Dolina Racławki i Skała Markowa
Jedna z najdalej położnych na zachód Dolinek Podkrakowskich o dość nietypowym
jak na owe dolinki krajobrazie.
Dolinki Podkrakowskie to zwyczajowa nazwa dolinek położonych na Wyżynie
Krakowsko-Częstochowskiej na zachód i północny zachód do Krakowa. Dolinki
zwykle głęboko wcięte w powierzchnie wyżyny, z wieloma wapiennymi skałkami i
potokami o dużym spadzie oferują przedsmak górskiego krajobrazu. Dolinki są od
czasów powojennych popularnym miejscem wspinaczki skałkowej, są też miejscem
odwiedzin coraz liczniejszych turystów, spacerowiczów, a w ostatnich latach
również rowerzystów. Najbardziej znane to Dolina Bolechowicka, Kobylańska i
Będkowska oraz Dolina Prądnika z Ojcowem, objęta ochroną przyrodniczą w ramach
Ojcowskiego Parku Narodowego.
Górną część Doliny Racławki zajmuje wieś Racławice a jej dolna, zdecydowanie
najciekawsza jest porośnięta lasem i chroniona rezerwatem przyrody. Ta część
jest celem mojej wycieczki, a dodatkowo chcę się udać na pola racławickie
położone nad wsią i wrócić dolną częścią Doliny Szklarki.
Taka pętla:
źródło: mapy.cz
Rozpoczynam wycieczkę w miejscowości Dubie, przy zagospodarowanym na parkową
modłę ujściu Doliny Racławki. Znajduje się tu mały parking, po prawej stronie
jest boisko piłkarskie, a nad nim skałki wapienne - tereny wspinaczkowe. Na
górze skałek znajduje się park linowy, obok jest mała ścianka wspinaczkowa dla
dzieci, jest plac zabaw i ławeczki parkowe. Ba, jest nawet Toi Toi!
O poranku Racławka cicho szemrze i są to oprócz świergotu ptaków jedyne
odgłosy, jakie słyszę na starcie wycieczki. Cały parking mój, mogę stanąć
tam, gdzie zechcę. Po prawej stronie mam drugi plac zabaw, z ekspozycją
dydaktyczną: geologiczną-biologiczną. A propos biologii: potok Racławka
lekko zalatuje szambem, dodatkowo jego wartka struga nie jest krystalicznie
czysta, jak by można się było spodziewać po prawie górskim strumieniu, tylko
jest lekko mętna, a od kilku dni nie padało. Czuję, że palce w tym maczają
mieszkańcy Racławic traktujący górny bieg Racławki jako ściek kanalizacyjny.
„Właściwe" zwiedzanie rezerwatu w Dolinie Racławki zaczyna się po przejściu
niewielkiego odcinka drogi prowadzącej do Żar i skręcie z niej w lewo.
Lesista droga prowadząca dnem doliny oferuje dużo cienia. Las tutejszy to
olsy, grądy i buczyny, na razie skąpo ulistnione, ale mimo to o pięknych
kształtach. Co oznacza „las bukowy", to wszyscy wielbiciele jesiennych
kolorków dobrze wiedzą. Dla tych co nie wiedzą, to wyjaśniam: oznacza piękne
złoto-rude kolory liści podczas złotej polskiej jesieni, mniej więcej w
połowie października. Oczyma wyobraźni widzę te gołe obecnie drzewa
ubarwione tą złotoczerwoną kolorystyką.
Szlak prowadzi przez kilka uroczych mostków, dolina prezentuje się tu bardzo
ładnie. Tu i ówdzie pośród drzew rosną połacie zawilców, rośnie też sporo
miodunek. Na terenie rezerwatu występuje ponadto wiele innych chronionych
gatunków roślin, związanych przede wszystkich ze zbiorowiskami buczyny i
grądu. Podczas fotografowania owych kwiatków, gdy leżę na brzuchu z aparatem
przy oku, słyszę od przechodzącej kobiety: „już się martwiłam, że panu się
coś stało i chciałam pomóc, ale widzę aparat - robi pan zdjęcia".
Pamiętajcie, jeśli zemdlejecie na łonie natury, to nigdy z aparatem przy
oku! Nikt wam wtedy nie pomoże.
na skarpie
stary pień integrujący się z runem leśnym
Skałka Z Nyżą
Tu nawiążę do wcześniejszych przemyśleń odnośnie racławickiej kanalizacji.
Tuż przed skrętem żółtego szlaku w lewo w potoku leży zwalone drzewo
działające jak tama. Średnio szczelna tama -woda przepływa, ale liczne
plastikowe śmieci spływające z Racławic już nie. Nie wygląda to zbyt dobrze.
Za skrętem szlaku znajduje się Źródło Bażana, Źródło to ma charakter źródła
szczelinowego, położonego pod zboczem na terasie dolinnej, a woda wypływa
spod stoku usianego rumoszem skalnym. Okolice źródła są obficie porośnięte
wilgociolubną, wściekle zieloną roślinnością. Tu woda jest krystalicznie
czysta, czyli mamy kolejny dowód na zanieczyszczenie ściekami Racławki.
Szlak teraz opuszcza Dolinę Racławki. Wznosi się on teraz w górę, prowadzi
Wąwozem Stradlina. Głęboko wcięty w początkowej części wąwóz pozwala poczuć
się jak w górach, a wysokie i proste buki przywodzą na myśl bieszczadzkie
lasy. Powtórzę - trzeba będzie koniecznie przyjechać tu w październiku. Dnem
wąwozu biegnie koryto strumienia, które wypełnia się wodą jedynie kilka razy
w roku.
Z góry faktycznie są ciekawe widoki. Tego dnia miała trafić nad Polskę
kolejna fala piasku znad Sahary psująca mocno widoczność, ale na razie tu
nie trafiła - niewyraźnie, ale dostrzec można Tatry i królową Beskidów.
Widać też wiosennie ubarwione okoliczne pola uprawne.
Schodzę ze skały i łąkami podążam z powrotem do Rezerwatu Doliny Racławki.
W polu czuć wiosnę, choć to zaledwie tydzień po prima aprilis. Ciepły
marzec spowodował szybkie nadejście tej pory roku, która ostatnimi laty
miała duże opóźnienia i nawet podczas majowego weekendu była nie do końca
rozwinięta. Z drugiej strony oby temperatura tutaj plus 25 stopni na
początku kwietnia nie była zwiastunem letnich upałów, których nie lubię.
Korzystam z uprzejmej niewiedzy dwóch starszych turystów wykorzystując ich
sylwetki na przednim planie zdjęć.
Co chwilę spotykam białe kwiaty.
Przenieście się w wyobraźni pół roku do przodu i pokryjcie czerwienią te
bezlistne obecnie drzewa. Ech, rozmarzyłem się.
Miejscami drzewa się już mocno zielenią.
Na granicy lasu i jednocześnie rezerwatu docieram pod ścieżkę dydaktyczną
prowadzącą m.in. wokół Wąwozu Żarskiego i znajdującej się w nim Jaskini
Żarskiej. Nazwa wąwozu i jaskini pochodzi od położonej nieopodal wsi Żary.
Jest nawet miejsce do rozpalenia ogniska, można poczuć się jak
jaskiniowiec!
Jaskinia składa się z dużej i niskiej sali o wymiarach 14 na 16 metrów,
jednakże wejście do niej zatarasowane jest dużymi blokami skalnymi, a przy
nich znajdują się zwały suchych liści. Kto chce, może się przeciskać, ja
nie chcę.
Spod Jaskini Żarskiej schodzę lasem do drogi prowadzącej do Szklar.
Ostatni etap zejścia jest krótki, ale dość stromy, za to ścieżka otoczona
jest znowu pięknym bukowym lasem niczym w Bieszczadach. Znowu przychodzi
mi do głowy myśl o odwiedzeniu tych miejsc w październiku, podczas złotej
polskiej jesieni, nie mogę się od niej dziś odczepić.
Dalszy etap wytyczonej tu ścieżki dydaktycznej to krótki odcinek
prowadzący poniżej drogi wzdłuż potoku Szklarka. Będzie okazja sprawdzić,
czy mieszkańcy Szklar mają równie olewacki stosunek do ekologii, jak
mieszkańcy Racławic. Niestety tak. Woda jest lekko mętna, za to potok
ubarwia klomb ze starej opony.
Przy drugim przejściu znajduje się tajemniczy budynek, który mógł być
kiedyś... No właśnie, czym?
Ostatni odcinek wycieczki to już marsz asfaltem. Odpuszczam spacer dalszą
częścią ścieżki dydaktycznej prowadzącej zboczem Doliny Szklarki, mam
ochotę skorzystać z tutejszej gastronomii, która stoi pstrągiem, jak się
przekonałem z obserwacji szyldów znajdujących się na drodze do
Dubia.
Wyżej wąwóz wypłaszcza się i przybiera formę, która jako żywo przypomina
mi płaskodenne wąwozy lessowe koło Kazimierza Dolnego. Wprawdzie nie widać
korzeni drzew wystających z lessowych zboczy wąwozu, ale jednak
podobieństwo dla mnie samo się narzuca.
Wąwóz kończy się równo z granicą lasu i jednocześnie granicą rezerwatu.
Wychodzę na pola i łąki wierzchowiny jurajskiej, położonej często ponad
100 metrów ponad dolinkami. Na wierzchowinie można spotkać wapienne skałki
ostańcowe, szczególnie dużo ich występuje w rejonie Szklar i Jerzmanowic.
Teren jest łagodnie pofalowany, poprzecinany wąskimi wstęgami pół
uprawnych ze świeżo posianymi zbożami, mieni się na zielono i brązowo.
Przemierza te tereny sporo rowerzystów, niestety przejeżdża też sporo
jeepów i quadów.
Celem mojej wędrówki jest położona wśród pól Skała Markowa. Jej czubek
leży na wysokości 455 m n.p.m. i widać z niego panoramę okolicznych pół
uprawnych, a na południu przy dobrej widoczności Tatry i Babią Górę.
przydrożny krzyż, Skała Markowa i kałuże
Skała Markowa
Skała Markowa, pod szczytem
Jaskina Żarska
Na odcinku wzdłuż Szklarki ścieżka widnieje w zasadzie tylko na mapie,
gdzieniegdzie jest tylko symbolicznie widoczna w terenie. W dwóch
miejscach przecina ona potok, tyle że nie ma tam mostku, lecz trzeba
przejść po zwalonym pniu drzewa.
pierwszy "mostek"
drugi "mostek"
Niestety, zarówno w restauracji „Rózin" znajdującej się obok stawów
hodowlanych, jak i w smażalni „Pod Skałką" wije się długa kolejka
oczekujących, w której nie chce mi się stać. Odpuszczam.
W „parku" u ujścia Doliny Racławki po południu dużo ludzi. Atmosfera jak w
Parku Jordana. Nie ma się co dziwić, jest piękna i ciepła wiosenna
niedziela, a parkingi i pobocza są zastawione samochodami. Na zakończenie
wycieczki posilam się kebabem w Zabierzowie. Jest nawet smaczny i bez
kolejki. Amen i do następnego razu.
Sebastian Słota
Komentarze
Prześlij komentarz