Góry Lewockie (Levočske Vrchy)
Na terenie dawnego poligonu wojskowego.
Mimo, że nie ma tu znakowanego szlaku, znajduję przy skręcie w prawo
drogowskaz, że tędy prowadzi droga na Ihlę. Znowu idę po wyrębisku,
jakkolwiek teraz to już jest miejscami bardziej ścieżka górska, niż droga
gruntowa. Przede mną Ihla, na którą wychodzę „od tyłu". Idzie jesień, osty
już przekwitły.
Na szczycie znajduje się tablica z informacjami turystycznymi, a z samego
szczytu rozciąga się niezły widok na Tatry oraz Levočske Vrchy, w tym tę
część najbliższą – spustoszoną pożarem. Na razie nie spotkałem ani jednej
osoby na szlaku.
Z Ihli czeka mnie droga grzbietem na najwyższy szczyt pasma - Čierną Horę.
Idzie się na nią prawie „po płaskim", a widoki ze ścieżki przypominają mi
te z Gór Opawskich. Wprawdzie nigdy tam nie byłem, ale widziałem dużo
zdjęć z tego pasma na polsko-czeskim pograniczu. Tatry powoli chowają się
za Ihlę, za to pojawia się szerszy widok na południową część Levočskich
Vrchów.
Na Čiernej Horze znajduje się duża tablica informacyjna z opisaną historią
pożaru z roku 2015. Wokół też pełno borowin z niezebranymi, ale już
przejrzałymi borówkami - widać, że mało kto tu chodzi, nawet na zbiory. W
dalszym ciągu liczba napotkanych turystów na szlaku to zero. Nie spotkałem
też do tej pory żadnych śladów po poligonie, ale pewnie można je znaleźć w
dolinach.
Wg mapy możliwości powrotu do Majerki jest multum, moją uwagę przykuwa
duża polana znajdująca się między Čierną Horą a Repiskiem. Powinno być tam
ładnie, trzeba tam iść. Plamy żółtych i zielonych traw widziane z daleka
okazują się być efektem koszenia traw - tam gdzie trawa jest regularnie
koszona, rośnie teraz niska i zielona, na pozostałych obszarach jest żółta
i wysoka. Czemu jest tak nieregularnie koszona i kto ją kosi, to nie wiem
– dość daleko tu od wsi.
Miejsce jest faktycznie bardzo ładne i sielankowe, krajobraz jest „zdrowy"
i niepodobny zupełnie do tego, co dziś do tej pory widziałem na szlaku.
Nad grzbietami Levočskich Vrchów pojawiają się same wierzchołki słowackich
Tatr Wysokich otulone chmurami.
To jeden z takich momentów, gdy przydaje się teleobiektyw 300 mm.
Wracam ścieżkami znajdującymi się pod Čierną Horą. Las tu rzadki, dużo
wyrębów i wiatrołomów. O ile wcześniejsza trasa wiodła dość wyraźnymi
drogami gruntowymi lub ścieżkami, to teraz jest zdecydowanie bardziej
dziko: ścieżka czasem jest mało wyraźna, czasem znika w trawie, czasem
trzeba obejść bokiem zagradzające przejście wiatrołomy. Wraca widok
„krajobrazu po bitwie", ale z drugiej strony widać stąd spory młodnik na
grzbiecie pod Ihlą - więc są efekty zalesiania.
Znowu pojawiają sią Tatry, z chmurami odciętymi u dołu jak od linijki.
Czerwonym szlakiem nie idę daleko, bo zaraz skręcam w prawo w las w
ścieżkę, która doprowadzi mnie do stokówki. Przy stokówce jest kolejne
źródełko. Tą drogą docieram pod odwiedzony ranek domek pod Malą Ihlą,
W domku przebywają właściciele, przyjechali tu jeepem. Zamieniamy kilka
zdań, opowiadam im o mojej trasie, oni ostrzegają mnie przed
niedźwiedziami. Rychło w czas, hehe. Rozkładam się na odpoczynek w pewnej
odległości, pod lasem. W międzyczasie właściciele pakują się i odjeżdżają,
zapraszają mnie, bym sobie usiadł na ławach przy chatce. Wracam do
Majerki, tylko teraz we wsi zamiast iść skrótem przez bród, robię kółeczko
asfaltową drogą. Taki widoczek na zakończenie wycieczki.
Wycieczka zakończona. Tego pięknego dnia, jak się później dowiedziałem z
sieci, na Orlej Perci tworzyły się gigantyczne korki do łańcuchów i
drabinek, a tymczasem tu byłem tylko ja i góry - nie spotkałem nikogo na
szlaku podczas dziewięciu godzin spędzonych na trasie. Sprawdzam w
nawigacji czas powrotu do Krakowa - 2 godziny 40 minut, całkiem nieźle.
Jadę jeszcze na tradycyjny słowacki obiad do Chaty Strednica w Ždiarze z
pięknym widokiem na Tatry Bielskie.
Sebastian Słota
Levočske Vrchy (Góry Lewockie) leżą w trójkącie między trzema słowackimi
miastami: Stara L'ubovña, Poprad i Kežmarok. Najwyższe szczyty tych gór
wznoszą się ponad 1200 metrów nad poziom morza i porośnięte są w większości
lasami świerkowymi z domieszką jodły oraz lasami bukowymi, choć z tymi lasami
świerkowymi na szczytach to różnie bywa - część dawnych polan zarasta po zaprzestaniu
wypasu, ale pojawiają się nowe, powstałe wskutek wyrębów, ale też przyczyn
naturalnych: działalności kornika i pożarów.
Góry te są położone w cieniu Tatr, co przekłada się na małą liczbę opadów, za
to z uwagi na swą budowę geologiczną: przemieszanie warstw przepuszczalnych i
nieprzepuszczalanych, obfitują w źródła wody, nawet wysoko pod szczytami.
W Levočskich Vrchach w XIII i IV wieku osiedlali się niemieccy koloniści
zajmujący się rzemiosłem i górnictwem, powstawały też pasterskie osady
łemkowskie i wołoskie. Po II wojnie światowej góry te zasiedlili Romowie,
zamieszkując zarówno w podgórskich wsiach, jak i slumspodobnych osadach
bardziej na odludziu.
W 1953 roku prawie całe Levočske Vrchy zostały zamienione w poligon wojskowy.
Najpierw urzędowała tu Armia Czerwona, a potem wojska czechosłowackie, a na
końcu słowacka armia. Teren był zamknięty do 2006 roku, choć w ostatnich kilku
latach działania poligonu armia zezwoliła gdzieniegdzie na uprawę łąk i wyrąb
lasów.
W wyniku funkcjonowania poligonu lasy tych gór zostały mocno zniszczone,
zanikło pasterstwo, a kilka wsi zniknęło z mapy. Pozostała gęsta sieć dróg
asfaltowych i utwardzonych, ślady po budynkach i strzelnicach - częściowo w
ruinie i spora część niewybuchów. Czyszczenie terenów dawnego poligonu z
amunicji przeciwlotniczej i czołgowej trwało aż do 2015 roku.
Wielkie zmiany w krajobrazie tych gór spowodował też pożar, który wybuchł tu 3
listopada 2015 roku, prawdopodobnie na skutek niefrasobliwości robotników
leśnych, którzy spalili w lesie pozostałości po wyrębie. Ogień się szybko
rozprzestrzenił, a powierzchnia zniszczonych przez pożar obszarów to 99
hektarów rejonie Čiernej Hory, najwyższego szczytu tych gór, czyli właśnie
tam, gdzie mam zamiar wybrać się na wycieczkę. Z ogniem walczyło 130 strażaków
wspomaganych przez cztery śmigłowce, które zrzucały na tereny objęte pożarem
worki z wodą o pojemności 2000 litrów. Po ugaszeniu pożaru zniszczony obszar
podlega zalesianiu, ale odbudowa lasu potrwa długie lata.
Na terenie Levočskich Vrchów nie ma wiele znakowanych szlaków, jest jeden
czerwony prowadzący przez całe góry z północy na południe i kilka krótszych
odcinków w rejonie Lewočy. Na Javorinie znajduje się wybudowana w 2021 roku
wysoka na 35 metrów wieża widokowa. Mimo braku szlaków nie problemów z
poruszaniem się po terenie dzięki gęstej sieci dróg pozostałych po poligonie.
Jako że drogami tymi poruszały się kiedyś samochody również ciężarowe, nie ma
dużego problemu z jazdą rowerem górskim. Są tu wytyczone trasy rowerowe,
niemniej nie prowadzące na główne szczyty.
Pomysł na te góry chodził mi od kilku lat i ma swoje plusy i minusy. Nieliczne
zdjęcia wskazują na duży poziom zniszczenia lasów, ale z drugiej strony
ciągnie mnie eksploracyjny charakter wyprawy po dawnym poligonie. Góry te są
stosunkowo mało znane i udokumentowane w internecie, wycieczka ma mieć pewien
posmak wyprawy w nieznane. Mój pomysł na zwiedzenie Gór Lewockich to okolice
Čiernej Hory (1289 m n.p.m.), najwyższego szczytu tych gór ze startem i metą w
miejscowości Majerka, a po drodze Malá Ihla i Ihla. Planuję sobie jakąś trasę,
ale zdaję sobie sprawę, że być może będę ją modyfikował w zależności od
zastanych warunków na szlaku. Ostatecznie trasa wygląda tak:
Droga na Słowację we wrześniowy poranek obfituje w fotograficzne postoje na
trasie, więc zanim zacznę opisywać właściwą wycieczkę w Levočske Vrchy, mały
biforek:
w drodze na Piątkową Górę
cmentarz w Gronkowie za Nowym Targiem
przed Spišską Belą - Ihla
Tatry
Przed Podolincem skręcam z głównej drogi i wjeżdżam pomiędzy góry. Ile to
razy widziany przeze mnie obrazek podczas słowackich wycieczek: głęboko
wcięta w góry dolina, w której jest miejsce tylko na potok i drogę, a po
kilku kilometrach wjazd do cichej, zagubionej gdzieś z w górach słowackiej
wsi z gęstą zabudową przy ciasnej głównej drodze. Parkuję w Majerce przy
miejscowym centralnym placu z kościołem, sklepem i piwiarnią - przy
przystanku autobusowym znajduje się tu parking na kilka aut.
Jest wcześnie rano, grupka spragnionych czeka na otwarcie sklepu spożywczego -
sami Cyganie. Jak wracałem popołudniu przez Majerkę, Ihl`any i Jurské, to
okazało się, że to trzy wsie zamieszkane głównie przez Cyganów, mnóstwo ich
wyległo na drogę: kobiety i mężczyźni, starzy i młodzi.
Wracając do poranka: pierwszy odcinek drogi wiedzie przez wieś, potem bród
na potoku, a następnie leśną asfaltową drogą - pozostałością po dawnym
poligonie wojskowym, a jednocześnie częścią jednego z wytyczonych tu szlaków
rowerowych. Asfalt jest już nadgryziony zębem czasu. W dolinie jeszcze
resztki porannych mgiełek.
Skręcam z drogi w lewo, przede mną w przeważającej większości bezszlakowa
trasa. Idę przez las pod Malą Ihlę.
Przede mną polana ze znajdującym się tu domkiem oznaczonym na mapie jako
schron turystyczny. W rzeczywistości jest to z zewnątrz zadbany i ładny
domek letniskowy, oczywiście zamknięty na klucz. Korzystam niemniej ze
znajdującej się przed domkiem ławy, żeby usiąść oraz w cieniu coś zjeść i
wypić. Spod chatki jest ładny widok na polankę i Levočske Vrchy, a za
domkiem znajduje się obfite źródełko z wodą. Jeśli chodzi o inne napoje, to
widać, że właściciele nie marnują czasu tu spędzanego.
Za domkiem wychodzę na szeroką stokówkę prowadzącą wokół Malej Ihli przez
rzadki las i liczne wyręby. Przy drodze w kilku miejscach znajdują się
sterty ściętych pni, ale wyglądają na leżące tu już od wielu lat - raczej to
pozostałości po lesie spustoszonym kornikiem lub spalonym w pożarze, bo
inaczej dawno by zostały zwiezione na dół. Tu naocznie można się przekonać,
jak wygląda gęsta sieć dróg gruntowych wytyczonych tak, by nawet ciężarówka
nie miała problemu z przejazdem.
Panuje wczesnojesienna kolorystyka, choć dominującym jej elementem są
pożółkłe wysokie trawy, których tu pełno. Na horyzoncie pojawiają się
słowackie Tatry Wysokie, których widok dominuje na horyzoncie na tym etapie
wycieczki.
po lewej Kráľova hoľa (Nižne Tatry)
Po ominięciu stokówką zalesionego wierzchołka Małej Ihli pojawia się widok
na Ihlę właściwą. Z tego miejsca widać skalę spustoszeń lasów Levočskich
Vrchów, ale z drugiej strony trasa jest widokowa, a nie prowadzi pośród
drzew. Coś jak rejon Malinowskiej Skały lub Góry Opawskie. Nie mogę się
jednak oprzeć wrażeniu, że mimo wszystko ten krajobraz jest smutny i
przygnębiający. Ihla wygląda stąd na sporą górę.
Ihla
Ihla i jej świeżo zalesiane stoki - młodnik
w stronę Tatr
na północ - na horyzoncie Radziejowa
Łomnica
Čierna Hora
południowe Levočske Vrchy - na prawo Javorina
Rysova - tu widać gęstą sieć dróg gruntowych
trawy, trawy, trawy
Zámčisko, Čiernohuzec - tam pożar nie dotarł
Čierna Hora
Repisko
na horyzoncie Radziejowa
Čierna Hora
młodnik
ścieżka
Docieram do czerwonego szlaku. Ścieżka jest zarośnięta, nie widać żadnych
oznaczeń szlaku. Widać, że nie jest to popularna trasa, mimo że prowadzi
przez całe pasmo z północy na południe.
po lewej Kráľova hoľa (Nižne Tatry)
stokówka
źródełko
krajobraz Gór Lewockich
w drodze do Ždiaru
Z Majerki do Ždiaru jedzie się kilkadziesiąt minut, ale gdy po obiedzie
sprawdzam czas dojazdu do Krakowa, pokazuje mi nadal 2:40. No tak,
zakorkowała się Zakopianka turystami wracającymi z Tatr. Koniec końców
wracam do Krakowa jeszcze dłużej. Długi powrót to jednak pikuś, mimo
tego jestem bardzo zadowolony z odbytej wycieczki i kolejnego debiutu w
nowym paśmie górskim.
Z uwagi na opisane na wstępie uwarunkowania
historyczno-przyrodnicze Levočske Vrchy jawiły mi się jako góry
nietypowe i takimi się okazały. Zastany krajobraz trudno nazwać bardzo
ładnym (poza tymi polanami pod Repiskiem), raczej zgodnie z
oczekiwaniami specyficznym, ale jednak ciekawym i w pewnym sensie fascynującym. Nutka eksploracji i
łażenia po miejscach nieoczywistych w górach to też jest coś, co lubię,
a na tej wycieczce było tego sporo.
Panorama z Ihli:
Komentarze
Prześlij komentarz