Góry Lewockie (Levočske Vrchy)

Na terenie dawnego poligonu wojskowego.

Levočske Vrchy (Góry Lewockie) leżą w trójkącie między trzema słowackimi miastami: Stara L'ubovña, Poprad i Kežmarok. Najwyższe szczyty tych gór wznoszą się ponad 1200 metrów nad poziom morza i porośnięte są w większości lasami świerkowymi z domieszką jodły oraz lasami bukowymi, choć z tymi lasami świerkowymi na szczytach to różnie bywa - część dawnych polan zarasta po zaprzestaniu wypasu, ale pojawiają się nowe, powstałe wskutek wyrębów, ale też przyczyn naturalnych: działalności kornika i pożarów.
Góry te są położone w cieniu Tatr, co przekłada się na małą liczbę opadów, za to z uwagi na swą budowę geologiczną: przemieszanie warstw przepuszczalnych i nieprzepuszczalanych, obfitują w źródła wody, nawet wysoko pod szczytami.
W Levočskich Vrchach w XIII i IV wieku osiedlali się niemieccy koloniści zajmujący się rzemiosłem i górnictwem, powstawały też pasterskie osady łemkowskie i wołoskie. Po II wojnie światowej góry te zasiedlili Romowie, zamieszkując zarówno w podgórskich wsiach, jak i slumspodobnych osadach bardziej na odludziu.
W 1953 roku prawie całe Levočske Vrchy zostały zamienione w poligon wojskowy. Najpierw urzędowała tu Armia Czerwona, a potem wojska czechosłowackie, a na końcu słowacka armia. Teren był zamknięty do 2006 roku, choć w ostatnich kilku latach działania poligonu armia zezwoliła gdzieniegdzie na uprawę łąk i wyrąb lasów.
W wyniku funkcjonowania poligonu lasy tych gór zostały mocno zniszczone, zanikło pasterstwo, a kilka wsi zniknęło z mapy. Pozostała gęsta sieć dróg asfaltowych i utwardzonych, ślady po budynkach i strzelnicach - częściowo w ruinie i spora część niewybuchów. Czyszczenie terenów dawnego poligonu z amunicji przeciwlotniczej i czołgowej trwało aż do 2015 roku.
Wielkie zmiany w krajobrazie tych gór spowodował też pożar, który wybuchł tu 3 listopada 2015 roku, prawdopodobnie na skutek niefrasobliwości robotników leśnych, którzy spalili w lesie pozostałości po wyrębie. Ogień się szybko rozprzestrzenił, a powierzchnia zniszczonych przez pożar obszarów to 99 hektarów rejonie Čiernej Hory, najwyższego szczytu tych gór, czyli właśnie tam, gdzie mam zamiar wybrać się na wycieczkę. Z ogniem walczyło 130 strażaków wspomaganych przez cztery śmigłowce, które zrzucały na tereny objęte pożarem worki z wodą o pojemności 2000 litrów. Po ugaszeniu pożaru zniszczony obszar podlega zalesianiu, ale odbudowa lasu potrwa długie lata.
Na terenie Levočskich Vrchów nie ma wiele znakowanych szlaków, jest jeden czerwony prowadzący przez całe góry z północy na południe i kilka krótszych odcinków w rejonie Lewočy. Na Javorinie znajduje się wybudowana w 2021 roku wysoka na 35 metrów wieża widokowa. Mimo braku szlaków nie problemów z poruszaniem się po terenie dzięki gęstej sieci dróg pozostałych po poligonie. Jako że drogami tymi poruszały się kiedyś samochody również ciężarowe, nie ma dużego problemu z jazdą rowerem górskim. Są tu wytyczone trasy rowerowe, niemniej nie prowadzące na główne szczyty. 
Pomysł na te góry chodził mi od kilku lat i ma swoje plusy i minusy. Nieliczne zdjęcia wskazują na duży poziom zniszczenia lasów, ale z drugiej strony ciągnie mnie eksploracyjny charakter wyprawy po dawnym poligonie. Góry te są stosunkowo mało znane i udokumentowane w internecie, wycieczka ma mieć pewien posmak wyprawy w nieznane. Mój pomysł na zwiedzenie Gór Lewockich to okolice Čiernej Hory (1289 m n.p.m.), najwyższego szczytu tych gór ze startem i metą w miejscowości Majerka, a po drodze Malá Ihla i Ihla. Planuję sobie jakąś trasę, ale zdaję sobie sprawę, że być może będę ją modyfikował w zależności od zastanych warunków na szlaku. Ostatecznie trasa wygląda tak:


Droga na Słowację we wrześniowy poranek obfituje w fotograficzne postoje na trasie, więc zanim zacznę opisywać właściwą wycieczkę w Levočske Vrchy, mały biforek:

w drodze na Piątkową Górę

cmentarz w Gronkowie za Nowym Targiem

przed Spišską Belą - Ihla

Tatry

Przed Podolincem skręcam z głównej drogi i wjeżdżam pomiędzy góry. Ile to razy widziany przeze mnie obrazek podczas słowackich wycieczek: głęboko wcięta w góry dolina, w której jest miejsce tylko na potok i drogę, a po kilku kilometrach wjazd do cichej, zagubionej gdzieś z w górach słowackiej wsi z gęstą zabudową przy ciasnej głównej drodze. Parkuję w Majerce przy miejscowym centralnym placu z kościołem, sklepem i piwiarnią - przy przystanku autobusowym znajduje się tu parking na kilka aut. 
Jest wcześnie rano, grupka spragnionych czeka na otwarcie sklepu spożywczego - sami Cyganie. Jak wracałem popołudniu przez Majerkę, Ihl`any i Jurské, to okazało się, że to trzy wsie zamieszkane głównie przez Cyganów, mnóstwo ich wyległo na drogę: kobiety i mężczyźni, starzy i młodzi. 
Wracając do poranka: pierwszy odcinek drogi wiedzie przez wieś, potem bród na potoku, a następnie leśną asfaltową drogą - pozostałością po dawnym poligonie wojskowym, a jednocześnie częścią jednego z wytyczonych tu szlaków rowerowych. Asfalt jest już nadgryziony zębem czasu. W dolinie jeszcze resztki porannych mgiełek.
Skręcam z drogi w lewo, przede mną w przeważającej większości bezszlakowa trasa. Idę przez las pod Malą Ihlę.
Przede mną polana ze znajdującym się tu domkiem oznaczonym na mapie jako schron turystyczny. W rzeczywistości jest to z zewnątrz zadbany i ładny domek letniskowy, oczywiście zamknięty na klucz. Korzystam niemniej ze znajdującej się przed domkiem ławy, żeby usiąść oraz w cieniu coś zjeść i wypić. Spod chatki jest ładny widok na polankę i Levočske Vrchy, a za domkiem znajduje się obfite źródełko z wodą. Jeśli chodzi o inne napoje, to widać, że właściciele nie marnują czasu tu spędzanego.
Za domkiem wychodzę na szeroką stokówkę prowadzącą wokół Malej Ihli przez rzadki las i liczne wyręby. Przy drodze w kilku miejscach znajdują się sterty ściętych pni, ale wyglądają na leżące tu już od wielu lat - raczej to pozostałości po lesie spustoszonym kornikiem lub spalonym w pożarze, bo inaczej dawno by zostały zwiezione na dół. Tu naocznie można się przekonać, jak wygląda gęsta sieć dróg gruntowych wytyczonych tak, by nawet ciężarówka nie miała problemu z przejazdem.
Panuje wczesnojesienna kolorystyka, choć dominującym jej elementem są pożółkłe wysokie trawy, których tu pełno. Na horyzoncie pojawiają się słowackie Tatry Wysokie, których widok dominuje na horyzoncie na tym etapie wycieczki.

po lewej Kráľova hoľa (Nižne Tatry)
Po ominięciu stokówką zalesionego wierzchołka Małej Ihli pojawia się widok na Ihlę właściwą. Z tego miejsca widać skalę spustoszeń lasów Levočskich Vrchów, ale z drugiej strony trasa jest widokowa, a nie prowadzi pośród drzew. Coś jak rejon Malinowskiej Skały lub Góry Opawskie. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że mimo wszystko ten krajobraz jest smutny i przygnębiający. Ihla wygląda stąd na sporą górę.
 
Ihla

Mimo, że nie ma tu znakowanego szlaku, znajduję przy skręcie w prawo drogowskaz, że tędy prowadzi droga na Ihlę. Znowu idę po wyrębisku, jakkolwiek teraz to już jest miejscami bardziej ścieżka górska, niż droga gruntowa. Przede mną Ihla, na którą wychodzę „od tyłu". Idzie jesień, osty już przekwitły.

Ihla i jej świeżo zalesiane stoki - młodnik

Na szczycie znajduje się tablica z informacjami turystycznymi, a z samego szczytu rozciąga się niezły widok na Tatry oraz Levočske Vrchy, w tym tę część najbliższą – spustoszoną pożarem. Na razie nie spotkałem ani jednej osoby na szlaku.
 
w stronę Tatr

na północ - na horyzoncie Radziejowa

Łomnica

Z Ihli czeka mnie droga grzbietem na najwyższy szczyt pasma - Čierną Horę. Idzie się na nią prawie „po płaskim", a widoki ze ścieżki przypominają mi te z Gór Opawskich. Wprawdzie nigdy tam nie byłem, ale widziałem dużo zdjęć z tego pasma na polsko-czeskim pograniczu. Tatry powoli chowają się za Ihlę, za to pojawia się szerszy widok na południową część Levočskich Vrchów.
 
Čierna Hora

południowe Levočske Vrchy - na prawo Javorina

Rysova - tu widać gęstą sieć dróg gruntowych

trawy, trawy, trawy

Zámčisko, Čiernohuzec - tam pożar nie dotarł

Čierna Hora

Na Čiernej Horze znajduje się duża tablica informacyjna z opisaną historią pożaru z roku 2015. Wokół też pełno borowin z niezebranymi, ale już przejrzałymi borówkami - widać, że mało kto tu chodzi, nawet na zbiory. W dalszym ciągu liczba napotkanych turystów na szlaku to zero. Nie spotkałem też do tej pory żadnych śladów po poligonie, ale pewnie można je znaleźć w dolinach.
 
Repisko


Wg mapy możliwości powrotu do Majerki jest multum, moją uwagę przykuwa duża polana znajdująca się między Čierną Horą a Repiskiem. Powinno być tam ładnie, trzeba tam iść. Plamy żółtych i zielonych traw widziane z daleka okazują się być efektem koszenia traw - tam gdzie trawa jest regularnie koszona, rośnie teraz niska i zielona, na pozostałych obszarach jest żółta i wysoka. Czemu jest tak nieregularnie koszona i kto ją kosi, to nie wiem – dość daleko tu od wsi.
Miejsce jest faktycznie bardzo ładne i sielankowe, krajobraz jest „zdrowy" i niepodobny zupełnie do tego, co dziś do tej pory widziałem na szlaku.
Nad grzbietami Levočskich Vrchów pojawiają się same wierzchołki słowackich Tatr Wysokich otulone chmurami.
To jeden z takich momentów, gdy przydaje się teleobiektyw 300 mm.

na horyzoncie Radziejowa

Čierna Hora

Wracam ścieżkami znajdującymi się pod Čierną Horą. Las tu rzadki, dużo wyrębów i wiatrołomów. O ile wcześniejsza trasa wiodła dość wyraźnymi drogami gruntowymi lub ścieżkami, to teraz jest zdecydowanie bardziej dziko: ścieżka czasem jest mało wyraźna, czasem znika w trawie, czasem trzeba obejść bokiem zagradzające przejście wiatrołomy. Wraca widok „krajobrazu po bitwie", ale z drugiej strony widać stąd spory młodnik na grzbiecie pod Ihlą - więc są efekty zalesiania.

młodnik

ścieżka
Docieram do czerwonego szlaku. Ścieżka jest zarośnięta, nie widać żadnych oznaczeń szlaku. Widać, że nie jest to popularna trasa, mimo że prowadzi przez całe pasmo z północy na południe.

po lewej Kráľova hoľa (Nižne Tatry)

Znowu pojawiają sią Tatry, z chmurami odciętymi u dołu jak od linijki.
Czerwonym szlakiem nie idę daleko, bo zaraz skręcam w prawo w las w ścieżkę, która doprowadzi mnie do stokówki. Przy stokówce jest kolejne źródełko. Tą drogą docieram pod odwiedzony ranek domek pod Malą Ihlą,
 
stokówka

źródełko

krajobraz Gór Lewockich

W domku przebywają właściciele, przyjechali tu jeepem. Zamieniamy kilka zdań, opowiadam im o mojej trasie, oni ostrzegają mnie przed niedźwiedziami. Rychło w czas, hehe. Rozkładam się na odpoczynek w pewnej odległości, pod lasem. W międzyczasie właściciele pakują się i odjeżdżają, zapraszają mnie, bym sobie usiadł na ławach przy chatce. Wracam do Majerki, tylko teraz we wsi zamiast iść skrótem przez bród, robię kółeczko asfaltową drogą. Taki widoczek na zakończenie wycieczki.
Wycieczka zakończona. Tego pięknego dnia, jak się później dowiedziałem z sieci, na Orlej Perci tworzyły się gigantyczne korki do łańcuchów i drabinek, a tymczasem tu byłem tylko ja i góry - nie spotkałem nikogo na szlaku podczas dziewięciu godzin spędzonych na trasie. Sprawdzam w nawigacji czas powrotu do Krakowa - 2 godziny 40 minut, całkiem nieźle. Jadę jeszcze na tradycyjny słowacki obiad do Chaty Strednica w Ždiarze z pięknym widokiem na Tatry Bielskie.
 
w drodze do Ždiaru
Z Majerki do Ždiaru jedzie się kilkadziesiąt minut, ale gdy po obiedzie sprawdzam czas dojazdu do Krakowa, pokazuje mi nadal 2:40. No tak, zakorkowała się Zakopianka turystami wracającymi z Tatr. Koniec końców wracam do Krakowa jeszcze dłużej. Długi powrót to jednak pikuś, mimo tego jestem bardzo zadowolony z odbytej wycieczki i kolejnego debiutu w nowym paśmie górskim.
Z uwagi na opisane na wstępie uwarunkowania historyczno-przyrodnicze Levočske Vrchy jawiły mi się jako góry nietypowe i takimi się okazały. Zastany krajobraz trudno nazwać bardzo ładnym (poza tymi polanami pod Repiskiem), raczej zgodnie z oczekiwaniami specyficznym, ale jednak ciekawym i w pewnym sensie fascynującym. Nutka eksploracji i łażenia po miejscach nieoczywistych w górach to też jest coś, co lubię, a na tej wycieczce było tego sporo.

Panorama z Ihli:

Sebastian Słota

Komentarze

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim