Wieża widokowa Krynica - Zdrój. O wychodzeniu ponad mgłę
Sporej wielkości koszmarek na Słotwinach, ale co poradzić, jak widoki z niego
są pierwsza klasa.
Jestem wielkim zwolennikiem klasycznych wież widokowych w górach, bo pozwalają
one na podziwianie widoków 360 stopni z zalesionych wierzchołków. Jako że
koszula najbliższa ciału, to dla mnie jako rodowitego krakowianina najbardziej
znane są wieże w Gorcach i Beskidzie Sądeckim. Mogielica, Gorc, Lubań,
Koziarz, Radziejowa - postawienie wież na tych szczytach było strzałem w
dziesiątkę. Wieże te mają jedną wspólną cechę: łączy je ,,punktowy" charakter
smukłej, wysokiej wieży z dość stromymi schodami oraz niewielkim tarasem
widokowym na górze. Jako takie, nie psują zbytnio w mojej ocenie krajobrazu, a
dają spore możliwości widokowe. Budowane są przez samorządy, a wejście na nie
jest bezpłatne.
Zupełnie inaczej ma się kwestia z coraz większą ilością wznoszonych w
ostatnich latach „ścieżkach w koronach drzew". Są to przedsięwzięcia
komercyjne, budowane w celu osiągania zysku ze sprzedaży biletów towarzyszącej
im gastronomii, z długimi ustawionymi na rusztowaniach podejściami pomiędzy
koronami drzew oraz wielkim, ślimakowym łagodnym wyjściem na taras widokowy na
ich szczycie. Chyba najbardziej znaną taką ścieżką jest,,Bachledka" położona
nad Zdziarem w Spiskiej Magurze na pograniczu słowackich Tatr.
Jedna z takich wież została oddana do użytkowania w 2019 roku nad stacją
narciarską ,,Słotwiny Arena" w północnej części Krynicy-Zdroju. Wieża ma 49,5
metra wysokości, prowadzi na nią ścieżka przyrodniczo-edukacyjna długości 1030
metrów. Czyli idzie się prawie „po płaskim". Jest widoczna z daleka i pasuje
do krajobrazu równie dobrze, co kilkunastopiętrowy hotel wybudowany na
szczycie góry, czyli nie pasuje.
Niezależnie od strasznego wyglądu wieża ma niezaprzeczalny potencjał widokowy.
Trafiamy na nią trochę z przypadku, bo spędzamy długi listopadowy weekend w
oddalonym o 30 km słowackim Bardejovie i mamy plany na ostatni dzień weekendu
właśnie w okolicach tego miasta. Ale jak to czasem bywa, nasze plany
turystyczne zmieniają się w rytm prognozy pogody. Na niedzielę jest taka, że
po słowackiej stronie Beskidu Niskiego ma być mgła taka, że ją nożem kroić, a
nasze cele w postaci kościoła w Hervatovie oraz ruin zamku na górze Zborov są
za nisko, by się wzbić ponad tę mgłę, a za to w górach położonych nad
Krynicą-Zdrój ma być piękna, słoneczna pogoda. Słowo - klucz na dzisiejszy
dzień to „inwersja".
Rano w Bardejovie faktycznie mgła jak diabli. Jedziemy przez Przełęcz Tylicką
do Krynicy-Zdrój. W okolicy przełęczy, jako że jest wyżej, słońce przebija
przez mgłę, ale zjeżdżając w dół do centrum uzdrowiska znowu wjeżdżamy w mleko
i tym mleku dojeżdżamy po parking znajdujący się pod dolną stacją wyciągu na
Słotwiny przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Sprawdzam na komórce widok z kamery na górnej stacji wyciągu: ,,Yes, yes,
yes", yes po trzykroć. Komu w drogę, temu kopa.
Idziemy na wieżę okrężną trasą, najpierw drogą prowadzącą na lewo od
wyciągów, potem niebieskim i żółtym szlakiem. Po drodze mamy mgły, zjawy,
przebłyski i lasery. Magia się dzieje, magia, drodzy Państwo, brakuje tylko
jednorożca wyłaniającego się zza drzew. Wychodzenie ponad mgłę to jedno z
tych doświadczeń w górach, które mnie ekscytuje szczególnie mocno.
Docieramy pod wieżę. Naprawdę „imponująca" konstrukcja. Część ludzi wychodzi
podobnie jak my na piechotę, część wyjeżdza wyciągiem. Bilety są drogie, na
teraz (listopad 2022) bilet normalny kosztuje 59 zł. Turystów jest mnóstwo,
business is business.
pod wieżą
nie sposób nie zauważyć
Wieża jest czynna od godziny 9, sprawdzam, czy można jakoś wejść na nią na
wschód słońca, ale raczej „niedasię".
Na wieżę wchodzi się długo, najpierw ścieżka wije się pomiędzy drzewami. W
kilku miejscach ustawione są tablice ścieżki przyrodniczo-edukacyjnej
informujące o lokalnej florze, faunie i krajobrazie. Mijam te tablice
szybko, raczej mi się spieszy na wznoszący się wyżej „ślimak" prowadzący ku
szczytowi wieży.
Podejście jest strasznie płaskie. Z każdym „kółkiem" wznoszę się niewiele,
chciałoby się szybciej. Dla zainteresowanych: wewnątrz wieży znajduje się
zjeżdżalnia, którą (oczywiście za dodatkową opłatą) można szybko zjechać w
dół.
Levočské vrchy
Jednak widoki są niesamowite. Piękna inwersja nad Krynicą-Zdrój i okolicami,
morze mgieł po słowackiej stronie i czyste niebo nad nami.
Jaworzyna Krynicka
Levočské vrchy
Lackowa
Palenica, Busov
Najlepsze widoki są z ostatniego piętra kręcącej się wkoło ścieżki.
Tak wygląda z dołu "ścieżka w koronach drzew". Widoczne jest jasnozielone
serce, w którym można sobie strzelić selfika z wieżą w tle.
góra Koci Zamek
Najwyżej, na samym szczycie wieży znajduje się mały metalowy podest, ale z
niego krajobraz jest częściowo zasłonięty właśnie tym prowadzącym w górę
ślimakiem.
Nie korzystamy ze zjeżdżalni, wracamy na dół tradycyjnie na nogach.
W dole mgła się rozwiewa, pojawia się widok na Krynicę-Zdrój.
"lasery" na stoku Jaworzyny Krynickiej
Schodzimy łąkami i polnymi drogami położonymi po drugiej stronie wyciągów.
Tak docieramy pod kościół i na parking.
Warunki zastane na wieży spowodowały, że wycieczka okazała się być petardą,
ale nie zmienia to mojego zdania o koszmarkach zwanych „ścieżkami w koronach
drzew". Nadal uważam, że strasznie paskudzą krajobraz.
Sebastian Słota
Bardzo ładne. 🙂
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe miejsce :) Niestety jeszcze nie zaliczyłem, ale może w tym roku się uda :)
OdpowiedzUsuń