Castello-Molina di Fiemme

Miasteczko położone w niedalekiej odległości od Cavalese, wydające się być położone z dala od dużego uchu turystycznego, z pięknym kościołem św. Jerzego na wzgórzu. Ten właśnie kościół zwrócił moją uwagę, gdy jechaliśmy autokarem do Cavalese z Polski.
Miasteczko składa się z dwóch przysiółków oddalonych od siebie o ok 2 km. Molina - bardziej współczesna, z architekturą typowej „wioski alpejskiej", mnie nie interesuje, moim celem jest zabudowana starszymi domami część miasteczka „Castello", skupiona pod kościelnym wzgórzem.
W Castello-Molina di Fiemme znajduje się kilka hoteli, są też apartamenty do wynajęcia, dociera lokalna komunikacja autobusowa, na stoki narciarskie można dojechać skibusem, ale miasteczko sprawia wrażenie wymarłego, zwłaszcza jak się porówna z Cavalese, w którym nawiasem mówiąc też nie ma tłumów, wygląda jak noclegownia dla narciarzy i turystów. Cavalese dojeżdżam w kilka minut lokalnym autobusem.
Co ciekawe, rozkład jazdy znajdujący się na przystanku jest dwujęzyczny, są napisy po włosku i po niemiecku. Tak, jesteśmy na terenie Południowego Tyrolu, który do roku 1919 był częścią monarchii austro-węgierskiej, a po dojściu do władzy Benito Mussoliniego miała miejsce przymusowa italianizacja miejscowej ludności z różnym, często burzliwym skutkiem. W 1972 roku Południowy Tyrol uzyskał status prowincji autonomicznej, z zatwierdzoną urzędowo dwujęzycznością, a nawet trójjęzycznością, jeśli uwzględni się jeszcze język ladyński.
W Castello pierwsze swoje kroki kieruję do piekarni „Panificio Tarter" mieszczącej się przy Via Roma nieopodal placyku, gdzie znajduje się przystanek autobusowy. Zakupuję pizzę na wagę, niestety nie ma możliwości podgrzania jej na miejscu, trzeba zjeść zimną. Niech będzie.
Zabudowa Castello jest w różnym stanie, ale sporo budynków jest nadgryzionych zębem czasu i nie da się ukryć, że zaniedbanych. Czy to takie bardziej „swojskie" oblicze Włoch w miejscowości, gdzie ruch turystyczny jest dużo mniejszy?
Nad miasteczkiem góruje bryła kościoła na wzgórzu Santa Lucia.
 
Via Roma i Chiesa di San Giorgio

autoportret w lustrze

Idąc na wzgórze spotykam jednak kilku turystów. Jedna pani wspina się pod górę wzdłuż stacji drogi krzyżowej.

droga krzyżowa

Z podejścia mam widoki na miasteczko, a moje czujne oko dostrzega już na wzgórzu położone po drugiej stronie drogi wzgórze, z którego powinien być ciekawy widok na Santa Lucia. Postanawiam pójść tam później.
Na miejscu okazuje się, że na wzgórzu znajdują się tak naprawdę dwa kościoły. Pierwszy to duży, widoczny z daleka Chiesa di San Giorgio (kościół św. Jerzego). Został on zbudowany w latach 1850-1864 i przejął funkcje kościelne oraz wezwanie od znajdującego obok małego, zbudowanego w XIII wieku kościoła św. Jerzego. Na przełomie XIX i XX wieku mały kościół służył jako magazyn i archiwum gminy. Jak widać, przerabianie kościołów na budynki użyteczności publicznej to nie tylko czasy najnowsze. W latach 1905-1908 stary kościół został odrestaurowany oraz poświęcony na nowo i stał się Chiesa delIMmmacolata di Lourdes (kościołem Niepokalanego Poczęcia w Lourdes).
Wnętrze Chiesa di San Giorgio można obejrzeć tylko przez szybę, za to mały kościół jest udostępniony do zwiedzania.
Za kościołami znajduje się cmentarz, a spod kościoła jest ciekawy widok na Alpe Cermis (choć dziś nieco przymglony).
Schodząc ze wzgórza przyglądam się zabudowie miasteczka.
Po powrocie idę Via Trento na widokowe wzgórze. Na mapy.cz ścieżka wiodąca na nie zwie się Pertica. Via Trento w jednym miejscu jest tak wąska, że jest tam zamontowana mijanka ze światłami.
Aura dziś taka smutna, szaro i ponuro, do tego zupełny brak zarówno śniegu, jak i zieleni. Pogoda w sam raz na zwiedzanie małych, cichych włoskich miasteczek. Nie ma co żałować, bo przez pięć poprzednich dni pogoda był znakomita.
Idę sobie spacerkiem na wzmiankowane wcześniej wzgórze. Zgodnie z przypuszczeniami jest z niego ciekawy widok na wzgórze Santa Lucia na tle Dolomitów.
W centrum Castello obowiązkowa kawa w kawiarni, a potem powrót do Cavalese lokalnym autobusem i spacer po tamtym miasteczku. Relacja ze zwiedzania Cavalese: LINK

Sebastian Słota

Komentarze

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim