Sucha Góra - Hala Boracza - Prusów

W dużej części pozaszlakowa wycieczka po Beskidzie Żywieckim ze startem i metą w Milówce - Komory. Zaczynam wycieczkę na niewielkim parkingu na poboczu drogi w górnej części Milówki (przysiółek Komory). Zmieści się tu kilkanaście samochodów, a samą drogą prowadzi zielony szlak prowadzący wprost na Halę Boraczą. Ja chcę tam dojść okrężną trasą przez Suchą Górę, na którą nie prowadzi żaden szlak turystyczny. Na pierwszym etapie wycieczki nie spodziewam się więc tłumów, a w zasadzie nie spodziewam się nikogo.

Po przejściu krótkiego odcinka asfaltem mapa nakazuje skręcić w prawo za mostem na potoku. Droga jest i to całkiem porządna - taka dla samochodów terenowych, ale zaczyna się jednak przed mostem. Wiedziony intuicją skręcam w nią i dobrze robię, bo potem przekraczam potok i już idę po śladach z mapy. Korzystam z mapy.cz, to bardzo dobra mapa i pokazuje wiele czasem bardzo nieznacznie zaznaczonych w terenie ścieżek (ciekawe, kto je nakładał na tę mapę), ale nie zapewnia w tym zakresie 100% wierności. Nos mnie nie zawodzi, bo ścieżka faktycznie jest, a po chwili opuszcza brzeg potoku i zaczyna wznosić się w górę. Po pierwszym krótkim i dość upierdliwym początku drogi po rumowisku ścieżka bardzo szybko zmienia się w przyjemne i niezbyt strome podejście wśród traw i lasu. Jest koniec czerwca, trawy na beskidzkich łąkach już wyrosły wysokie, na tej ścieżce jako zapewne rzadko chodzone jest ich sporo. Jak na ironię, ścieżka prowadząca na Suchą Górę jest mocno podmokła i grząska. Faktem jest, że dzień wcześniej rano mocno padał deszcz, ale dla mnie to niekoniecznie tylko wpływ tych opadów, ale raczej też kwestia podmokłego terenu.
Letnie buty z siateczki momentalnie mi przemakają. To nic, potem powinny szybko wyschnąć na słońcu. Nie przeszkadza mi to, bo wielokrotnie miałem takie sytuacje, zwłaszcza na różnych wiosenno-jesiennych świtach w górach, na łąkach pełnych porannej rosy. Szybko pojawia się widok na grzbiet Suchej Góry, a po drugiej stronie na masyw Skrzycznego.
 
od Magurki Wiślańskiej po Skrzyczne

rozwidlenie "ścieżek" - w lewo do góry, w prawo w dół

Tuż przed Suchą Góra dobieram do szerokiej stokówki prowadzącej z północnego-zachodu. Koniec łażenia przez wysokie trawy. Może trzeba było od razu iść tą stokówką? Nie, ten odcinek słabo widoczną i zarośniętą ścieżką bardzo mi się podobał, polecam wszystkim „odkrywcom".
 
po lewej stokówka, po prawej moja ścieżka

Krótkim odcinkiem owej stokówki docieram pod Halę Michalskiego pod Suchą Górą. Choć nie jest ona specjalnie widokowa, otwiera się przede mną cudny obraz. Wysokie, lekko już pożółkłe falujące na lekkim wietrze trawy, a pośród nich drzewa porośnięte świeżą jeszcze zielenią. Jest piękna pogoda: słonecznie, ale nie gorąco, lekki chłodny wiaterek uprzyjemnia wędrówkę, po bezchmurnym poranku zaczynają się pojawiać na niebie lekkie chmurki, które będą ewoluować przez cały dzień.
 
wejście na Halę Michalskiego
Oczywiście na hali nikogo nie spotykam. Nie to co, na Babiej Górze, hehe.
Z Hali Michalskiego widać pasmo gór Beskidu Żywieckiego od Romanki po Boraczy Wierch. Niestety hala systematycznie zarasta, a znajdujące się tu drzewa są już sporej wysokości. Z czasem łąka całkiem zniknie, choć ponoć jest ona koszona. Na szczęście dla mnie nikt tu dawno nie był z kosą.
 
Romanka, Rysianka, Lipowski Wierch, Boraczy Wierch

Szczyt Suchej Góry jest w całości zarośnięty, uważne oko zauważy prześwity między gałęziami dające dobry widok na Skrzyczne i Prusów.

Skrzyczne, Prusów

Prusów

Nieco poniżej, w stronę Hali Boraczej, znajduje się Polana Sucha Góra z podobnym widokiem na wyżej wymienione góry. Spotyka się również nazywanie obu tych polan tą łączną nazwą.
 
Rysianka, Lipowski Wierch, Boraczy Wierch

Romanka

Za nią ścieżka znika w lesie. Podążam pozaszlakiem mniej więcej do połowy drogi z Suchej Góry na Halę Boraczą. W jednym miejscu widać prześwity w kierunku schroniska. Cały czas się interesująco chmurzy. Po drodze przechodzę przez dużą widokową polanę z chatką po lewej stronie.
 
Prusów, Hala Boracza

Hala Boracza

Barania Góra, Prusów

szałas przy skrzyżowaniu szlaków nad Halą Boraczą

Im bliżej Hali Boraczej, tym więcej ludzi. Zastanawiam się, czy będzie tłoczno w schronisku, bo mam ochotę tam co nieco pobiesiadować. Na razie idę w stronę schroniska, trochę ścieżką, a trochę sąsiadującymi z nią łąkami.

w stronę Beskidu Śląsko-Morawskiego

Sucha Góra

Przy schronisku nie tłumu, nie ma też kolejki do bufetu. Może to przez wczesną porę, nie ma jeszcze godziny jedenastej. Nie ma jedenastej, ale nie ma też ponoć „kultowych" tutejszych jagodzianek. Ja i tak nie miałem w planie ich jeść, kolega ostatnio jadł i nie był zachwycony. Ponoć te „schroniskowe" jagodzianki pieką się w piekarni w Milówce, ale prawdę zna pewnie tylko obsługa schroniska. W każdym razie praktycznie każdy turysta na początku zamówienia pyta „czy są jagodzianki?". Pada odpowiedź, że nie ma, pieką się i około 80 sztuk będzie około godziny dwunastej.
Ja zamawiam do obiadu piwo bezalkoholowe, mam taki zwyczaj, że nie piję alkoholu na szlaku. Zaskakuje mnie za to w schronisku bogata oferta piw kraftowych z Browaru Pinta, mającego siedzibę w Wieprzu koło Żywca. To jeden moich ulubionych browarów rzemieślniczych-zamawiam Mini Maxi Non-Alcoholic Session IPA.
Po zjedzeniu obiadu na jadalni idę zrelaksować się na licznych ławach znajdujących się na zewnątrz schroniska. Jest wspaniała pogoda: słońce, niewielkie pogodowe chmurki, nie jest zbyt ciepło, nadal wieje lekki chłodny wiaterek. Jak na koniec czerwca rewelacja, bo nie lubię upałów.
Przy schronisku stoi sobie megaławeczka, kolejny przykład niezrozumiałej dla mnie mody na stawianie takich przedziwnych, niczemu nie służących obiektów, które tylko zaśmiecają góry. Do tego ta jest wyjątkowo prymitywna w formie, łącznie z wystającymi z ziemi czterema betonowymi podnóżkami. Ławka ta jest obiektem reklamowym, bowiem widnieje na niej nazwa lokalnej firmy oraz adres jej strony internetowej, które to dane bezlitośnie zakrywam na poniższym zdjęciu czarnymi paskami, niczym oczy osoby skazanej.
Łąki przy ścieżkach na Hali Boraczej są własnością prywatną i w większości przypadków są odgrodzone płotem. Część trawy już jest skoszona. Szlak na Prusów wije się fotogenicznie do góry pośród tych łąk. Do tego piękne obłoki na niebie, sam miód.

Romanka, Rysianka

Za tymi łąkami szlak na Prusów znika w lesie i cały czas lekko prowadzi w górę. Otoczenie szlaku nadal jest bardzo ładne - bardzo ml się podoba to dziś obserwowane połączenie wyrośniętych traw i świeżej zieleni na drzewach.

Skrzyczne

Na wierzchołku Prusowa znajduje sporej wielkości łąka, którą teraz porastają łany nieskoszonej trawy. Idealne miejsce na kolejny odpoczynek. Warto się też pokręcić po owej łące, a nie skupiać się tylko na szlaku. Po raz kolejny dzisiaj napotykam na wypas owiec.
        
w stronę Jeziora Żywieckiego

Romanka

panorama z Prusowa

Z Prusowa bezszlakowo, ale wygodną ścieżką, schodzę do przysiółka Juraszka. To zaledwie kilka domów, przy domach niewielka kapliczka, a przy kapliczce polana z kolejnym już dziś widokiem na Rysiankę i Lipowski Wierch. Bardzo lubię takie wiejsko-górskie miejsca.

kapliczka na Juraszce

Juraszka

widok z Juraszki

Spod kapliczki chcę zejść wprost do przysiółka Komory, gdzie mam zaparkowany samochód. Nieco niżej pod Juraszką schodzę z wygodnej ścieżki i tajemnymi, mało uczęszczanymi trawiastymi ścieżynkami schodzę w dół. Po drodze napotykam na ładną, dużą drewnianą chatę, która jest do wynajęcia - o czym później informuje mnie banner znajdujący się obok parkingu.
Chata jest ładnie położona w otoczeniu zdziczałych owocowych drzew i obok niewielkiego jeziorka. Obok znajdują się dwa drewniane domy wyglądające na opuszczone, ale kto wie.. 
Wycieczka dobiega końca, po krótkim zejściu drogą dojazdową do chaty docieram na parking. Trasa nie była specjalnie widokowa, a takie lubię najbardziej. Miała bardziej charakter leśno-krajobrazowy, ale akurat na taką wycieczkę warunki bardzo dobrze mi spasowały, to obserwowane dziś przejście wiosny w lato w przyrodzie bardzo mi się podobało. Szczególnie urokliwe dla mnie były początkowe i końcowe fragmenty poza szlakiem, gdzie podobno zawsze jest ładniej, czego nie omieszkam sprawdzić na kolejnej pozaszlakowej wycieczce.

Sebastian Słota

Komentarze

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim