Mojstrana i Gozd Martuljek
Dwie słoweńskie wsie położone u stóp Alp Julijskich w dolinie rzeki Savy.
Górna część rzeki Savy przepływająca tam nosi nazwę Sava Dolinka. Łańcuszek
miejscowości tam położonych, począwszy od Mojstrany aż do Rateče
to jest coś wspaniałego.
Niewielkie miejscowości (nawet wliczywszy w to Kranjską Gorę), zatopione w
zieleni, z widokami na wznoszące się nad nimi Alpy Julijskie, z estetyczną
architekturą, zadbane, czyste, wolne od masowego ruchu turystycznego (ponoć
nawet w wakacje) wydają się być idealnym miejscem na urlop.
My spędziliśmy drugi tydzień naszych słoweńskich wakacji w Mojstranie, choć
szukając noclegu brałem pod uwagę również inne tamtejsze miejscowości. Padło
na nią, gdyż tam znaleźliśmy najbardziej pasujący nam apartament. Plusem był
też sklep sieci Mercator w centrum miejscowości - nie każda wieś tam dysponuje
sklepem.
Lokalizacja w poszczególnych miejscowościach miała drugorzędne znaczenie, gdyż
oddalone są one od siebie o kilka minut jazdy samochodem każda, co biorąc pod
uwagę planowanie wycieczek jest zupełnie nieistotne.
MOJSTRANA
Apartma Borovc - nasza zatopiona w zieleni "baza" w Mojstranie
figurka Złotoroga stojąca przed wejściem
widok z łączki nieopodal domu
Sama wieś znajduje się nieco poniżej drogi prowadzącej przez Dolinę Savy.
Wystarczyło wyjść na tę drogę, na skrzyżowanie z drogą prowadzącą do
położonego wyżej Dovje, by móc podziwiać Alpy Julijskie i Mojstranę w dole.
Miejsce tak mi się spodobało, że zaglądałem tam często i przy różnej pogodzie.
Triglav i Cmir
Zrobiłem trzy prawie identyczne zdjęcia słoweńskich szczytów: Macesnovec,
Dimniki, Luknja Pec, Rjavina w bardzo różnych warunkach pogodowych. Pokazuję
je wam w ustalonej przeze mnie kolejności od najlepszego do najsłabszego.
Oczywiście ktoś inny może te zdjęcia ustawić sobie w zupełnie innej
kolejności.
W Mojstranie znajduje się otwarte w 2010 roku Słoweńskie Muzeum Alpinizmu. W
budynku o nowoczesnej architekturze znajduje się ekspozycja poświęcona
historii słoweńskiego alpinizmu i ratownictwa górskiego, jest też sporo
eksponatów przyrodniczych, np. wypchane dzikie zwierzęta, w tym niedźwiedź jak
żywy.
Przed muzeum znajduje się kolekcja pięknych zdjęć słoweńskich gór, a obok
budynku stoi replika schronu turystycznego oryginalnie znajdującego się na
płaskowyżu Na Jezerih na wschód od masywu Rokavów, na wysokości 2118 metrów.
Na początku zwiedzania wyświetlany jest film poświęcony Alpom Julijskim. Do
wyboru mamy kilkanaście ścieżek językowych, w tym polską. Na parterze oprócz
sali kinowej znajduje się niewielka ekspozycja poświęcona współczesności
słoweńskiego alpinizmu, a na piętrze można obejrzeć eksponaty z tematyki
historycznej i przyrodniczej. W muzeum znajduje się też symulator, gdzie można
przeżyć symulację burzy w wysokogórskim obozie.
prehistoryczna odzież górska
prehistoryczne buty górskie, czyli "kiedyś to było"
stary sprzęt górski
niedźwiedź jak żywy
galeria zwierząt górskich
Fotografowanie w górach było kiedyś bardziej wymagające. Ech, ta fizyczność
zdjęć na kliszy czy też ekscytacja co do końcowego rezultatu, widocznego
dopiero w ciemni fotograficznej, że nie wspomnę o ciężarze sprzętu, o którym
najwięcej wiedziały plecy fotografa - tu ta fizyczność była tak namacalna,
że bardziej się już nie da. Hehe.
sprzęt ratowniczy
Do sufitu muzeum podwieszony jest helikopter Burduš, który w latach
1968-1984 służył jako helikopter ratunkowu w Alpach Julijskich.
Nad muzeum znajduje się niewielkie wzniesienie Grančišče z widokiem na
Mojstranę, na które można wyjść ścieżką lub via ferratą, a tuż za muzeum
znajduje się uroczy zakątek wraz z mostem na Triglavskiej Bistricy - potoku
przepływającym przez wieś, gdzie można doświadczyć słoweńskiej specjalności,
czyli cudownie turkusowej wody spływającej z szumem po kaskadach i głazach
oraz poczuć klimat wioski zanurzonej pośród gór.
Triglavska Bistrica
Grančišče
Po wschodniej stronie Mojstrany, już za zabudowaniami, znajduje się spora
łączka, na której można znaleźć niewielką, kolorowo wymalowaną kapliczkę, a
na jej skraju stoi kościół św. Klemensa.
łączka, nad nią góra Borovje i wieś Dovje.
Wg legendy kościół powstał w miejscu, w którym św. Cyryl i św. Metody (zwani
apostołami Słowian) spędzili noc w drodze do Rzymu, dokąd zanosili relikwie
papieża Klemensa I. Kościół jest małą romańską budowlą, przebudowaną nieco w
okresie baroku oraz w XIX wieku, zaś dzwonnica kościoła pochodzi z XIV
wieku.
W drodze na ową łączkę mija się dwa charakterystyczne domy, których losy
potoczyły się zgoła inaczej: Španova Hiša – jeden z najstarszych domów w
Mojstranie, kiedyś siedziba burmistrz. Dom był kiedyś najbardziej okazały we
wsi, obecnie popada w ruinę
Šmercova Hiša – dom zbudowany w drugiej połowie XVIII wieku, do lat
sześćdziesiątych XX wieku działała w nim karczma. Dom jest odrestaurowany i
cieszy oko, zwłaszcza freskami, które często można spotkać na miejscowych
domach.
Na drugim krańcu miejscowości znajduje się godna polecenia restauracja
Veranda. Dojść tam można ścieżką spacerową i rowerową wiodącą przez sporą
część doliny Savy, jest nawet mostek po drodze.
Restauracja oferuje typowo słoweńskie menu, w którym dominują mięsa z grilla
i w pełni reprezentuje słoweński standard - jest smacznie, sycąco i drogo.
GOZD MARTULJEK
To druga miejscowość dość dokładnie zwiedzona przez nas podczas pobytu pod
Alpami Julijskimi. Rozciągają się z niej piękne widoki na te góry, a tuż za
miejscowością znajduje się niewielka dolinka zakończona dwoma wodospadami -
dolnym i górnym, po słoweńsku Spodnij i Zgornij Martuljkov Slap.
Zwiedzamy ową dolinkę i dolny wodospad. W początkowym odcinku po przejściu
przez potok Martulijśka Bistrica ścieżka prowadzi dość długi odcinek lasem, w
dużym oddaleniu od wody.
Dopiero przy progu wodnym oraz mostku znajdującym się kawałek dalej, którym
dochodzi po drugiej stronie druga ścieżka prowadząca do wsi (będziemy nią
wracać), zbliżamy się do wodnych atrakcji.
Wąwóz jest stosunkowo wąski, a ściany skalne sięgają wysoko. Nie jest to może
jakość Wąwozu Vintgar, ale jest bardzo ładnie oraz pusto i jeszcze za darmo.
W połączeniu z opisanym wyżej zakątkiem w Mojstranie można wysnuć
przypuszczenie, że w górach Słowenii wystarczy pójść ,,za wieś", by znaleźć
potok z turkusową wodą spływającą z szumem i wodospadem lub kaskadami gdzieś w
okolicy.
Do wodospadu zaraz dojdziemy, na razie oglądamy ustawione przy rzece kopki
kamieni w bardzo dużej ilości. Jest moda, która się ostatnimi czasy mocno
panoszy w górach, a kopczyki są układane w wielu miejscach, niekoniecznie
jako oznaczenie górskich pozaszlakowych tras, jak to drzewiej bywało. Ponoć
takie kopczyki są nieekologiczne, gdyż zbieranie kamieni niszczy delikatną
florę pod nimi oraz pozbawia różne drobne żyjątka możliwości bytowania w ich
zakamarkach. Pewnie dużo w tym racji, ale wg mnie przyrodę dużo bardziej
niszczą hordy odwiedzających góry turystów. Amen.
w drodze do wodospadu
Po krótkim i ciekawym spacerze docieramy pod dolny wodospad. Nie będę się
powtarzał z wywodami o turkusowym kolorze wody, ale widać go jak na dłoni.
Do mostku wracamy tą samą trasą, a potem skręcamy w lewo i przez las
wychodzimy na sporą łąkę z widokami na Alpy Julijskie. Wg mnie właśnie z
Gozd Martuljek są najlepsze widoki na te góry z miejscowości położonych w
Dolinie Savy.
Špik
Črni Vrh, Mali Vrh
Następnie ścieżką prowadzącą wzdłuż Savy i pośród wiosennej zieleni wracamy
do punktu wyjścia - częściowo darmowego parkingu (współrzędne: 46°28'55.9"N
13°50'16.1"E) położonego w pobliżu ujścia Martulijškej Bistricy do Savy,
gdzie zaczynaliśmy naszą małą wycieczkę. Nie będę nic pisał o kolorach wody.
Ileż można?
I to było na tyle. Według mnie chyba nie ma turysty górskiego, którego by
nie urzekły dwie opisane przeze mnie miejscowości, a zapewne w sąsiednich
jest równie ciekawie. Stuprocentowa "czystość" zabudowy oraz krajobrazu, brak szyldozy i powszechnego w innych miejscach turystycznego badziewia. Myślę, że to jeszcze wyższy poziom niż wsie w słowackich górach. Oczywiście znajdą się tacy, co wolą Zakopane, ale na
to niestety nie ma już lekarstwa.
Sebastian Słota






























































Komentarze
Prześlij komentarz