Małe Pieniny inaczej
Małe Pieniny to niewielkie pasmo górskie, ale jest w nim jak dla mnie
skumulowanych sporo ciekawych miejsc. Dziś nie pokażę wam zdjęć z Homoli,
Wysokiej czy Wysokiego Wierchu. Zabiorę was za to w miejsca nieoczywiste i być
może mniej znane w tych górach.
Wiosenną wycieczkę w Małe Pieniny zaczynam w centrum Szczawnicy. Jest
końcówka maja, w prognozie zapowiada się ciepła i słoneczna niedziela.
Pewnym minusem ma być ABCh, czyli absolutny brak chmur, które zmiękczają
światło i robią krajobraz bardziej fotogenicznym. Jak mawiał Onufry Zagłoba
„nic to", pozostaje cieszenie się słońcem i świeżą wiosenną zielenią. Po
drodze zaliczam dwa postoje:
Krzyszkowice przed Myślenicami
Krzyszkowice przed Myślenicami
w rejonie Tylmanowej
Przyjeżdżam do Szczawnicy o siódmej rano i parkuję przy cmentarzu. Jest
puściusieńko. Idę w stronę Szczawnicy Górnej na początek czerwonego szlaku
prowadzącego na Jarmutę, co zajmuje mi około pół godziny. Cała trasa będzie
wyglądać tak:
Na poniższym zdjęciu widać początkowy etap trasy, podejście na Załazie.
Szybko schodzę z czerwonego szlaku, idę poza szlakiem polnymi drogami i
ścieżkami prosto na Załazie - małe wzniesienie tuż przy głównym grzbiecie
Małych Pienin. Łączki, łączki, łączki - to co lubię ostatnio najbardziej, a
przy tym fajne widoki na Szczawnicę i góry położone po jej drugiej stronie.
Jarmuta
na Załaziu - Pieniny
Teraz idę głównym szlakiem pod Łaźnymi Skałami pod Rabsztyn. Zaglądam na
jedno miejsce widokowe na tych skałach poza szlakiem (jest ścieżka), ale
szału tam nie ma.
na Łaźnych Skałach
Za to szlak jest bardzo przyjemny i widokowy, ale więcej zdjęć wam pokażę z
drogi powrotnej. Jeszcze jest pusto na szlaku, kolejka na Palenicę dopiero
rozpoczyna kursowanie.
Gabańka i Stary Wierch
Rabsztyn i Tatry
Wysoki Wierch
Rejon Wysokiego Wierchu i Durbaszki to jedno z moich ulubionych miejsc w
górach, ale tym razem nie idę tam - moim celem jest Rabsztyn. To położona
poza szlakiem góra o stromym wierzchołku, z od zachodu porośnięta lasem, a
od wschodu zakończona widokowym urwiskiem skalnym. Podobno prowadzi na nią
ścieżka aż od przejścia granicznego pod Wysokiem Wierchem, ale ja kieruję
się wcześniej na łąki po prawej stronie i kieruję się w stronę granicy. Z
daleka nie widać żadnej ścieżki na Rabsztyn, ale wypatruję słupek graniczny,
a przy nim bardzo wyraźną ścieżkę prowadzącą na górę. Idę wzdłuż granicy
polsko-słowackiej, ale podejście jest tak po słowacku strome, zwłaszcza na
początku. Na szczęście nie jest daleko i po chwili jestem już na szczycie
skałki. Widok jest świetny, choć tylko na jedną stronę, od Veternego Vrchu
po Dzwonkówkę.
gdzieś tam prowadzi ścieżka na Rabsztyn
można by rzec, pieniński klasyk
Oczywiście nie ma ani jednego turysty, choć miejsce jest odwiedzane, o czym
świadczy przedeptana ścieżka i ślady po ognisku na szczycie. Ciekawie by tu
było się wybrać na wschód słońca (na Wysokim Wierchu już byłem).
Tatry
Plašna w słowackich Pieninach
Lubań, a przed nim Łaźne Skały i Palenica
Przełęcz Pod Tokarnią
Przełom Dunajca
Łaźne Skały i Palenica
na koniec panorama z Rabsztyna
Po zejściu z Rabsztyna czeka mnie powrót grzbietem Małych Pienin aż pod
Witkulę. Światło teraz jest lepsze niż rano, wprawdzie to typowe i znane
miejsca, ale dla kronikarskiej i blogowej powinności zamieszczam kilka
zdjęć:
Szlachtowa
Jarmuta, w tyle Pasmo Przechyby
Łaźne Skały
na Załaziu - Wysoka, Durbasza, Wysoki Wierch
Turystów przybywa, wszyscy idą w kierunku od Palenicy. Tuż przed Witkulą
skręcam w lewo, w las, by po chwili przebić się na łączki po stronie
słowackiej. Słychać tu tylko głosy dochodzące z głównej ścieżki, poza tym
nikogo nie ma. Za to jest piękny widok na Pieniny i na Tatry. Chciałoby się
zaleć na tych łączkach odpocząć, poobcować z krajobrazem, tylko jest jeden
problem: pod koniec maja w południe słońce stoi bardzo wysoko na niebie,
więc okoliczne drzewa i krzaczki prawie w ogóle nie rzucają cienia. Po
chwili poszukiwań udaje mi się znaleźć w miarę przyjemne i w miarę
zacienione miejsce. To teraz półgodzinna sjesta.
kościół w Leśnicy
Po sjeście idę dalej przez te łączki i docieram do drogowskazu turystycznego w miejscu oznaczonym na mapie nazwą „na góry". Stąd można iść dwoma wariantami szlaku
żółtego z powrotem na grzbiet Małych Pienin albo zejść do Leśnicy pod Chatę
Pieniny - centrum turystyczne z restauracją, noclegami, parkingiem dla
samochodów oraz wypożyczalnią rowerów. Nie jest daleko w dół, za to trochę
stromo, ale zejście w pierwszej części jest ciekawe.
Trzy Korony
Trzy Korony, Góra Zamkowa, Sokolica
tutejsze łączki i słupek "na górach"
Sokolica
W Chacie Pieniny zamawiam obiad. Jako że to Słowacja, to wybór jest
oczywisty: pasterski ser (smażony w panierce), frytki i tatarska omačka
(sos), do popicia Kofola w kuflu. Kosztuje mnie to 13 Euro, a porcja mogłaby
być nieco większa. Przy okazji uzupełniam zapasy wody, bo robi się coraz
cieplej, po czym wracam pod drogowskaz i idę żółtym szlakiem na Przełęcz Pod
Szafranówką. Stamtąd niebieski szlak schodzi do schronisk Orlica nad
Dunajcem, ale ja schodzę bardziej nietypowo - polną drogą wprost do
przysiółka Ląd w Szczawnicy przy ujściu Grajcarka pośród łąk i drzew
owocowych.
Lubań i Krościenko
Palenica
Tak oto po kluczeniu po różnych zakamarkach Małych Pienin moja wycieczka
dobiega końca.
Fajny ten Ląd, można zakupić mnóstwo badziewia w straganach dla turystów, do
tego lody, gofry, flisacy, całe mnóstwo atrakcji. Ja jednak wolę te morza traw
trochej wyżej.
Dwie wiosenne panoramy:
Komentarze
Prześlij komentarz