wycieczki na dwa samochody z uwagi na brak komunikacji publicznej między startem i metą, ale warto było pokombinować, bo trasa prowadziła przez bardzo ciekawe tereny, przy czym w mojej ocenie mało „tatrzańskie", co należy traktować jako plus. 
Spotkałem się kiedyś z funkcjonującym w przeszłości podziałem Tatr wyodrębniających masyw Siwego Wierchu jako osobną część Tatr, czwartą po Tatrach Bielskich, Wysokich i Zachodnich. Coś na rzeczy jest, bo krajobrazowo rejon ten znacznie się różni od sąsiednich Tatr Zachodnich i bardziej przypomina leżące bezpośrednio na zachód Góry Choczańskie czy Małą Fatrę. Rozległy masyw zbudowany jest z wapieni i dolomitów płaszczowiny choczańskiej. Jak to zwykle bywa na wapiennych skałach, występuje tam bardzo bogata roślinność.
Idziemy na Babki. Ścieżka wg mapy sprawia wrażenie stromej, ale idzie się nawet przyjemnie - nie czuć tej stromości, tak jak na innych słowackich szlakach. Na wysokości 1100 metrów znajduje się pierwszy punkt widokowy - niewielka skałka z widokiem na Liptów i Niżne Tatry. Trzeba zejść kilkanaście metrów ze szlaku, ale warto, poza tym ścieżka jest dobrze widoczna, ciężko ją przeoczyć.
Pogoda na razie nie rozpieszcza, widoczność jest taka sobie, za to wycieczka ma inną zaletę. Jest początek sierpnia, na tych wysokościach jest jeszcze świeża zieleń, a wapienna gleba daje dobre warunki wegetacji i kwitnienia kwiatów i innych roślin. W związku z tym tak się składa, że już pierwszy etap wycieczki, czyli droga na Babki, przechyla szalę z krajobrazowego na botaniczny, co u mnie się raczej rzadko zdarza. Ja mało „kwiatkowy" jestem, ale dziś trudno nie ulec urokowi bujnej roślinności.

wierzbówka kiprzyca

Ostatni odcinek szlaku na Babki prowadzi stromą łąką, bardzo przypominającą łąki Wielkiej Fatry. Ponadto, podobnie jak tam, pełno tu roślinności wszelakiej, a i odrobina zwierzyny się trafi w postaci motyli zasiadających na moim owłosionym kolanie ku konsternacji gładko ogolonych dwóch towarzyszek wycieczki. Na grubszego zwierza nie ma co liczyć, a w szczególności na niedźwiedzia, bo większość napotkanych turystów ma przytroczone antymisiowe dzwoneczki, którymi podzwaniają niczym owieczki na wypasie. Czy to działa, nie wiem.
 
gorówka boruta

kanie

stara jarzębina z pniem porośniętym porostami

droga na Babki

Słońca jest mało, za to można zaobserwować piękne soczewkowe chmury nad Tatrami.

dzwonek okrągłolistny

ścieżka pośród kwiatów

muchomory czerwone

Szczytujemy na Babkach z dwiema koleżankami, czyli „babki na Babkach". Od razu spieszę donieść, że w języku słowackim słowo „babka" oznacza tylko i wyłącznie babcię, więc mówiąc tak do kobiety młodszej możemy narazić się na przykre konsekwencje.
 
Niżne Tatry, w dole Liptowska Mara

Do tej pory spotkaliśmy ok. 10 osób na szlaku. Jak sobie pomyślę o tłumach ciągnących dziś na Giewont albo do Morskiego Oka, to jakaś wewnętrzna radość mnie rozpiera. Pogoda na razie nie rozpieszcza, plusem jest to, że do góry szło dość przyjemnie w cieniu. Na szczycie jest dużo przyjemniej, wieje chłodny wiaterek, którego momentami brakowało na podejściu. Minusem są dzikie mrówki-muszki, latające wszędzie i polujące na nasze spocone ciała. Na szczęście jak trochę obsychamy, to owady znacznie zmniejszają zainteresowanie nami, choć na dalszych etapach wycieczki jeszcze będą nam uprzykrzać życie.
 
panorama Tatr od Ostrej po Raztokę

Odcinek zielonego szlaku z Babek na Sedlo Preduvratie jest bardzo przyjemny - prowadzi w miarę płasko bardzo widokową ścieżką wśród bujnej roślinności. Po prawej stronie mamy wyższe od nas szczyty Tatr Zachodnich, po lewej porównywalnej wysokości do naszej aktualnej Wielki Chocz i Małą Fatrę. Krajobraz bardziej przypomina tatrzańskie łąki niż tatrzańskie hale - nie dziwię się, że kiedyś traktowano masyw Siwego Wierchu jako odrębną część Tatr, ale o tym pisałem już wcześniej w relacji.
 
dzwonek skupiony

ostrożeń głowacz

rojownik włochaty

po lewej Ostra

Wielki Chocz, Prosieczne i Mała Fatra

biedroneczka

śliczna łąka pod Babkami

przytulia właściwa

Babki

Szlak omija bokiem Wielką Kopę.

wełnianka

ostrożeń łąkowy

Docieramy na przełęcz. Przed nami Ostra, bardzo widokowa góra, choć z dołu wygląda na zarośniętą pod sam wierzchołek. Niech to was nie zmyli, na górze jest piękny dookólny widok.
 
Ostra, za nią skalisty wierzchołek Siwego Wierchu

panorama Tatr Zachodnich

Pachoł, Banówka

Salatyn, Mały Salatyn

rdest wężownik

Niemniej na Ostrą się nie wybieramy, schodzimy bardzo przyjemnym niebieskim szlakiem do schroniska Chata Pod Narużim. Narużie to polana znajdująca się nad schroniskiem. Na ścieżce mamy tatrzańskie widoki oraz kolejną dawkę botaniki do obfotografowania.

stokrotka

chaber łąkowy

muchomor czerwony

W chacie oferta gastronomiczna jest bardzo skromna, na przykład zupka instant z torebki. Dobrze, że mamy swoje jedzenie. Z piw bezalkoholowych serwują jedynie radler cytrynowy Złoty Bażant. Wolałbym zwykłe piwo, ale co zrobić. O dziwo ten radler jest bardzo smaczny, a cytrynowa lekka goryczka przyjemna i orzeźwiająca. Umawiamy się na wspólny obiad w drodze powrotnej, mam sprawdzoną i lubianą przez siebie restaurację Salaš Bobrovnik, trzeba będzie nadłożyć jedynie parę minut w drodze do Krakowa.

Chata Pod Narużim

Po opuszczeniu schroniska robimy mały skok w bok na położoną obok tajemniczą skałkę z krzyżem. Kilkanaście minut wędrówki lekko pod gorę, po drodze tajemniczy, chyba symboliczny nagrobek młodego człowieka, który zaginął w Tatrach i już jesteśmy na skałce.
O matko, ale przestrzeń! W dole 500 metrów pod nami Dolina Jałowiecka, a wokół nas panorama skraja Tatr Zachodnich i Niżne Tatry na horyzoncie. Warto było tu przyjść, choć znowu napadają nas latające mrówko-muchy, które na szczęście nie gryzą, a jak na nas trochę obsycha pot, to trochę dają nam spokój. Tu również nie można nie zauważyć ładnych elementów roślinności, dodatkowo natrafiamy na pięknego białego motyla - to niepylak apollo, który pracowicie pasie się na kwiecie chabra łąkowego i w ogóle mu nie przeszkadzają wiszące nad nim aparaty fotograficzne i telefony komórkowe. Prawdziwy celebryta.

Raztoka

dzwonek okrągłolistny

rojnik

niepylak apollo

Ze skałki wracamy tą samą ścieżką na polanę Niżny Czerwieniec. Choć nie widać tu gór, jest tu bardzo ładnie.
W drodze na parking mamy jeszcze jeden punkt widokowy położony na skale Sokol. Też widać tu przestrzeń i spore różnice wysokości pod naszymi nogami. W dole dolina potoku Sokolny Jarok, który łączy się z Doliną Jałowiecką w jej dolnym biegu.

Sokolny Jarok

Niżne Tatry

Teraz pozostaje nam tylko wrócić na parking, lecz w trosce o nasze kolana wybieramy zejście zielonym i żółtym szlakiem - dłuższe, lecz mniej strome. Po smacznym jak zawsze obiedzie w Salaš Bobrovnik wracamy do Krakowa przez Wyżnią Huciańską Przełęcz. Przez cały dzień nie mieliśmy za wiele słońca, za to koniec dnia nam to wynagradza, bo dostajemy kolorowy zachód słońca. Nie ma wyjścia, trzeba się zatrzymać trzy razy przed przełęczą, co oprócz nas robi to wielu innych turystów.

Przystanek pierwszy:
 
Siwy Wierch, Ostra, Babki, Opalenica

Przystanek drugi:
 
Niżne Tatry, w dole Liptowska Mara
Przystanek trzeci:
 
Mała Fatra
Taka to była wycieczka. Chyba pierwsza taka, gdzie tak duży nacisk w relacji położyłem na akcenty stricte przyrodnicze, zawsze to jakaś świeżość i pewna odmiana. Słońca nie było za wiele, może i lepiej, bo nie było tak gorąco w sierpniowy dzień, za to końcówka ów brak słońca w części nam zrekompensowała.

Sebastian Słota

Komentarze

  1. Mocno kwiatkowa wycieczka 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu ktoś się postarał i porządny, ładny krzyż nie psujący krajobrazu *__* Potwierdzam dużo kwiatów i latających robaczków :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim