Błatnia Szlakiem Wspomnień
Październikowa wycieczka na Błatnią w Beskidzie Śląskim w apogeum złotej
polskiej jesieni, częściowo Szlakiem Wspomnień, częściowo bezszlakowo.
Błatnia to niewybitny szczyt wznoszący się na północ od Brennej. Pod jego
wierzchołkiem znajduje się schronisko PTTK, a sam szczyt jest popularny i
równie mocno oblegany przez turystów jak inne znane miejsca w Beskidzie
Śląskim. Tereny na Błatniej i pod nią stanowiły od dawna miejsce gospodarki
pasterskiej, jednak po zarzuceniu wypasu po II wojnie światowej niektóre z
nich zarosły lasem, ale kilka z nich, w tym największa, położona pod
szczytem polana Stołówka, nadal jeszcze istnieje.
Na Stołówce znajduje się kilka ikonicznych drzew, równie często
obfotografowywanych jak dawna sosenka na Sokolicy, drzewo w drodze na Wysoką w
Małych Pieninach lub te rosnące na Hali Jaworowej. Ta Stołówka jest wg mnie
największym magnesem, który przyciąga mnie na Błatnią, bo na pewno nie są nim
górskie widoki, dość ograniczone w porównaniu z innym beskidzkimi szczytami,
natomiast ta hala „robi robotę".
Idziemy z Adrianem na Błatnią częściowo bezszlakowo, a częściowo znajdującym
na Brenna szlakiem wytyczonym przez gminę zwanym Ścieżką Wspomnień. To
znakowany biało-czerwonymi kwadracikami pięciokilometrowy szlak prowadzący z
Brennej na Bukowy Groń i z powrotem, przy którym można zobaczyć pomnik
upamiętniający śmierć partyzantów, Krzyż Zakochanych oraz dawne tereny
pasterskie na Bukowym Groniu - pamiątkę po prowadzonym tu przez Wołochów
wypasie.
źródło: mapy.cz
Rozpoczynamy trasę przy ulicy Lachy Dolne wzdłuż Bukowego Potoku. Na
parkingu jest jeszcze cień, ale jadąc przez Brenna widziałem pięknie
oświetlone kolorowe drzewa, tu też widać, jak słońce spływa na południowe
stoki Błatniej.
startujemy i od razu są kolorki
Mijamy wodospad oraz jeden mostek na potoku. Szukamy też fajnych kadrów nad
samym potokiem, Adrian też przymierza się do sesji grzybowej: znalazł
jakiegoś fotogeniczne grzybki rosnące na gałązce i szuka dla nich
odpowiedniego światła.
Na południowych stokach Błatniej mamy piękny mieszany las, dużo buków, które
teraz dają mu piękną złoto-czerwoną barwę. Kto był w połowie października w
Bieszczadach i uległ urokowi tamtejszych lasów o tej porze (ja uległem), to
tu poczuje się przez chwilę jak pod połoninami.
Szlak wiedzie łagodnie w górę, idziemy i pstrykamy zdjęcia, Adrian szuka
również grzybów, znajduje ich w sumie siedem. Nie jest to jakaś szałowa
liczba, ale też mamy na głowie ważniejsze sprawy niż grzyby - jest zbyt
pięknie i jest zbyt ładna pogoda. Uwielbiam, jak cienie drzew tworzone przez
nisko położone słońce tworzy taką „zebrę" na podłożu.
Schodzimy z Szlaku Wspomnień mniej więcej w połowie zbocza i bezszlakowo
kierujemy się na dwie położone obok siebie polany. Pierwsza, mniejsza, to
zarastająca powoli Stara Łąka z widokami w stronę Wielkiej Czantorii i
Równicy oraz pięknymi brzózkami porastającymi ją wokół. Jest nawet jedno
drzewo tak soczyście zielone, jakby to był maj, a nie październik.
Za Starą Łąką kolejna polana, dużo większy Bukowy Groń. Zaglądamy na chwilę
na jego wschodni skraj, bo jest teraz pięknie oświetlony (będziemy tędy
wracać) i na chwilę znikamy w lesie, żeby wyjść na jego zachodnią stronę.
Nie ma co owijać w bawełnę, mamy tu do czynienia z wzorcowym jesiennym
pejzażem z wysokimi żółtymi trawami, do bólu kolorowymi drzewami i błękitnym
słonecznym niebem, dodatkowo resztki płotków odgradzających pola też „tworzą
klimat". Orgia prawie. Adrian jest tu już trzeci raz i w ten zakątek nie
zaglądał.
Wielka Czantoria, Równica
Za Bukowym Groniem i krótkim odcinkiem leśnym wychodzimy na dolną część
Polany Stołówka. Na razie jeszcze jesteśmy z dala od masowego ruchu
turystycznego, który spodziewamy się zastać na grzbiecie - do tej pory
spotkaliśmy na naszej trasie czterech turystów i jednego grzybiarza. Zaczyna
mocno wiać - trawy kładą na ziemi a liście drzew mocno szeleszczą.
na horyzoncie Lysa Hora
panorama Beskidu Śląskiego
Ze Stołówki rozciąga się widok na Beskid Śląski, który jest nawet dość
rozległy, ale jednak nie to stanowi o uroku miejsca, lecz raczej sama polana
i porastające ją drzewa oraz trawy pełniące tu rolę fotograficznego
samograja. Idąc w górę polany postanawiamy sobie, że nie będziemy robić zbyt
dużo zdjęć, żeby w miarę wcześnie dotrzeć do schroniska i być może zdążyć
przed dużą kolejką do bufetu, ale „niedasię". Nie da się pominąć tego, co
widzimy. Nawiasem mówiąc, całe szczęście, a czemu to się dowiecie potem.
W okolicy schroniska jest sporo ludzi, a do bufetu spora kolejka. Stoimy w
niej około 25 minut, na szczęście zamówiony bigos otrzymujemy w zasadzie od
ręki. Kuchnia mimo dużego ruchu działa sprawnie, a poza tym ja mam taki
zwyczaj, że jak jest duży ruch w schronisku, to zamawiam potrawy gotowe „od
ręki", typu bigos czy fasolka po bretońsku, by nie musieć długo czekać.
Bigos jest smaczny, dobrze przyprawiony i zdecydowanie powyżej schroniskowej
średniej.
schronisko PTTK na Błatniej
Siedząc w jadalni widzimy, jak od południa nadciągają spore chmury. Od razu
robi się chłodniej i jakby bardziej mroczno, ale nadal jest bardzo kolorowo. Mimo wszystko dobrze, że obfotografowaliśmy Stołówkę wcześniej.
Skrzyczne
Idziemy w stronę Klimczoka i przy kapliczce skręcamy w prawo. Zejście przez
Sznurówkę i wschodnią stronę Bukowego Grania jest trochę mniej ciekawe niż
nasze podejście na Błatnią - dobrze się złożyło, że tę znakomitą pogodę
mieliśmy rano.
Polana Stołówka
na Bukowym Groniu
Docieramy pod Krzyż Zakochanych. Przy krzyżu znajduje się tablica
informacyjna, a pod nią siatka, na której zakochani przyczepiają kłódki ze
swoimi inicjałami. Spod krzyża zejście do Brennej prowadzi osypującą się
ścieżką, wymyślamy sobie na poczekaniu opowiastkę, że jeżeli ukochani dotrą
tą ścieżką razem pod krzyż, to na pewno się kochają.
Odzwierciedlający nieprzemijającą i niespełnioną miłość Krzyż Zakochanych upamiętnia ostatnie wspólne chwile zamożnej panny - Elżbiety Dworzak, nazwanej Elizą, z ubogim młodzieńcem Arturem. Miłość pochodzących z Bielska kochanków została zapoczątkowana w czasie przyjazdów Elizy na wypoczynek do Brennej, podczas których niejednokrotnie odwiedzał ją jej amant. Rodzice niewiasty, z uwagi na ubóstwo młodzieńca, będącego jedynie fryzjerem, nie akceptowali jej związku. Młoda dama podporządkowała się woli ojca i matki. W czasie ostatniego spotkania zaprowadziła swojego najdroższego w miejsce, w którym do dzisiaj znajduje się ufundowany przez nią krzyż, symbolizujący ich uczucie.
Autorem krzyża, powstałego w 1934 roku, jest znany, rzeźbiarz - Ludwik Konarzewski. Dzieło w formie drzewa życia zostało wykonane z sękatego modrzewia. Rzeźba powstała w pracowni w Istebnej posiada trzy figurki przedstawiające Ukrzyżowanego Jezusa, Matkę Boską oraz św. Jana. Uroczyste wniesienia Krzyża Zakochanych na Polanę pod Bukowym Groniem nastąpiło w 1936 r. Procesji przewodniczył ksiądz Rudolf Juroszek.
Dochodzimy nad Lachy Górne i tam skracamy sobie drogę na parking, nie
schodzimy Szlakiem Wspomnień do końca szlaku. Wybaczcie. Wycieczka
zakończona, nie była długa, nie była bardzo krótka, taka w sam raz. Szlak
Wspomnień to ciekawa trasa na Błatnią, a piękne kolorki sprawią, że będziemy
ją długo wspominać.
Komentarze
Prześlij komentarz