Sirmione

Miasto położone jest na smukłym półwyspie wysuniętym kilka kilometrów ponad południowy brzeg Jeziora Garda. Miasto oferuje sporo: zabytkową zabudową, zamek, dużo zieleni, piękne nabrzeża oraz rzymskie ruiny. Wszystko to skupione na wąskim cyplu powoduje, że czasem trudno o intymność. Ale po kolei.
Część Sirmione położona u nasady cypla plus mniej więcej jego dolna połowa (patrząc wg mapy) to typowa wakacyjna miejscowość. Ładna, zadbana, kolorowa, ale nic ponadto. Prawdziwe skarby znajdują się w części górnej.
Na półwyspie znajduje się sporo parkingów i patrząc z naszej porannej perspektywy (przyjeżdżamy tu około dziewiątej rano) problemów z zaparkowaniem nie ma. Podejrzewam, że później jest dużo gorzej. Skuszeni widokiem nadbrzeżnej promenady po naszej prawej stronie parkujemy przy Via San Vito - dość daleko od zabytkowej części, ale chcemy się jednak przespacerować wzdłuż wybrzeża.
Parking jest płatny 2 Euro za godzinę, ale trzeba zapłacić z góry za określoną liczbę godzin. W sumie to nie wiadomo, ile nam zejdzie na zwiedzanie i ktoś potem to sprawdza - płacimy za sześć i półgodziny, powinno wystarczyć bez pośpiechu.
Co nas uderza podczas przejazdu przez Sirmione i po wyjściu z samochodu, to ciepły klimat. W północnej części Jeziora Garda, gdzie mieliśmy wszystkie dotychczasowej wycieczki, w drugiej połowie maja panuje umiarkowanie ciepła i wilgotna aura, z dużą ilością chmur (na szczęście bardzo fotogenicznych), na co wpływ mają otaczające jezioro góry sięgające wysokości 1500-2000 metrów n.p.m. W południowej części Gardy okolica jest płaska, a klimat jest bardziej zbliżony do śródziemnomorskiego, co widać również po roślinności. Zanim dojdziemy pod zamek stanowiący granicę między starą a nową zabudową miasta, spacerujmy wzdłuż brzegów półwyspu, trochę po jego jednej stronie, trochę po drugiej.

Cima Telegrafo w chmurach

po jednej stronie półwyspu...

i po drugiej

W kawiarni obsługują nas dwie przemiłe Azjatki. Zauważyłem już wcześniej, że tu w gastronomii pracuje sporo egzotycznych nacji, ale raczej na zapleczu. Tu po raz pierwszy spotykamy ową egzotykę na obsłudze klienta.
Im bliżej zamku, tym tłum gęstnieje. Schodzą się ludzie z coraz droższych i coraz bliżej położonych parkingów. Wydaje się, że Sirmione to jedna z tych miejscowości turystycznych, w których tłum zwiedzających może być uciążliwy. Widać to już na placu pod zamkiem - tam pod bramą znajduje się jedyna droga do starej części miasta, która kumuluje tłum niczym lejek. Bramą tą też przejeżdżają liczne samochody - ledwo się tam mieszczą. Zauważam kilka aut, które wiozą turystów do położonych w starej części hotelu, można się tego domyślić po ogromnych walizach znajdujących się na bagażnikach z tyłu samochodów. Czy chciałbym spędzać urlop w takiej ciżbie? Zdecydowanie nie.

Castello Scaligero di Sirmione
Przy zamku znajduje się port, z którego wypływają łódki na rejsy turystyczne, a nad jego brzegiem wznoszą się hotele i budynki z apartamentami do wynajęcia.
Za bramą znajduje się plac o kształcie wydłużonego trójkąta - Piazza Castello. Końcowa odnoga placu prowadzi nad wybrzeże, a po jego drugiej stronie znajduje się wejście na zamek (Castello Scaligero di Sirmione).
Budowa zamku została zlecona przez Mastino delia Scalla z rodu Scaligieri, panującego w Weronie w XIII i XIV wieku. Zamek jest w całości otoczony wodą, w jego środku znajduje się wewnętrzny port otoczony zamkowymi murami, a z nich i z zamkowej wieży rozpościera się widok na cały półwysep. Nie jest to jedyny zamek zbudowany przez rodzinę Scaligieri nad Jeziorem Garda, drugi znajduje się w Malcesine, a zdjęcia z niego będziecie mogli obejrzeć z relacji z tego miasta.

wejście do zamku, dziś nieczynne

Piazza Castello

Niestety, po raz drugi mamy na tych wakacjach poniedziałkowego pecha. Jakoś mi nie przyszło do głowy planowanie wycieczek z uwzględnieniem faktu, że w poniedziałki zwyczajowo muzea są nieczynne, bardziej planuję biorąc pod uwagę prognozy pogody. Tydzień temu nie zwiedziliśmy Zamku Buonconsiglio w Trydencie, dziś niestety odbijamy się od zamkniętych drzwi tutejszego zamku. Trudno, choć zamek wygląda na ciekawy do zwiedzania. Aby jednak zobrazować wam, co straciliśmy, zamieszczam kilka zdjęć otrzymanych od kolegi, który był tu rok temu (FB: Cieszynioki Tu i Tam):
Spod zamku w głąb półwyspu prowadzi Via Vittorio Emanuele. Panuje tu ścisk jak w tramwaju w godzinie szczytu. Dziesiątki ludzi przemierzają ten technologiczny ciąg restauracyjno-lodziarniano-sklepowy. Użyję tu słowa, które ostatnio robi karierę: masakra. Czy tak będzie przez cały dzień?
Przed południem nadbrzeżne restauracje dopiero czekają na gości, a co ciekawe, ów ścisk panuje tylko na tej głównej ulicy. Odchodzące od niej boczne uliczki i place nie są w ogóle zatłoczone. Prawdziwy owczy pęd.

Piazza Giosue Carducci

Piazza Flaminia

Za częścią gastronomiczno-handlową oraz dalej od zamku tłum zdecydowanie rzednie, co mnie bardzo cieszy. Ludziom chybe nie chce się tak daleko łazić. Zabudowa staje się dużo luźniejsza i pojawia się sporo śródziemnomorskiej zieleni.

willa Marii Callas

Po lewej stronie mijamy dom, w którym mieszkała w latach 1952-1959 Maria Callas, słynna śpiewacza operowa, a po prawej wchodzimy do parku nazwanego jej imieniem. Park daje przyjemny cień, a w jego wnętrzu znajdują się rzeźby, z których jedna z nich jest intrygująca.
Na wysokości parku w zasadzie kończy się zabudowa, na końcu cypla mamy już nieliczne budynki, a teren zmienia się w parkowo-leśny. Roślinność jest śródziemnomorska – agawy, drzewa oliwne. Idziemy do parku - Parco Publico Tomelleri, z widokiem m.in. na obłędne kolory Jeziora Garda.
Na wierzchołku półwyspu znajdują się ruiny rzymskiej willi „Grotta di Catullo" pochodzącej z I wieku naszej ery. Zabudowania willowe rozciągały się tu na powierzchni około dwóch hektarów, co czyniło obiekt jednym z większych rezydencji w północnej Italii. Ich zwiedzanie daje możliwość połączenia widoku pozostałości rzymskich zabudowań z pejzażem jeziora i otaczających go gór.
Ruiny są normalnie udostępnione do zwiedzania, ale niestety nie dla nas i nie jest to wina poniedziałku. Na bramie wejściowej znajduje się informacja, że ruiny są w remoncie, który ma trwać ponad pół roku. Jak można remontować ruiny siedem miesięcy? Włosi to potrafią. Szkoda, bo obiekt jest ciekawy do zwiedzania. Jak wyglądają owe ruiny, można się przekonać ze zdjęć również udostępnionych mi przez Cieszynioki Tu i Tam :
Północna część półwyspu jest otoczona przez zanurzone płytko w morzu skały osadowe o żółtym kolorze. Aby je obejrzeć, idziemy na położoną na samym czubku cypla plażę „Jamaica Beach". Przed plażą znajduje się kilkanaście leżaków położonych między drzewami, punkty gastronomiczne, a sama plaża, choć bez piasku, robi duże wrażenie. Pokryta jest płaskimi żółtymi skałami osadowymi - tymi samymi, które zanurzone płytko w wodzie odpowiadają za zmieniające się tęczowo kolory jeziora. Na horyzoncie widać południowe wierzchołki masywu Monte Baldo wznoszące się około 2000 metrów ponad poziom jeziora. Kolega był tu rok temu przy dużo niższym poziomie wody – wiele z tych dziś schowanych pod powierzchnią wody skał było dostępnych suchą stopą.
 
zejście na Jamaica Beach
W jedną stronę półwyspu szliśmy „przez miasto" teraz chcemy wrócić promenadą prowadzącą wzdłuż wschodniego wybrzeża, bo zdecydowanie jest ona warta obejrzenia. Dziś aura dopisuje: błękitne niebo, chmurki i słońce znakomicie podbijające kolor wody. Na początku promenady wchodzimy na pomost, gdzie oprócz widoków możemy zapoznać się z innym modelem spędzania wakacji.

pomost przy Spiaggia Lido delle Bionde

Ristorante At Molo

obok Spiagga Del Prete

Promenada prowadzi aż pod zamek. Przy okazji zaglądamy pod kościół Santa Maria Maggiore.

Castello Scaligero di Sirmione

Chiesa Parrocchiale di Santa Maria Maggiore

Boczną uliczką prowadzącą wzdłuż zamkowych murów wracamy na Piazza Castello i tak się kończy nasza wycieczka (nie licząc powrotu do auta).
Trochę mi szkoda widoków z zamkowej wieży, bo na widoki z góry, nawet miejskie, zawsze jestem łasy. Trzeba będzie pamiętać o sprawdzaniu otwarcia zamków czy muzeów, co zwykle mi umyka, a na tych wakacjach dwa razy spowodowało niemożność zwiedzania. Podsumowując - w Sirmione bardzo mi się podobała mieszkanka wąskich włoskich uliczek z przepięknymi krajobrazami wybrzeża. Gdyby jeszcze nie ten ścisk na Via Vittorio Emanuele... Ale podobno w wakacje jest jeszcze gorzej.

Na zakończenie relacji czasem daję panoramy z wycieczek, które po kliknięciu w zdjęcie można obejrzeć na pełnym ekranie. Dziś trochę ryzykowna, "płaska" panorama z plaży, ale chyba warta pokazania:

Sebastian Słota

Komentarze

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim