Ljubljana - mała stolica małego kraju

Słowenia to mały kraj. Na powierzchni 20 271 km2 zamieszkuje go ok 2,1 min mieszkańców, co czyni ją krajem ponad dwa razy mniejszym do tak często odwiedzanej przeze mnie Słowacji.
Ze Słowacją łączy ten kraj duża ilość gór, ale oprócz tego Słowenia jest krajem niezwykle zróżnicowanym krajobrazowo, znajdziemy tu oprócz górskich pejzaży nadmorskie wybrzeże (niewielkie, ale zawsze), liczne ciekawe miasteczka, dużo lasów i terenów rolniczych oraz na pograniczu z Włochami spory teren z plantacjami winorośli na wzgórzach. Wszystko to jest skondensowane na małym obszarze - ze wschodu na zachód Słowenii dojedziemy autem w niecałe trzy godziny, co sprawia że kraj ten jest logistycznie łatwy do zwiedzania.
Stolicą Słowenii jest Ljubljana - jak przystało na mały kraj, jest to stosunkowo mała stolica, licząca jedynie 285 tys. mieszkańców, co czyni ją jedną kilku europejskich stolic o najmniejszej liczbie mieszkańców.
Ljubljana była naszą bazą podczas pierwszej połowy dwutygodniowych wakacji na Słowenii. Głównym powodem tego wyboru jest jej położenie w centrum kraju, co sprawia, że jest stąd blisko zarówno w słoweńskie góry jak i słoweńskie morze - w jedne i drugie dojedziemy maksymalnie w półtorej godziny, co czyni sens robienia jednodniówek z powrotem do Ijubljańskiej „bazy”.
Samo miasto też się jawiło nam jako potencjalnie ciekawe do zwiedzania, a przy tym takie nieduże, kompaktowe. Czy ten potencjał miał odzwierciedlenie w rzeczywistości, to się okaże w podsumowaniu. Nie lubię zwiedzania wielkich, zatłoczonych metropolii typu Pragi, Paryża czy Barcelony, niewielkie miasteczka mają dla mnie dużo więcej uroku. Ljubljanę trudno nazwać miasteczkiem, ale faktem jest, że nie jest to też metropolia - na jej gruntowne zwiedzanie powinien wystarczyć jeden dzień. 
Ljubljańskie Stare Miasto położone jest po obu stronach rzeki Ljubljanicy, a jej obydwa brzegi są połączone licznymi mostami, z których kilka zasługuje na zwiedzenie. Nad Starym Miastem górują dwa zalesione wzgórza: na jednym znajduje się zamek, a drugie stanowi teren spacerowo-rekreacyjny z Parkiem Tivoli ulokowanym u jego stóp. Na zwiedzanie miasta przeznaczamy raczej pochmurny dzień, bardziej słoneczną aurę pozostawiając sobie na zwiedzanie słoweńskiej przyrody.
Rozpoczynamy w okolicy Šuštarskiego Mostu na Ljubljanicy. Oba brzegi rzeki są mocno zabudowane, widać że rzeka jest mocno zrośnięta z miastem. Po jednej stronie nabrzeża rozlokowały się liczne bary i restauracje, całość jest stosunkowo bogata w roślinność, a oba brzegi są połączone licznymi mostami.

Šuštarski Most
Idziemy wzdłuż rzeki aż do Mostu św. Jakuba. Tam wkraczamy na tamtejsze Stare Miasto, na którym jednakże dominują barokowe kamienice, ciężko o starszą zabudowę. Pomiędzy rzeką a zamkowym wzgórzem, wzdłuż rzeki, prowadzą trzy łączące się w całość ulice: Gornij Trg, Stari Trg i Mestni Trg. Ulice te są wyłączone z ruchu samochodowego, pełnią rolę miejskiego deptaka, a oferta znajdujących się tu lokali jest typowa dla tego rodzaju miejsc: sklepy z odzieżą i biżuterią, restauracje, lodziarnie, pamiątki dla turystów.
Mestni Trg pełni w pewnym sensie rolę miejskiego rynku, ponieważ Ljubljana nie dysponuje placem, który mógłby być rynkiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Niemniej ulica się tu rozszerza, przy niej znajduje się Ratusz, a przy nim barokowa fontanna Robba, zwana Fontanną Trzech Rzek. Trzech tytanów wylewających wodę ze dzbanów w tej fontannie symbolizuje trzy najważniejsze rzeki Słowenii: Ljibljanicę, Krkę i Sawę.
 
Ratusz

fontanna Robba
Nieopodal Mestni Trgu znajduje się Potrójny Most (Tromostoyje). To ciekawy most nad przepływającą przez miasto rzeką Ljubljanlcą. Most składa się de facto z trzech równoległych przejść nad rzeką, stąd jego nazwa. Budowla łączy Stare Miasto ze znajdującym się na drugim brzegu rzeki Placem Prešerena (PrešenerovTrg). Podstawą tej budowli jest dziewiętnastowieczny centralny kamienny most, do którego zostały dobudowane w dwudziestym wieku dwie piesze kładki, a obecnie most jest dostępny jedynie dla ruchu pieszego.
Plac Prešerena jest położony przy Potrójnym Moście i został tak nazwany na cześć słoweńskiego poety epoki romantyzmu oraz autora tekstu słoweńskiego hymnu - France'a Prešerena. Na placu znajduje się jego pomnik, na którym stoi w towarzystwie jego muzy i niespełnionej miłości Juliji Primicy. Plac ma okrągły kształt, a wokół niego znajdują się liczne zabytkowe kamienice oraz Kościół Franciszkanów.
 
pomnik France’a Prešerena

panorama placu Prešerena

Wracamy z powrotem na drugą stronę rzeki. Przed nami duża i wciśnięta między miejską zabudowę katedra św. Mikołaja. To osiemnastowieczna świątynia zbudowana i ozdobiona w stylu barokowym, który dominuje na Ijubljańskim starym mieście. Cechami charakterystycznymi katedry są różowe marmury, liczne złocenia i białe stiuki - wiadomo, barok. Największą ozdobą świątyni są dziewiętnastowieczne freski Matevža Languda na jej kopule.
Można tam również obejrzeć wiele dzieł sztuki, m.in. freski autorstwa Giulio Quaglio, posągi czterech biskupów wyrzeźbione przez Angelo Puttiego, jak również obraz owego artysty przedstawiający inicjatora przebudowy kościoła na początku XVIII wieku. Są tu również dwoje drzwi z brązu ufundowane po wizycie w Słowenii Papieża, Który O Niczym Nie Wiedział.
 
Ciril Metidov Trg i wieże katedry św. Mikołaja

wnętrze katedry św. Mikołaja

Obok katedry znajduje się Glavna Trznica - miejski targ z lokalną żywnością i ubraniami. Targ czasy świetności ma raczej za sobą, stoiska świecą pustkami, a jakość i stylistyka oferty odzieżowej woła o pomstę do nieba. Za to znajduje się tu kilka food trucków, więc korzystamy z okazji i zamawiamy coś ciepłego do jedzenia. Wybieramy pljeskavicę. To rodzaj bałkańskiego kotleta z grilla, przyrządzanego z mieszaniny wołowiny, baraniny i wieprzowiny. Kształtem, zapachem i smakiem mięso przypomina mocno burgera, ale podany jest na bałkańską modłę: w bułce przypominającej pitę, z ajwarem, pomidorem i grubo siekaną cebulą. Smaczny i duży posiłek za 7,5 Euro.
Po posiłku wybieramy się na zamkowe wzgórze. Można tam wyjechać kolejką, można wejść na nogach przyjemną ścieżką wiodącą zakosami w górę, co też czynimy.
 
kolejka na zamkowe wzgórze

Zamek wybudowany został pierwotnie w XIII wieku jako drewniana budowla, choć pierwsze ślady osadnictwa na zamkowych wzgórzu są datowane na czasy prehistoryczne, bo aż na IX i VIII wiek p.n.e. Stary zamek został zburzony w latach 1485-1495, a na jego miejsce powstał kamienny obiekt dostosowany do użycia broni palnej i zdolny do obrony przed ową bronią. Zamek ma nieregularny kształt dostosowany do zamkowego wzgórza, a jego mury obronne są połączone z murami miejskimi. Zniszczony w 1511 roku przez trzęsienie ziemi zamek jest sukcesywnie odbudowywany w wieku XVI i XVII. W połowie XVIII wieku zamek traci swe znaczenie jako twierdza i siedziba starostów, staje się arsenałem, a od 1815 roku funkcjonował jako więzienie.
Zamek został zakupiony w 1905 roku przez miasto, które zaadoptowało wtedy część pomieszczeń na mieszkania użytkowane do lat sześćdziesiątych XX wieku. Obecnie zamek jest udostępniony do zwiedzania turystom, spora część zamkowych terenów jest dostępna do zwiedzania za darmo, niemniej trzeba zapłacić za wejście na wieżę widokową, zwiedzanie Muzeum Lalek oraz uczestnictwo w grze „Escape Castle" rozgrywającej się na terenie zamku. Dostępne są jedynie pakiety do zwiedzania w cenie od 20 euro, niestety nie można kupić biletu tylko na wieżę widokową. Nie ma za bardzo czego żałować, bo na koniec dnia mamy w planie jeszcze jedno miejsce z widokiem na miasto z góry, a teraz zadowalamy się zwiedzaniem części zamku dostępnej za darmo.
Najstarszą zachowaną budowlą zamkową jest średniowieczna kaplica pod wezwaniem św. Jerzego, św. Pankracego i św. Heleny. Kaplica jest praktycznie pusta, nie przedstawia ciekawego widoku, nawet nie robię tam zdjęcia.
 
wejście na zamek
Dziedziniec zamku nie daje poczucia uczestnictwa w zwiedzaniu wybitnego zabytku, raczej przypomina miejski plac, jakich wiele. Za to są jakieś widoki na miasto z zamkowych murów.
 
zamkowy dziedziniec
Teraz schodzimy na dół, a przed nami najbardziej znany tutejszy most, czyli Most Smoków (Zmajski Most). Nazwa mostu pochodzi od czterech największych smoków znajdujących się na jego krańcach, natomiast w pobliżu mostu, po jego obu stronach znajduje się blisko 30 smoczych figurek. Miejscowa legenda głosi, że gdy mostem przechodzi dziewica, tamtejsze smoki prostują skrzydła i machają ogonami. Można się przyczaić i posprawdzać :) .
Zaglądamy jeszcze przy okazji na znajdujący się nieopodal dostępny tylko dla pieszych Mesarski Most oraz na okoliczny knajpkowy deptak. Na Mesarskim Moście jeszcze jeden smoczy akcent: do znajdujących się tu rzeźbach smoczych czaszek ludzie przytwierdzają kłódki, podobnie jak do ogrodzenia znajdującego się przy moście. Za to przy stolikach pustawo.
Teraz opuszczamy zabytkowe centrum miasta, przed nami trzy obiekty znajdujące się poza zabytkowym centrum. Pierwszy to Metelkova. Jej przedsmak daje nam przejście Trubajevej Cesty.
Metelkova to nieformalne centrum artystyczno-alternatywne Ljubljany zlokalizowane głównie na terenie dawnej jednostki wojskowej przy ulicy Metelkovej, którą wojsko opuściło w na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku po upadku Jugosławii i ogłoszeniu niepodległej Słowenii.
Opustoszałe baraki zajęli artyści, którzy zaczęli tu organizować koncerty, wystawy i inne przedstawienia sztuki niezależnej. Władze chciały przejąć Metelkovą, jednak artyści nie ustąpili nawet, gdy odcięto im wodę i prąd. Aktualnie Metelkova ma ciche przyzwolenie miasta na prowadzenie niezależnej działalności artystycznej.
Jak opisuje internet - dzielnica znana jest aktualnie z bogatego życia nocnego i różnych imprez, co też może być ciekawym elementem zwiedzania Ljubljany, niemniej za dnia łatwiej podziwiać tutejszy artystyczny klimat budynków ozdobionych licznymi malunkami. My tu przychodzimy właśnie za dnia i od razu dostajemy po nosie artystycznym zapachem marihuany oraz po oczach niepokojącym nieco wyglądem (niekoniecznie artystycznym) niektórych załogantów. Myślę, że po zmroku to tu się dzieje niejedno. Ale klimat architektoniczny jest niezły.
Nieopodal znajduje się Narodowe Muzeum Słoweńskie Metelkova oraz Słoweńskie Muzeum Etnograficzne, umieszczone w budynkach będącym ciekawym połączeniem starej i nowej architektury.
Drugi ciekawy obiekt leżący poza ścisłym centrum to Cerkiew św. Cyryla i Metodego. Cerkiew została zbudowana w XX wieku i jest zlokalizowana w pobliżu Parku Tivoli. Świątynia, choć wybudowana współcześnie, a z zewnątrz nie wygląda zbyt interesująco, wewnątrz kryje prawdziwe skarby. Jest urządzona bardzo tradycyjnie, można tu zobaczyć liczne freski autorstwa współczesnych malarzy oraz typowy ołtarz z bogato zdobionym ikonostasem. Cerkiew jest dostępna do zwiedzania (oprócz mszy), co nie zdarza się często w przypadku prawosławnych świątyń, przeważnie otwieranych tylko na msze i inne nabożeństwa.
Na koniec zwiedzania Ljubljany idziemy do Nebotičnika. To siedemdziesięciometrowy wieżowiec położony nieco z dala od zabytkowego centrum, na rogu ulic Slovenskiej i Štefanovej. Budynek został wzniesiony w okresie międzywojennym i łączy w sobie styl art-deco ze stylem neoklasycznym. W momencie powstania był najwyższym budynkiem w Jugosławii.
Na jego parterze znajdują się sklepy, wyżej biura, a jeszcze wyżej prywatne mieszkania. Głównym powodem, dla którego warto tu przyjść, jest zlokalizowana na jego dwóch ostatnich piętrach restauracja oraz kawiarnia z tarasem, z którego rozpościera się widok na miasto i jego okolicę. Czy piękny? Dla mnie nieco rozczarowujący, ale to chyba wynika z faktu, że stara część Ljubljany jest bardzo mała i obejmuje raptem kilka ulic pod wzgórzem zamkowym, a z tarasu widać głównie nową, niespecjalnie interesującą i niezbyt porywającą wizualnie część miasta. Jest oczywiście widok na wzgórze zamkowe i na kościół Franciszkanów, ale to tyle.
Samo wnętrze jest utrzymane w stylu retro lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, a tapicerka niektórych obić chyba jeszcze pamięta dawne czasy. Dodatkowo zaczyna padać mocny deszcz, więc nie ma możliwości usiąść na tarasie. Siadamy na kawę we wnętrzu. Z uwagi na padający deszcz w kawiarni się zagęszcza, więc nie kawkujemy się zbyt długo, tylko zwalniamy miejsce następnym chętnym i autobusem miejskim wracamy do naszego apartamentu na obrzeżach miasta.
 
zamkowe wzgórze i niewielkie stare miasto

kościół Franciszkanów i wieże katedry św. Mikołaja
 
nowa część miasta i wieżowce przy Trg Republike

Pora na obiecaną na wstępie ocenę potencjału turystycznego miasta. Potencjał miasta jest i zdaje się być on nieoczywisty, choćby przez stosunkowo niewielką i głównie barokową starą część miasta. Niemniej można tu odkryć kilka perełek (choćby cerkiew św. Cyryla i Metodego) i przyjemnie spędzić dzień. Metelkova też dla niektórych może być dużą atrakcją. Czy to miasto dla koneserów? Można powiedzieć, że tak. Mnie akurat Ljubljana nie zachwyciła – zwiedziliśmy, było ok, ale np. dużo bardziej mnie urzekła odwiedzona dzień wcześniej Škofja Loka i jej okolice. Ale co kto lubi.

Sebastian Słota

Komentarze

  1. Miasto faktycznie nie poraża wielkością, ale przyjemne.
    Zamek jakoś tak średni.
    Cerkwie na Bałkanach (zakładając, że Słowenia to już/jeszcze Bałkany) w miastach przeważnie są otwarte przez cały dzień, bo ludzie przychodzą się modlić. Problem może być na wioskach, ale i tak często można do nich wejść.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim