Jaskinia Postojna, Jaskinie Szkocjańskie i Štanjel
Dwie słynne słoweńskie jaskinie, a na zakończenie dnia małe miasteczko położone
na wzgórzu.
Tak wygląda akwarium z dużego oddalenia:
JASKINIA POSTOJNA
Jaskinia Postojna to jedna z największych i najczęściej odwiedzanych jaskiń w
Europie. Wraz z Jaskiniami Szkocjańskimi leży na terenie słoweńskiego Karstu
(Krasu) w południowo-zachodniej Słowenii, w miejscowości Postojna (łatwo
znaleźć). System tamtejszych jaskiń liczy 24 km, z czego 5 km jest
udostępnione do zwiedzania, częściowo podczas jazdy elektrycznym pociągiem,
częściowo pieszo. Najbliższe wyjścia partie jaskini były znane miejscowej
ludności od bardzo dawna, ale odkrycia całego systemu jaskiniowego dokonał w
1818 roku Luka Čeč, miejscowy robotnik, który podczas prac przygotowawczych do
wizyty cesarza Franciszka I odkrył wejście do głębszych korytarzy jaskini.
Podobno powiedział wtedy „Tu jest nowy świat, tu zaczyna się raj". Rok później
jaskinia została udostępniona dla turystów, a w 1884 roku zamontowano tu
oświetlenie elektryczne.
Zwiedzanie odbywa się tylko w grupach zp rzewodnikiem. Grupy wchodzą co pół
godziny, pierwsze wejście odbywa się o 9 rano. Warto kupić wcześniej bilet
przez internet - jaskinia jest miejscem obleganym przez turystów, na miejscu
może się okazać, że biletów brak albo trzeba długo czekać na wejście. My
kupujemy bilety dzień wcześniej na pierwsze wejście o godzinie 9 - po
Postojnej mamy jeszcze dalsze plany turystyczne na ten dzień. Zwiedzanie
rozpoczynamy od zaparkowania samochodu na płatnym parkingu. Coraz trudniej na
świecie o darmowe parkingi, zdarza się, lecz nie tutaj. Przez zielony park
idziemy do punktu zbiórki przed wejściem. Po drodze mijamy hotel, restaurację,
sklepy z pamiątkami i gadżetami, jak to zwykle bywa w popularnych miejscach
turystycznych.
Przy wejściu dostajemy urządzenia z audioprzewodnikiem. Urządzenie ma nagrany
komentarz w kilkunastu językach, można odsłuchiwać informacje o kolejnych
etapach wycieczki na podstawie numerów rozmieszczonych na trasie zwiedzania.
Urządzenie wyposażone jest w mały głośniczek oraz wejście słuchawkowe. Dobrze
jest mieć swoje słuchawki, by mieć wolne ręce podczas zwiedzania, zwłaszcza
jak ktoś ma zamiar robić zdjęcia. Wypożyczenie audioprzewodnika jest dodatkowo
płatne przy zakupie biletów, ale pani wydająca urządzenia tego w ogóle nie
sprawdza (przynajmniej tak było w naszym przypadku).
W jaskini panuje stała temperatura 8-10 stopni, do tego jest tam duża
wilgotność powietrza potęgująca uczucie chłodu, które może dać się we znaki
zwłaszcza podczas jazdy kolejką. Warto mieć coś cieplejszego do ubrania,
zwłaszcza w okresie jesienno-wiosennym. Przydadzą się też buty z dobrą,
antypoślizgową podeszwą, bo betonowy chodnik często jest wilgotny.
Zwiedzanie rozpoczynamy od przejażdżki elektryczną kolejką, który wraz z
trasą powrotną przemierza dystans około 3,7 km. Wagoniki kolejki są odkryte,
przewodnik uczula, by się nie wychylać ani nie trzymać żadnych przedmiotów
poza obrysem wagonika. Uwaga jest słuszna, bo często korytarz w skale jest
wycięty jakby „na wymiar" wagonika i nierozważny turysta może zahaczyć o
skałę swoim ciałem lub jakimś przedmiotem. Osoby bardzo wysokie (takie
dwumetrowe) też niech się lepiej pochylą. Ja z moim wzrostem 186 cm miałem
dwa-trzy razy wrażenie, że za chwilę uderzę głową w skałę. Przejażdżka przez
tunele i korytarze pełne szaty naciekowej robi duże wrażenie.
Kolejka dociera na końcową stację, rozpoczynamy zwiedzanie pieszo. Możemy
usłyszeć standardową opowieść o kapiącej wodzie, stalaktytach i
stalagmitach, którą powtarza chyba każdy przewodnik w jaskini. Ale nie
opowieść jest tu najważniejsza, lecz to, co widzimy wokół siebie. Jaskinia
imponuje swoim rozmachem, wielkością, bogactwem form naciekowych, słusznie
jest uznawana za jedną z najpiękniejszych jaskiń w Europie.
Trasa zwiedzania się zapętla, w pewnym momencie przechodzimy mostem, pod
którym będziemy później przechodzić. Jest tu trochę podchodzenia i
schodzenia.
Gdy po powrocie do Polski opowiadam koledze o swoich zachwytach nad Jaskinią
Postojną, on mi ripostuje „Ale przecież ty Sebastian nie lubisz zwiedzania
jaskiń". Tak, nie lubię, ale takie jaskinie to jednak inna liga niż te na
Jurze Krakowsko-Częstochowskiej lub w Beskidach.
Przed nami Brylant, jedna z bardziej znanych "rzeźb" naciekowych w Jaskini
Postojnej.
Pod koniec trasy znajduje się pogrążone w ciemności akwarium z endemicznym
zwierzęciem -odmieńcem jaskiniowym (łac. Proteus Anguinus). To płaz żyjący
tylko i wyłącznie w krasowych jaskiniach Gór Dynarskich na Słowenii. Jest to
stworzenie przypominające długą na 20-30 cm jaszczurkę. Żyje całkowicie w
wodnym środowisku, nie ma rozwiniętych oczu i brak mu zauważalnej
pigmentacji skóry. Jest bardzo jasny, lekko przezroczysty i przez rozwinięty
węch i słuch przystosowany do życia w całkowitej ciemności.
Zwierzęciu w akwarium nie wolno robić zdjęć, nawet bez flesza, odmieniec
jest bardzo wrażliwy na jakiekolwiek błyski świetlne.
odmieniec jaskiniowy, źródło: Wikipedia
Wycieczka piesza kończy się w dużej grocie zwanej Salą Koncertową, ponieważ
w przeszłości odbywały się tu koncerty muzyki klasycznej. Z boku sali jest
mały sklepik, gdzie można kupić pamiątki związane z jaskinią. Jest też
kibelek.
Po kilkuminutowym czasie przeznaczonym na zasilenie sklepiku kasą przewodnik
zaprasza nas do kolejki, za pomocą której inną trasą jedziemy do wyjścia,
które znajduje się obok kolejnej dużej groty.
JASKINIE SZKOCJAŃSKIE
Pierwsze co zauważam po dotarciu na miejsce, to darmowy parking (coraz
większa rzadkość) oraz ogólny brak tłumów. Bilety można kupić bez problemu
na miejscu. Widać, że jaskinie te cieszą się mniejszą popularnością niż
Postojna. Mamy chwilę czasu do wejścia (wejście z przewodnikiem co godzinę)
więc idziemy na punkt widokowy obejrzeć fragment jaskiń z góry.
Jaskinie Szkocjańskie mają inną strukturę niż Postojna - część z nich to
klasyczne jaskiniowe korytarze i groty, ale część ma charakter otwarty i
półotwarty, powstały w wyniku zawalenia w zamierzchłych geologicznie czasach
części stropu jaskiń. Po powrocie z punktu widokowego udajemy się z
przewodnikiem do wejścia do jaskiń - znajduje się ono w odległości ok 1 km
od parkingu i punktu sprzedaży biletów. Przed wejściem przewodnik opowiada
po angielsku o stalaktytach i stalagmitach (to jaskiniowy standard
przewodnicki), ale również o genezie powstania i strukturze Jaskiń
Szkocjańskich. Pierwszy etap wycieczki to ta część stricte podziemna
zakończona podziemnym kanionem rzeki Reka i odbywa się wyłącznie w grupie z
przewodnikiem. Po wyjściu z części podziemnej turyści mają do wyboru trzy
różnej długości trasy powrotne do samodzielnego przejścia, już bez
przewodnika.
Początkowy etap jest dość rozczarowujący, zwłaszcza że mamy świeżo w pamięci
przepiękne formy naciekowe widziane tego samego dnia w Jaskini Postojnej. W
jaskini panuje półmrok, jest dużo słabiej oświetlona niż Postojna i nawet
gdyby ktoś chciał robić zdjęcia podczas wycieczki, to byłoby to bardzo
trudne.
Później jednak robi się dużo ciekawiej, kilka grot dużej wielkości oraz sporo
interesujących i dużych form naciekowych, jest co oglądać. Dochodzimy do
kluczowego miejsca zwiedzania (przynajmniej wg mnie). Z daleka dochodzi do nas
szum płynącej wody, z każdym metrem zbliżania się coraz głośniejszy. Przed
nami podziemny kanion rzeki Reka. Już go widać. Przypominam, że nie wolno
robić zdjęć, więc spróbuję go opisać.
Kanion jest monstrualny, jego szerokość i wysokość wynosi ponad 100 metrów, a
długość to około pół kilometra. Skrajem kanionu biegnie wąska wykuta w skale,
oświetlona ścieżka, na początku kanionu prowadząca przez wąski most znajdujący
się kilkadziesiąt metrów nad wodą. Mam wrażenie jakbym wszedł do Morii. Ci, co
znają „Władcę Pierścieni" to mogą sobie teraz wyobrazić, jaki to widok.
Balroga tylko brakuje.
Po opuszczeniu kanionu wędrujemy licznymi schodami w górę, by na otwartym
terenie pożegnać się z przewodnikiem. Jako drogę powrotną wybieramy tę
najdłuższą, oznaczoną numerem 3. Wiedzie ona pośród wysokich skał, olbrzymich
grot, bujnej roślinności, licznych wodospadów i progów wodnych Velikiej i
Malej Doliny stworzonych przez rzekę Reka. Tu już można zupełnie legalnie
robić zdjęcia.
droga powrotna - Velika Dolina
Mala Dolina
wyjście z Malej Doliny
Obie jaskinie są fenomenalne. Na pewno trzeba je zaliczyć do jednych z
atrakcyjniejszych miejsc do zwiedzania w Słowenii (a konkurencję mają dużą).
Różnią się nieco od siebie: w Jaskini Postojnej główną atrakcją są
przepiękne formy naciekowe na ścianach jaskini, w Jaskiniach Szkocjańskich
punkt ciężkości przesuwa się na kanion Reki, zarówno ten podziemny,
prawdziwy sztos, jak i ten półotwarty. Na pewno warto zwiedzić obie, właśnie
dla tych różnic, wskutek których ciężko o ustawienie jakiejś hierarchii ich
atrakcyjności. Jak widać po nas, można to zrobić w jeden dzień, a zostaje
jeszcze sporo czasu, który my poświęcamy na zwiedzanie miasteczka Štanjel.
ŠTANJEL
Następne pół godziny jazdy samochodem i już parkujemy pod miasteczkiem. Jego
stara część znajduje się na niewielkim wzgórzu Turn, ciasna zabudowa
wznoszących się ku górze domów może się kojarzyć z włoskimi miasteczkami.
Historia miasta sięga średniowiecza, pierwsze pisemne wzmianki o nim pochodzą
z XV wieku, a okres największego rozwoju miasteczka przypada na XVI i XVII
wiek. Do czasu II wojny światowej domy miasteczka były w posiadaniu zamożnych
rodów, więc miasto było zadbane, niestety zostało mocno zniszczone w czasie
tej wojny.
Wąskimi uliczkami wspinamy się w górę wzgórza. Mijamy kościół św. Daniela,
oglądamy domy znajdujące się w różnym stanie: część z nich wykorzystywana
jest jako apartamenty do wynajęcia, w części mieszkają tu lokalsi, co można
wnioskować o wywieszonym na balkonach praniu, nie sprawiającym wrażenia
„turystycznego". Te domy są ładne i zadbane, ale często w ich bezpośrednim
sąsiedztwie znajdują się domy opuszczone i popadające w ruinę. Zaglądamy do
jednego z nich przez futryny pozbawione okien - wnętrze domu jest dosłownie
wypatroszone z wszystkiego.
Oglądamy też restaurację znajdującą się w Grad Štanjel. Jest tu pusto, ale
rozwieszone na dziedzińcu lampy nad stolikami pozwalają się domyślać, że
wieczorami jest tu więcej klientów.
W miasteczku znajduje się też winiarnia, gdzie można nabyć lokalne wino na kieliszki.
Ogólnie miasteczko sprawia wrażenie sennego owego popołudnia, na co może
mieć wpływ pora roku - połowa maja, przed sezonem, a może po prostu takie
ono jest: ciche, spokojne, wolne od masowego ruchu turystycznego. Dobrze, że
jeszcze są takie miejsca i dobrze, że potrafię je znaleźć.
Jak wspomniałem wcześniej, stara część miasteczka położona jest na wzgórzu
Turn, którego wierzchołek jest wolny od zabudowy. Jest szansa na widoki na
okolicę, idziemy sprawdzić. Ze szczytu widać położone na północy i wschodzie
Góry Dynarskie, a po drugiej stronie wieżę kościoła św. Daniela oraz
krajobraz słoweńskiej wsi. W zbliżeniu widzę „zawieszone" na wzgórzu
miasteczko ze zwartą zabudową, również jako żywo przypominające stare
włoskie miasteczka, tak często budowane na wzniesieniach. To Šmarje.
masyw górski Nanos
Góry Dynarskie
Šmarje
sielska Słowenia
Na koniec wycieczki idziemy do Ogrodu Ferrari (Ferrarijev Vrt) - powstałego
na początku XX wieku przylegającego do Willi Ferrari zaprojektowanej przez
Max Fabianiego, znanego słoweńskiego architekta, położony na skraju wzgórza
Turn. Jego centralny punkt stanowi owalny basen z fotogenicznym mostkiem,
jest sporo kwiatów, a z ogrodu rozciąga się widok na Dolinę Vipavy oraz
masyw Nanos z jego najwyższym szczytem - górą Pleša (1262 metrów npm.),
znajdującą się po prawej stronie masywu.
Na tym się kończy nasz dzień wycieczkowy na słoweńskim Krasie, godzina jazdy
samochodem i jesteśmy z powrotem w Ljubljanie. Štanjel, choć miejsce do
zwiedzania mało oczywiste, okazało się bardzo interesujące. Mogę
przypuszczać, że Słowenia kryje w sobie wiele takich mało znanych „perełek",
które pozostają do odkrycia w trakcie uważnego studiowana map.
Sebastian Słota




























































Komentarze
Prześlij komentarz