Weekend w Cieślarówce
VI zlot forum "Góry Bez Granic".
Słońce wschodzi nad Redykalnym Wierchem i zalewa światłem polanę na Cieślarze.
Sebastian Słota
Zlot członków tego forum ( gorybezgranic.pl ) tym razem ma miejsce w Beskidzie Śląskim. Naszą bazą jest
Cieślarówka, obiekt położony na Małym Stożku. Ma nas być około 20 osób, część
osób przyjeżdża tam w piątek, część w sobotę, forumowicze schodzą się różnymi
drogami, niektórzy nawet przez Czantorię Wielką.
Nasz plan na weekend przedstawia się następująco:
Trasa w zasadzie do zrobienia w jeden dzień, ale nasz wyjazd oprócz
turystycznego ma jeszcze cel towarzysko-integracyjny.
Na Cieślarówkę wybieramy się w sobotę rano. Umawiamy się na parkingu w Wiśle o
9 rano w siedem osób. Dzień wcześniej, widząc kiepską prognozę pogody na
sobotni poranek, proponuję przesunąć godzinę spotkania na 10. Reszta grupy
akceptuje.
W sobotni poranek w Krakowie świeci słońce, jeden z nas też daje znać, że w
Jaworznie błękitne niebo, ale trzymając się umówionej godziny wstaliśmy trochę
później, więc oznajmiam, że nie zdążymy i godzina 10 pozostaje aktualna.
Gdy jedziemy autem, to na początku faktycznie jest słonecznie, ale widać
kłębiące się chmury na południu. W okolicy Andrychowa i Kęt się pogarsza,
wierzchołki okolicznych pagórków znikają w chmurach, a im bliżej do Ustronia
i Wisły, tym jest mniej słońca.
Na parkingu w Wiśle spotykamy się z pozostałymi i wyruszamy niebieskim
szlakiem przez Krzakoską Skałę, a potem pod Małym Stożkiem do Cieślarówki.
Trasa jest podobno bardzo mało widokowa. Dół pogodowy mieliśmy w Ustroniu,
teraz się systematycznie poprawia. Dobrze, że rozpoczynamy zlot godzinę
później. Początek niebieskiego szlaku wiedze w okolicy wyciągu narciarskiego,
są widoki spod trasy zjazdowej jak i spod górnej części stoku. Szlakiem
pieszym zjeżdżają narciarze, więc jest on dość wyślizgany, choć to jeszcze nic
w stosunku do tego, co nas spotka jutro.
na górze stoku narciarskiego - widok na Czupel, Baranią Górę i Kozińce
Za wyciągiem już nie ma narciarzy, idziemy głównie przez las (choć nie cały
czas) na Krzakoską Skałę. Właśnie to miejsce było głównym powodem, dla
którego wybrałem wyjście do góry niebieskim szlakiem. To fajny, choć nieco
zarośnięty punkt widokowy. Widniejąca na skraju metalowa kotwa z kółkiem
zatopiona w skale jest znakiem, że skała jest miejscem aktywności
wspinaczkowej.
Wielka Czantoria
Skrzyczne, Kopa Skrzyczneńska, Malinów, Malinowska Skała, Zielony Kopiec
Za Krzakoską Skałą wędrujemy trochę lasami, trochę polami na pod Stożek Mały i
na Cieślarówkę, trasa jest fajna, potem dołącza żółty szlak prowadzący drogą
na Osiedle Stożek Mały. Dużo widoków na obie strony.
Cieślar
Stożek
Po drodze mijamy wysoko położone domki letniskowe, jest nawet boisko
piłkarskie. Przy skrzyżowaniu szlaków pod Małym Stożkiem znajduje się mały
domek, na froncie widać ślad po zdjętym krzyżu, to dawna strażnica Wojsk
Ochrony Pograniczna i Straży Granicznej, ponieważ dawniej było tu przejście
piesze małego ruchu granicznego.
Docieramy do Cieślarówki niespiesznym tempem po ponad trzech godzinach
podchodzenia, przerywanych licznymi momentami na sesje foto i towarzyskie
pogaduszki. Pogoda się zrobiła cud-miód, nie ma co się spieszyć.
Cieślarówka
Tatry
Skrzyczne
Pilsko
Po południu właścicielka zapala kozę na jadalni, robi się coraz cieplej,
integracja się rozkręca. Ogół uczestników uznaje, że jest za zimno na
ognisko, niektórzy smażą sobie przywiezione ze sobą kiełbaski na tej kozie.
My jesteśmy bardzo głodni, jemy te kiełbaski ledwo ciepłe. Zastanawiałem
się, czy brać ze sobą statyw, bo to dodatkowe 2 kg, a bardzo dawno nie
chodziłem po górach z plecakiem spakowanym na dłużej niż jeden dzień.
Ostatecznie go wziąłem, bo uznałem że z Wisły nie jest bardzo daleko i
wysoko. Bardzo dobrze, że go wziąłem, bo wieczorem idę przez Cieślarówkę na
nocne zdjęcia.
Zbieram się do spania koło 22.30, jutro chcę iść na Cieślar na wschód
słońca. Wprawdzie spod Cieślarówki też może być całkiem nieźle, ale na
Cieślar jest 10-15 minut podejścia na szeroką polanę „niezaśmieconą" domami
i przewodami sieci elektrycznej, na pewno będzie lepiej.
W niedzielę wstaję o 5.40, idziemy w piątkę na Cieślar. Słońce tego dnia
wschodzi o 6:58, ja idę najszybciej, żeby zdążyć na 6:30, rozłożyć statyw i
przygotować cały osprzęt (obiektywy, filtry, wężyk itp.). Droga jest
strasznie wyślizgana od przejeżdżających tu samochodów, dobrze że nie jest
stromo pod górę. Ja po Skrzycznem dwa dni temu przemierzonym całą trasę w
raczkach, które wtedy w sumie nie były potrzebne, tym razem ich nie wziąłem.
Nie przypuszczałem, że zamiast po ścieżkach, będę wędrował po drogach
publicznych. Ot, Beskid Śląski.
W sobotę było przyjemnie i bardzo mało wiało, dziś wieje bardzo mocno. Rano
jest zimno, polanę na Cieślarze pokrywa zmrożona „deska", po której się
łatwo chodzi i nie zapada po kolana, tak jak wczoraj na nocnej sesji pod
Cieślarówką. Dociążam statyw plecakiem, dodatkowo wbijam go trochę w śnieg,
żeby poprawić stabilność. Niebo jest bezchmurne i pół godziny przed wschodem
o najbardziej intensywnej kolorystyce, Tatry i Skrzyczne widać znakomicie.
Wieje mocno, wiatr wzbija kurzawy śniegu przesuwające się po zmrożonej
„desce". Na razie robię zdjęcia na długich czasach, potem będę łapał te
efekty śnieżne, jak słońce wzejdzie wysoko i będzie można ustawić krótkie
czasy ekspozycji.
Tatry
Skrzyczne
Stołów, Magura, Klimczok, Kotarz
ranne ptaszki
w stronę Stożka
Ochodzita w centrum kadru
Po wschodzie walczę chwilę z opornym obiektywem, który nie chce ostrzyć, na
szczęście po chwili już się przestaje buntować. Może mu zimno zaszkodziło?
Bunt nie trwał długo i chyba obył się bez strat fotograficznych. Pozostała
czwórka wraca do schroniska, ja zostaję najdłużej, łapię też te śnieżne
zamiecie.
Stożek
powrót z Cieślara
Schodząc do Cieślarówki omijam ostatni fragment drogi, skręcam w prawo na
pole śnieżne i tamtędy idę dalej. Cały czas śnieg zawiewa po powierzchni.
Po śniadaniu w formie szwedzkiego stołu robimy sobie grupowe zdjęcia i
wyruszamy w drogę powrotną. Ponownie idziemy na Cieślar, bardzo mocno wieje
wiatr, plusem jest fakt, że droga została przysypana nawianym śniegiem i nie
jest już tak ślisko.
Cieślar "za dnia"
Z Cieślara przyjemną leśną drogą idziemy na Wielki Soszów. Chmurki wprost
stworzone do filtra polaryzacyjnego.
masyw Skrzycznego
na grzbietowym szlaku
na przednim planie Loucka, na horyzoncie Lysa Hora
Wielki Soszów
mocno wieje
schodzimy do schroniska
Skrzyczne
Z Wielkiego Soszowa schodzimy do schroniska z zamiarem ogrzania się i może
wypicia ciepłej kawy. W schronisku jest jednak sporo ludzi, a słońce bardzo
przyjemnie przygrzewa, siadamy na chwilę na ławkach przed schroniskiem. Ze
schroniska schodzimy do Wisły zielonym szlakiem, który w jednym miejscu
przecina w poprzek stok narciarski. Pomimo stosunkowo niskich wysokości
śniegu jest tu mnóstwo, a z uwagi na operujące słońce robi się on coraz
bardziej miękki.
przysiółek Przelacz
Za stokiem narciarskim zielony szlak wiedzie drogą, która w dolnej części jest
asfaltowa, nie wiem jak w górnej, bo tam była pokryta śniegiem i lodem. Drogę
tę wyślizgały liczne samochody jadące do przysiółków i domków położonych przy
niej. Ja nie mam raczków, część wycieczki ma, ale ich nie zakłada w zejściu,
choć momentami jest bardzo ślisko. Z drugiej strony często w niższej części
zejścia często jest tak, że w słońcu idziemy po gołym asfalcie, a w cieniu po
śliskim lodzie, trzeba by te raczki co chwilę zakładać i zdejmować. Niemniej
schodzimy wolno i ostrożnie. Jak się okazuje i cywilizowany Beskid Śląski może
być groźny.
Na parkingu żegnamy się ze sobą i odjeżdżamy z Krynicy. Korek w Wiśle jest
spory, do Skoczowa PKP jedziemy godzinę. Potem tylko odwozimy koleżankę do
Bielska-Białej, gdzie ma przyjechać po nią mąż i wracamy do Krakowa. Siódmy
zlot zakończony.
Beskid Śląski mnie pozytywnie zaskoczył. Nie mam przekonania
do tego pasma, może nawet jestem lekko uprzedzony, za dużo tu dla mnie
cywilizacji, ale krótka trasa wycieczki mnie pozytywnie zaskoczyła.
Na
zakończenie dwie panoramy z wycieczki, po kliknięciu na zdjęcie otworzy się
ono na pełnym ekranie.
Komentarze
Prześlij komentarz