Malcesine

Średniowieczne, urokliwe i skomercjalizowane miasteczko położone u stóp Monte Baldo z pięknymi widokami na góry otaczające Jezioro Garda.
W przeciwieństwie do pozostałych zaplanowanych wcześniej wycieczek podczas naszych wakacji nad Jeziorem Garda, wyjazd do Malcesine był w 100% spontaniczny. Jadąc kilka dni wcześniej drogą po wschodniej stronie jeziora zwróciła mą uwagę, piękna długa promenada wzdłuż plaży położonej na północ od zabytkowego centrum miasteczka. Pomyślałem sobie, że skoro muszę z powodów zdrowotnych odpuścić bardziej ambitne górskie wycieczki po okolicy, to zwiedzanie Malcesine może być ciekawą alternatywą.
Do Malcesine przyjeżdżamy autobusem z Riva del Garda chcąc uniknąć kłopotów z parkowaniem. Najpierw idziemy zwiedzić starą część miasta, czyli tradycyjną włoską plątaninę wąskich uliczek z kamiennym brukiem. Co mnie uderza od razu i nie jest to uderzenie pozytywne, to tłum i spora komercjalizacja tych uliczek. Ludzi jest mnóstwo, a towar ze sklepików wręcz wylewa się na ulicę. Niestety Malcesine przeszło ewolucję z małej rybackiej osady w elegancki letni kurort, który bardzo upodobali sobie niemieccy turyści. Ludzi jest zdecydowanie więcej niż w Riva del Garda, a język niemiecki rozbrzmiewa na każdym kroku. Mimo to zaglądamy w owe uliczki.
Idziemy też zwiedzić miejscowy barokowy kościół Santo Stefano, w którym uwagę naszą przykuwa nietypowy wystrój ołtarza, znajdują się przy nim figury świętych.

masyw Monte Baldo w chmurach, po prawej wieża kościoła Santo Stefano

ołtarz kościoła Santo Stefano

Przypadkiem napotykamy się na ciekawie prezentującą się piekarnię. Zamawiamy takie mini-calzone, są dostępne z różnymi nadzieniami. Wyglądają smakowicie i tak też smakują. Miejsce nazywa się Rewind i jest godne polecenia, w przeciwieństwie do II Fornaio w mieście Bergamo, które w naszej ocenie jest przereklamowane.
Za to mały lokalny port mi się bardzo podoba. Kolorowe domy, jezioro Garda i widok na góry po dwóch stronach jeziora przykuwają wzrok. To jeden z kilku portów na jeziorze, do którego przypływają statki turystyczne, gdybyś ktoś chciał skorzystać.
Widoki z portu bledną jednak w porównaniu z widokami z Castello Scaligero (zamku Scaligerich). To wznoszący się nad miasteczkiem średniowieczny zamek. Wprawdzie pierwsze grody warowne powstały w tym miejscu już w VI wieku n.e., a po zniszczeniach będących efektem „wędrówki ludów" zamek został odbudowany na przełomie VIII i IX wieku, ale rodzina Scaligerich, w której posiadaniu był zamek w XIII i XIV wieku, dokonała tak istotnej przebudowy i rozbudowy zamku, że zaczął on być nazywany właśnie „zamkiem Scaligerich".
Później zamek poddał się zmianom władców w tym rejonie Italii: Księstwo Mediolanu, Republika Wenecka, Habsburgowie. Zamek z biegiem czasu utracił swe znacznie obronne i niekonserwowany w XVIII wieku popadł w ruinę. Przyziemni Austriacy przebudowali to, co zostało i zamienili zamek na siedzibę garnizonu wojskowego (to zdaje się była ich specjalność). Od 1902 roku zamek, znajdujący się już na terenie zjednoczonego Królestwa Włoch, został uznany jako pomnik narodowy, a w roku 2017 przeszedł na własność samorządu Malcesine.
Nie jest to jedyny zamek nad Jeziorem Garda mający w nazwie ród Scaligerich, również w Sirmone znajduje się zamek zbudowany przez ów ród i noszący ich miano. Obecnie w przyziemiu budynku mieści się muzeum historii naturalnej regionu, jednak dla mnie to co najciekawsze, kryje się wyżej, wiadomo.
Widoki na Jezioro Garda, otaczające je góry oraz skupione nad jego brzegami miejscowości to dla mnie najciekawszy element zwiedzania zamku. Dziś jest dość typowa pogoda dla naszego dwutygodniowego pobytu nad Gardą: świeci słońce, jest dużo błękitnego nieba, ale wierzchołki wyższych partii gór takich Jak Monte Stivo czy masyw Monte Baldo, wznoszące się ponad 2000 metrów n.p.m. są schowane w chmurach. Między innymi z tego powodu odpuszczamy wyjazd kolejką na Monte Baldo, gdzie jej górna stacja położona na wysokości około 1750 metrów n.p.m. na przemian pojawia się i znika w chmurach, a samo Monte Baldo jest przez owe chmury szczelnie zasłonięte.
Tu mała dygresja, jaka mnie naszła po lekturze rozmaitych stron opisujących wycieczki nad Gardą, w tym wzmiankowany wyjazd kolejką. Wszędzie pojawia się informacja, źe kolejka wyjeżdża na Monte Baldo, a to jest NIEPRAWDA. Kolejka wyjeżdża w okolic przełęczy Tratto Spino, skąd na „właściwe" Monte Baldo jest 6 kilometrów oraz ponad 600 metrów wzniesienia. Spore nieporozumienie, ale rozumiem intencje marketingowe.
Podczas tych wakacji, właśnie z uwagi na zalegające tam chmury oraz problemy zdrowotne, o których pisałem na wstępie relacji, odpuściliśmy wycieczkę na Monte Baldo, a sam wyjazd kolejką i oglądanie z przełęczy widoków na okolicę, moim zdaniem akurat nieprzekonujących, jakoś mnie nie pociągał. Z dołu, czyli z zamkowych wież, też pięknie widać okolicę. Kierunek - zamek.
Im dalej od centrum oraz sklepów i kawiarni, tym mniej ludzi.

wejście na Zamek Scaligerich
Na samym zamku też nie ma wielu zwiedzających. Mam takie przemyślenie, które też mi się sprawdziło w Sirmione, że spora liczba turystów uprawia taką turystykę „minimalistyczną" - zobaczą kilka uliczek w mieście, kościół przy głównym placu, zajrzą do jakiegoś sklepu, potem idą na lody, kawę, wino, obiad w restauracji i cyk, wycieczka zaliczona.
Dla mnie wyjście na zamkową wieżę, z kilkoma punktami widokowymi po drodze, jest w pewnym sensie kontaktem z naturalnym pejzażem Jeziora Garda, jakże ciekawszym od powtarzalnych w mojej ocenie włoskich wąskich uliczek starej zabudowy miast. Tu czuję oddech i przestrzeń. Woda w Gardzie w słoneczny dzień ma cudownie lazurowy kolor, a góry otaczające północną część jeziora to klasa sama w sobie. O zastanej dziś świetnej pogodzie już pisałem.
Pora na to, co widać z zamku, bo to dla mnie najciekawsza część relacji:
 
góry po zachodniej stronie Gardy

w stronę Riva del Garda

Monte Carone, Cima della Nara

kolejka na "Monte Baldo"

panorama Malcesine i masywu Monte Baldo

na samym szczycie zamkowej wieży

dachy Malcesine

góry i chmury - moja słabość

kościół Santo Stefano
Dobrze byłoby kontynuować ten dzisiejszy kontakt z naturą. Opuszczamy zamek i idziemy w to miejsce, którego widok z drogi spowodował moje zainteresowanie Malcesine, czyli na długą na ponad kilometr nadbrzeżną promenadę prowadzącą na północ od zamku. Jak przyjemnie tu odetchnąć od ciasnych, zatłoczonych uliczek miasteczka.
Tu jest prawdziwa sielanka, włącznie z wylegującymi na hotelowych leżakach nielicznymi wczasowiczami. Kilka pomostów sięgających w głąb jeziora jest niestety własnością prywatną i do tego pod kluczem, a jeden z nich jest dostępny tylko dla gości pobliskiej restauracji - są na nim ustawione stoliki.
Przy promenadzie znajdują się również ławeczki w nieco zacienionym miejscu, idealne miejsce na odpoczynek od przygrzewającego słońca.

góry nad Riva del Garda i Arco

czekając na przystanku autobusowym

Połączenie architektury miasteczka (pal licho, ze z tłumami), wspaniałych widoków z zamku oraz sielankowej atmosfery na promenadzie spowodowało, że z wycieczki do Mafcesine, choć spontanicznej, jestem bardzo zadowolony. Warto tu przyjechać, ale nie skupiać się tytko na centrum miasteczka. No i jeszcze jest Monte Baldo, ale to, jak mam nadzieję, temat na inną, górską opowieść. 

Sebastian Słota

Komentarze

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim