Trasą Transfogaraską i trochę wyżej
Trasa Transfogaraska wznosi się na wysokość 2042 metrów npm. i przecina z
północy na południe masyw górski Fogaraszy w południowej Rumunii. W
najwyższym punkcie trasa przebija góry przez tunel o długości 884 m.
Trasa powstała z inicjatyw Nicolae Ceausescu, który chciał zapewnić drogę do
strategicznego przerzucenia wojsk w przypadku inwazji radzieckiej, co do
której miał obawy po skrytykowaniu inwazji wojsk Układu Warszawskiego na
Czechosłowację. Dodatkowym, propagandowym celem budowy trasy było pokazanie
geniuszu rumuńskiego budownictwa i oczywiście samego Wodza, a już zupełnie
nieoficjalnie szeptanka twierdziła, że droga na zapewnić bezpieczną ucieczkę
samemu Nicolae Ceasescu w razie inwazji ZSRR. Zdało mu się to jak psu na
buty, bo w grudniu 1989 roku w ramach obalania reżimu zastrzelili go rodacy
po ekspresowym procesie.
Budowa trasy trwała pięć lat, zakończyła się w 1974 roku, wykonawcami prac
byli głównie żołnierze (zgodnie z komunistyczną organizacją pracy), do
wysadzania skał zużyto 6 tysięcy ton dynamitu, a według oficjalnych danych
zginęło 40 osób, choć wiecie jak to było z oficjalnymi danych w krajach
komunistycznych. Mówi się, że ofiar śmiertelnych było dużo, dużo więcej.
Trasa Transfogaraska początkowo była drogą gruntową, w 1980 roku na jej
całej długości został położony asfalt. Na całej długości jest ona dostępna
od 15 czerwca do 15 września, choć te daty należy traktować orientacyjnie,
bo udostępnienie trasy jest zależne od warunków atmosferycznych, w
szczególności zalegającego śniegu. Na drodze obowiązuje zakaz jazdy po
zmroku z uwagi na krętą trasę, ograniczoną widoczność oraz brak elementów
odblaskowych na poboczach.
Trasa jest niewątpliwą atrakcją turystyczną, ale dla mnie samo przejechanie
jej to trochę mało, uważam, że sensowniej będzie połączyć wyjazd na górę z
jakąś jednodniową pętlą po Fogaraszach.
Fogarasze to drugi po Tatrach najwyższy masyw górski w Karpatach znajdujący
się w południowej ich części. Główny grzbiet tego pasma liczy 70 km, a jego
środkowa część, przez którą przebiega odwiedzana dziś przez nas Trasa
Transfogaraską, to pasmo skalistych masywów i dużej ekspozycji - na długości
35 km wysokość głównego pasma nie schodzi poniżej 2000 m. n.p.m. a osiem
szczytów przekracza 2500 m n.p.m. W krajobrazie Fogaraszy znajdziemy liczne
formy polodowcowe, progi skalne, moreny, polodowcowe jeziorka, u-kształtne
doliny. Wielbiciele Tatr mogą się tu poczuć jak u siebie.
Jedziemy na Trasę Transfogaraską od północy, naszym samochodowym celem jest
znajdujące się tuż przed tunelem jezioro Balea (Bâlea Lac) i znajdujące się
tam parkingi. Jako że słyszeliśmy, źe w pogodne dni i weekendy Trasa
Transfogaraską lubi się korkować, nie jedziemy tam ani w sobotę, ani w
niedzielę. Wybieramy poniedziałek z dobrą prognozą pogody, ale żeby na
wszelki wypadek uniknąć korków oraz niespodzianek związanych z brakiem
miejsc parkingowych pod jeziorem wyjeżdżamy z Sybina wcześnie rano - o
godzinie szóstej. Przy okazji załapujemy się na wschód słońca.
Początek Trasy Transfogaraskiej
Trasa naszej wędrówki przedstawia się następująco:
źródło: mapy.cz
Niech was nie zwiedzie krótki dystans trasy, jest ona naprawdę solidna!
Za miejscowością Scoreiu skręcamy w prawo i rozpoczynamy podjazd Trasą
Transfogaraską. Serpentyny są spore, często nie da się jechać szybciej niż
40 km na godzinę. Pracując mocno kierownicą wypatruję niedźwiedzi, z których
słyną fogaraskie lasy. Nie ma, może jeszcze śpią. Na wysokości ok. 1600
metrów kończy się las i zaczynają się widoczki.
Na szczęście przy drodze są liczne mijanki i place, gdzie można bezpiecznie
stanąć samochodem. Widzimy po drodze kilka kamperów. Turyści też pewnie
jeszcze śpią.
Ostatni etap jazdy pod Bâlea Lac to naprawdę mocne serpentyny. Głęboka
dolina po północnej stronie gór jest jeszcze w cieniu, słońce powoli pojawia
się na wierzchołkach. Kolejne zatoczki, kolejne kampery i nocujący turyści.
Tuż przed głównymi parkingami znajduje się kilkanaście miejsc postojowych,
wszystkie zajęte, za to na nich jest pusto, oprócz naszego stoją jeszcze
tylko dwa samochody. Na drodze w stronę Cabana Bâlea Lac i pod samą Cabaną
też są wolne miejsca parkingowe, ale wszędzie znajdują się tablice, że
parkingi są prywatne, tylko dla gości itp.
Parkingi wyglądają na płatne, ale wjazd na jeden jest jeszcze zagrodzony
łańcuchem, a bramka na drugi jest otwarta, lecz parkingowego jeszcze nie ma.
Parkujemy. Okazuje się po powrocie, że opłata parkingowa wynosi 60 lei -
dużo, ale w takim miejscu jest to uzasadnione. I tak taniej niż w Palenicy
Białczańskiej. Po południu masa samochodów parkuje na poboczu mimo zakazu
zatrzymywania się i postoju. Czy nic im nie grozi, czy może przyjedzie
policja zupełnie jak na drodze do Morskiego Oka i będzie seryjnie wlepiać
mandaty? Kto chce, niech sprawdza.
Tak czy siak, wczesny przyjazd tutaj był (jak zwykle) dobrym pomysłem.
Pomimo cienia na 2000 metrów jest dość ciepło, w lipcu w Fogaraszach przy
dobrej pogodzie jest dużo cieplej niż w Tatrach.
Ruszamy czerwonym szlakiem w górę. Rumuni generalnie nie przejmują się
kolorystyką szlaków, występują tam głównie czerwone i niebieskie oznaczenia,
z rzadka żółte, przy czym nie widzą problemu, żeby np. w jednym miejscu
szlak niebieski wychodził w trzy strony świata. Luz.
w dole jeszcze poranne mgiełki
w górę czerwonym szlakiem
słońce pojawia się nad Bâlea Lac
Nasz pierwszy cel to Paltinu (2399 m n.p.m.). Pod górę idzie się przyjemnie, w
międzyczasie słońce wychodzi zza Vǎlugi i robi się naprawdę ciepło, a jeszcze
nie ma graniowego wiaterku. Pierwszy postój na skrzyżowaniu naszego czerwonego
szlaku z niebieskim (a jakże).
podejście na Paltinu
Piscul Balii
A potem omijamy wierzchołek i schodzimy na łąkę po południowo-zachodniej
stronie Paltinu. Tu robimy sobie drugi postój połączony również z sesją
zdjęciową, bo miejsce jest bardzo fotogeniczne. Warto podejść kawałek
czerwonym szlakiem (przy czym jest to inny czerwony szlak niż ten, którym
wędrowaliśmy na początku).
w stronę doliny rzeki Paltinu, na horyzoncie południowe Fogarasze
Podeanu
masyw Piscul Negru
Mam straszną słabość do takich szczytów jak Podeanu czy Piscul Negru.
Paltinu
Laitel i Laita
na podejściu na Paltinu, po prawej Turnul Paltinului
Następny odcinek szlaku, aż po szczyt Iezerul Caprei (2418 m n.p.m.), jest
bardzo przyjemny. Nie ma wiele podejść, widokowa ścieżka przyjemnie prowadzi w
miarę płaskim, choć jednocześnie eksponowanym grzbietem. Po drodze jest kilka
miejsc wymagających podstawowych umiejętności wspinaczkowych, na szczęście nie
są one długie, a skała jest przyjemnie szorstka. Oczywiście schodzimy w takich
miejscach przodem do ściany jak po drabinie, a nie tyłem jak moja Ukochana.
Paltinu
Piscul Balii, Neteda, w dole Bâlea Lac
Pod nami leży w dole Bâlea Lac, widać że przybywa aut na parkingu i więcej
ludzi rusza w górę. Jak widać, czy to Tatry, czy Pieniny, czy Fogarasze,
wniosek jest ten sam: wczesne wyjście w góry pozwala uniknąć korków /
problemów z parkowaniem / tłumów na szlaku. Póki co, natężenie ruchu
turystycznego na szlaku mogę porównać z tym widzianym w słowackich Tatrach
Zachodnich.
w dole południowa część Trasy Transfogaraskiej, nad nią bezszlakowe szczyty
zbliżenie na Bâlea Lac
Cabana Bâlea Lac
Cabana Capra
Podeanu
w drodze na Iezerul Caprei
Na Iezerul Caprei Fogarasze po raz pierwszy na dzisiejszej wycieczce
pokazują swą Moc. Widok na wschodnią stronę, na znajdującą się poniżej
przełęcz Saua Caprei oraz szczyty Vǎiuga (2443 m n.p.m.) i położone obok
siebie Vânǎtarea Lui Buteanu (2507 m n.p.m.) i Capra (2494 m n.p.m.) może
budzić respekt. Fogarasze to wymagające góry. Miałem kiedyś znajomego, który
w wieku trzydziestu kilku lat przeszedł w latach osiemdziesiąt XX wieku cały
ich grzbiet z kompletnym sprzętem biwakowym i kosztowało go to później
problemy z kręgosłupem. Teraz cały ten szpej (namioty, śpiwory itp.) jest
dużo lżejszy niż czterdzieści lat temu, więc obecnym turystom jednak jest
łatwiej
.
Vǎiuga, Vânǎtarea Lui Buteanu, Capra, w dole jezioro Capra
Lespezi i Negoiu, przed nimi Lepsita i Paltinu
po lewej masyw Piscul Negru
Trasa Transfogaraska
zbliżenie na Paltinu
Na Iezerul Caprei sielanka spacerowa się kończy. Szlak w zejściu zaczyna
przypominać rumowisko i staje się dość upierdliwy do chodzenia. Na szczęście
ostatnie nasze podejście nie jest bardzo strome, za to ponownie daje o sobie
znać ekspozycja, a dodatkowo podejście umilają nam widoki na otoczenie jeziora
Capra. Generalnie nie polecam szlaku ludziom z lękiem wysokości.
Vânǎtarea Lui Buteanu, Capra, w dole jezioro Capra
jezioro Capra, na horyzoncie w centrum kadru Museteica
Iezerul Caprei
Wchodzimy na pierwszy z dwóch położonych obok siebie szczytów, czyli Capra.
Rozciąga się stąd piękny dookólny widok na Fogarasze, które zarówno po
zachodniej, jak i wschodniej stronie zdają się nie mieć końca.
Vânǎtarea Lui Buteanu
widok na wschodnią stronę, centralnie Moldevanu, najwyższy szczyt Fogaraszy
widok na zachodnią stronę - na przednim planie Iezerul Caprei i Vǎiuga
widok na wschodnią stronę Fogaraszy
Drugi szczyt odpuszczamy. Widoki z niego są podobne jak z Capry, a ja jestem
świeżo po infekcji wirusowej i osłabienie organizmu daje o sobie znać. Z tego
też powodu zmieniamy trasę powrotną na krótszą - nie kierujemy się niebieskim
szlakiem w północną stronę, ale wracamy na przełęcz Saua Caprei i stamtąd
również niebieskim szlakiem zejdziemy pod Cabanę Bâlea Lac (kurczę, w okolicy
prawie same niebieskie szlaki). Schodząc nad jezioro mijamy sporą liczbę
spacerowiczów udających się w górę po odpowiednio późnym śniadaniu i
wyjechaniu Trasą Transfogaraską na górę. Ekwipunek ich jest, hmmmm, różny, a
ścieżka nie należy do najwygodniejszych.
żeby nie było, że tylko góry i góry
Paltinu i widoczny szlak podgraniowy
Robimy sobie krótki postój na trawach przy szlaku tuż nad jeziorem, a potem
idziemy na obiad do Cabana Bâlea Lac. Cabana to po rumuńsku schronisko
górskie, chata górska.
O ile na grani mieliśmy dość przyjemny chłodek i wiaterek, to tutaj po
południu jest ciepło jak w piecu. Przełom lipca i sierpnia 2023r. jest w
Rumunii bardzo gorący, nawet tu, na wysokości 2000 m n.p.m. upał daje o sobie
znać. W cabanie na zacienionym tarasie jest sporo ludzi, ale udaje nam się
znaleźć wolny stolik.
Następnie zaglądamy na punkt widokowy na Trasę Transfogaraską znajdujący się w
pobliżu górnej stacji kolejki. Ostrzegam, nie dajcie się naciągnąć na 5 lei
opłaty za wejście do takiego małego pawilonu na wzgórku, tuż za nim takie
same, a może nawet lepsze widoki są za darmo.
Cabana Bâlea Lac
otoczenie Bâlea Lac - wschodnia strona
Wokół mnóstwo straganów z pamiątkami, jedzeniem i rozmaitym badziewiem,
czyli jak wszędzie w takich miejscach, gdzie można łatwo dotrzeć samochodem.
Nam po obiedzie pozostaje jedynie uiszczenie opłaty parkingowej i powrót do
Sybina. Zjeżdżając w dół wypatruję niedźwiedzi, które podobno stosunkowo
łatwo spotkać na Trasie Transfogaraskiej, ale ani rano, ani teraz niestety
żaden się nie pojawia. Taki mały „zgrzyt" na zakończenie wycieczki.
Fogaraskie panoramy do obejrzenia na pełnym ekranie po kliknięciu w
zdjęcie:
otoczenie Bâlea Lac
na Iezerul Caprei
na Capra
Fajne miejsce Tomasz T
OdpowiedzUsuńWidoki niesamowite! Fajna zachęta do odwiedzenia tego zakątku i Rumunii w ogóle.
OdpowiedzUsuń