Rohacze
Najtrudniejszy szlak w Tatrach Zachodnich.
Przy Tatliakowej Chacie przypinamy rowery do znajdującego się tu stojaka i
ruszamy w górę.
W międzyczasie pogoda się zdecydowanie poprawia, całe Tatry Zachodnie są już
doskonale widoczne, jedynie pośród widocznych później z daleka wierzchołków Tatr
Wysokich kłębią się jeszcze chmury.
Główna grań Tatr na zachód od Wołowca jest zdecydowanie trudniejsza do
przejścia niż trawiaste szczyty położone między Wołowcem a Kasprowym Wierchem.
Sporo tu wspinaczki skalnej, dużej ekspozycji, łańcuchów zabezpieczających
trudniejsze odcinki. Odcinki w okolicy Rohacza Ostrego uchodzą za
najtrudniejsze w Tatrach Zachodnich, zbliżone w swoim charakterze do Orlej
Perci. Trasa raczej dla wprawnych turystów. Co ważne, nie ma możliwości
obejścia trawersem ekspozycji, jak się weszło, to trzeba przejść.
Z uwagi na sekwencję trudności skalnych, które łatwiej jednak pokonywać
wchodząc niż schodząc, można znaleźć w sieci sugestie, że przez Rohacze
łatwiej jest przejść w kierunku od Wołowca. Tak również mi zaleca moja
koleżanka tatromaniaczka, jednak my, w pewnym sensie przypadkowo i wskutek
nieporozumienia, przechodzimy szlak w przeciwnym kierunku, co wychodzi nam
zdecydowanie na dobre, a dlaczego - to się dowiecie z dalszej części relacji.
Wjazd do Doliny Rohackiej jest od strony Zuberca. Od razu uderza mnie skromna
ilość podążających tam samochodów, zwłaszcza jak się to porówna z tłumami
podążającymi w polskie Tatry i korkami na wjeździe do Zakopanego. Cóż,
słowackie Tatry były zawsze pazą spokoju w porównaniu do ich polskiej części.
W dolinie znajduje się duży parking przy stacji narciarskiej Spalena. Jego
wielkość jest porównywalna z parkingiem na Palenicy Białczańskiej, ale można
tam zostawić auto bez konieczności kupowania wcześniej biletu w internecie i
tym podobnych ceregieli. Przyjeżdżamy na parking tuż przed ósmą rano, stoi na
nim raptem kilkanaście samochodów.
Godzina ósma to dla mnie pora jak na wyjście w Tatry dość późna, ale
uwarunkowana tym, że ranek ma być dość kiepski pogodowo, potem się rozpogodzi,
a lipcowy dzień jest długi, więc nie ma co się spieszyć. Faktycznie tak jest,
na razie pogoda jest lipna a szczyty są schowane w chmurach. Przyjeżdżamy w
Tatry z rowerami - Dolina Rohacka jest udostępniona dla rowerzystów. Az pod
Tatliakową Chatę można podjechać asfaltową drogą, z czego ochoczo korzystamy.
Do Chaty mamy prawie pięć kilometrów oraz 350 metrów różnicy wysokości,
podjazd jest stromy, ale rower zdecydowanie ułatwia przebycie tego odcinka, a
w drodze powrotnej to już w ogóle będzie sielanka, zzziu.
źródło: mapy.cz
Problem polega na tym, że zarówno na Zabrat jak i do Smutnej Doliny
prowadzi zielony szlak, a we mgle niewiele widać. Idziemy na „Zabrat", ale
coś mi nie pasuje, bo podejście ma być strome, a tu jest tak raczej
delikatnie do góry. Sprawdzam na GPS, faktycznie - idziemy do Smutnej
Doliny, a po drodze mijamy jeszcze zanurzony we mgle Tatliakowo Pliesko.
Bum, trochę za daleko zaszliśmy, żeby się wracać i iść tym bardziej
optymalnym wariantem. Trudno, damy radę na tych łańcuchach.
Tatliakowo Pliesko
O Smutnej Dolinie w tych chmurach mogę niewiele powiedzieć. Mamy lipiec,
takie miejsca jak Wielicki czy Jaworowy Ogród są w pełni kwitnienia i tu
też mamy bujną zieloną roślinność. Wygląda dziś faktycznie trochę smutno,
może w słońcu ukazałaby bardziej pogodne oblicze? Góry schowane są w
chmurach, ale powoli i systematycznie pogoda zaczyna się poprawiać,
pojawiają się pierwsze prześwity.
Na rozwidleniu szlaków spora część turystów skręca w prawo pod Rohackie
Plesa, my w mniejszości podążamy w chmurach na Smutne Sedlo.
Na końcówce podejścia wzmaga się wiatr, jak to często bywa w Tatrach przy
podejściu na gran, w międzyczasie pojawiają się coraz silniejsze
przebłyski błękitnego nieba, z których można się domyślać, że po
południowej stronie Tatr jest dużo lepsza pogoda niż tutaj.
Tymczasem chmury przelewają się nad Wołowcem i Rohaczami.
Nohavica
Na Smutnym Sedle wita nas zimny, przenikliwy wiatr. Faktycznie od
południowej strony jest lepsza pogoda, błękitne niebo, wianuszek chmur nad
Niżnymi Tatrami, tymczasem Wołowiec i Rohacze na przemian pojawią się i
znikają. Siadamy sobie na chwilę odpoczynku po południowej stronie
przełęczy, tam mniej wieje, ale ja co chwilę wybiegam na tę przełęcz z
aparatem. Ani chwili spokoju, hehe.
Przed nami trzy tatrzańskie szczyty: Nohavica - względnie łagodny oraz
bardzo szpiczaste Plačlive i Ostry Rohač, za nami Tri Kopy i Hruba Kupa,
którymi przejście też do łatwych nie należy.
Žiarska Dolina, Niżne Tatry
na Smutnym Sedle
Ostry Rohač
Wołowiec, Ostry Rohač, Plačlive
Prislop, Banikov, Hruba Kopa, Tri Kopy
W stronę północną mamy widok na całą Dolinę Smutną i Rohacką, z kolei po
południowej stronie dominuje wierzchołek Baranca.
Baranec
Zeleno i Smutna Dolina
w drodze na Nohavicę
Prislop
Plačlive
Zabrat, Rakoń
Idziemy na Plačlive. Przed nami sporo wspinaczki skałkowej, szlak jest
kiepsko oznaczony, często trzeba iść na wyczucie, trochę jak na
Skriniarkach.
Wołowiec, Ostry Rohač
Baranec
Jarząbczy Wierch, Jakubina, Krivaň
panorama z Plačlivego
Prislop, Banikov, Hruba Kopa, Tri Kopy
Przed nami bardzo szpiczasty Ostry Rohač. Na szlaku mamy już osławione
łańcuchy, zarówno na podejściu, jak i na zejściu. Szczerze powiedziawszy
nie widzę technicznej różnicy w przejściu Rohaczy od Smutnego Sedla lub od
Wołowca, tu jest łatwiej, tam jest trudniej, wszystko się jakoś wyrównuje.
Rakoń, Wołowiec, Ostry Rohač
Plačlive
Zeleno i szlak na Smutne Sedlo
na Ostrym Rohaču
Schodząc przechodzimy przez Rohackiego Konia - formację skalną, po której
południowej stronie poprowadzony jest eksponowany fragment szlaku
ubezpieczony łańcuchem o długości około 10 metrów. Uważany jest za
najtrudniejszy odcinek grani Rohaczy, choć w mojej ocenie trudność wynika
raczej z dużej ekspozycji niż trudności technicznych. Za koniem jeszcze
odcinek zejścia ubezpieczony łańcuchem, ale trudności się na tym nie
kończą, aż do Jamnickiego Sedla trzeba zachować czujność, jest kilka
eksponowanych miejsc.
Starorobociański Wierch, Jarząbczy Wierch, Jakubina, Otargańce
Dolina Rohacka - zbliżenie
Dolina Rohacka
Ciemniak, Łopata, Starorobociański Wierch, Jarząbczy Wierch, Jakubina
Za Jamnickim Sedlem kończą się trudności, wkraczamy na obszar trawiastej
sielanki. Podejście na Wołowiec jest spore, ale łagodne i łatwe. Tuż przed
wierzchołkiem znajduje się trawers szczytu, ale turysto - nie idź tą
drogą. Wiele nie zaoszczędzisz, a ominą cię widoki ze zwornikowego szczytu
Wołowca. Ja jestem raczej połoninowy niż skalny, więc bardzo mnie cieszy
zmiana krajobrazu i trawa pod stopami.
Ostry Rohač, Plačlive, Nohavica
Widoki z Wołowca są rozległe, choć podobne jak z Ostrego Rohača. Sam
wierzchołek jest szeroki i stosunkowo płaski, więc żeby uwiecznić okoliczne
szczyty, trzeba zrobić małą rundkę wokół szczytu.
Kominiarski Wierch, Dolina Chochołowska
panorama z Wołowca
Osobita, Rakoń, Grześ
Teraz mamy już tylko z górki. Boczna grań Grześ – Rakoń - Wołowiec to dla
mnie jeden z ciekawszych szlaków w Tatrach, przebyty zarówno latem, jak
zimą. Dziś jednakże przechodzimy go częściowo, bo z Rakonia schodzimy przez
Zabrat pod Tatliakową Chate, tym szlakiem idę po raz pierwszy.
Osobita, Babia Góra, Rakoń
Bobrowiec, Mnichy Chochołowskie
Wysokie Tatry
Kończysty Wierch, Starorobociański Wierch, Błyszcz z Bystrą
Wołowiec, Ostry Rohač, Plačlive
Rakoń, Mnichy Chochołowskie
I powiem tak: ten odcinek szlaku od Rakonia do zejścia w las pod Zabratem mi
się najbardziej podoba z dzisiejszego dnia. Pisałem wcześniej o mojej
„połoninowości". Zejście przez Zabrat jest bardzo widokowe, popołudniowe
słońce ładnie oświetla okolicę, imponująco od tej strony wyglądają Rohacze.
Grześ, Bobrowiec
Sedlo Zabrat
Osobita
Tri Kopy, Hruba Kopa, Banikov
Po wejściu w las jeszcze sporo zejścia przed nami. Nogi zaczynają odczuwać
trudy szlaku - jego długość suma przewyższeń nie do końca odzwierciedla jego
intensywność. Gdy schodzimy pod Tatliakową Chate, widzimy w górze przebytą
przez nas trasę, rano schowaną w chmurach.
Idę jeszcze na chwilę pod Tatliakowo Pliesko.
Jemy w bufecie tradycyjne słowackie potrawy: polewka czosnkowa, bryndzowe
haluszki, langosz. Popijamy bezalhokolowym piwem, wsiadamy na rowery i z
górki na pazurki zjeżdżamy na parking mijając kolejnych schodzących w dół
turystów.
Na deser cztery panoramy z wycieczki do obejrzenia na pełnym
ekranie po kliknięciu w zdjęcie:
Sebastian Słota
Mały błąd przy opisie panoram. Relacja piękna.
OdpowiedzUsuń