Dolina Kwaczańska i Prosiecka z przyległościami
Dwie doliny przecinające pasmo Gór Choczańskich na Słowacji. Obie mają
charakter skalnych wąwozów głęboko wciętych w wapiennych skałach tego pasma.
Przez obie doliny prowadzą szlaki turystyczne, a dzięki wytyczonym szlakom
prowadzącym po północnej i południowej stronie tego pasma można zaplanować
wycieczkę w postaci atrakcyjnej pętli liczącej 16.5 km.
Pętlę można rozpocząć z trzech miejsc, gdzie można zaparkować samochód: u
wylotu obu dolin lub we wsi Wielkie Borowe.
My zaczynamy wycieczkę w upalny lipcowy dzień na parkingu u wylotu Doliny
Prosieckiej. Po trzygodzinnej jeździe z Krakowa dojeżdżamy tu o ósmej rano.
Na parkingu oprócz naszego jeszcze jeden samochód. Skąd taki wybór trasy?
Jakiś czas później wymieniam wiadomości na komunikatorze w kolegą, który mi
mówi, że ja chyba nie mam receptorów temperaturowych, +30 czy -30 to dla
mnie żadna różnica. Otóż nie, łatwiej znoszę mróz niż upały, stąd właśnie
pomysł na taką wycieczkę w upalny dzień, gdzie duża część trasy wiedzie
wąwozami w cieniu, a początek trasy właśnie tu, by przebyć drogę widokowym
szlakiem po południowej stronie Gór Choczańskich właśnie rano, kiedy jest
jeszcze chłodniej.
Nie spodziewałem się jednak, że w Prosieku o ósmej rano będzie aż tak
gorąco. Na szczęście na trasie nie będzie problemów z wodą, przez obie
doliny płyną górskie potoki.
Pani parkingowa już pracuje i prosi nas o 2,5 euro opłaty parkingowej.
Szczerze powiedziawszy, tu się tej opłaty nie spodziewałem.
parking przy Dolinie Prosieckiej
Ruszamy w drogę. Żółty szlak prowadzący z Prosieka do Kwaczan jest stosunkowo
nowy, na mojej papierowej mapie Gór Choczańskich z 1995 roku jeszcze go nie
ma, nie ma też całej ścieżki, którą on prowadzi. Szlak prowadzi łagodnie w
górę i w dół podnóżem gór z pięknymi widokami na Liptów, Niskie Tatry i
zachodni kraj Tatr Zachodnich, ale zanim do widoków przejdziemy, to taki
zwierz spotkany na szlaku.
żmija zygzakowata
Aura jest typowo letnia: gorąco, średnia przejrzystość powietrza, wyżowe
chmury na niebie, w dole ukwiecone łąki i pola uprawne w różnych kolorach.
Bardzo fotogeniczne miejsce.
Tatry Zachodnie: Pachoł, Banówka, Babki, Jałowiecka Kopa, Baraniec
Niskie Tatry: Południca, Krakova Hola, Dumbier, Chopok, Bor
Niespiesznie wędrujemy z aparatami w dłoniach.
Szlak ten w dużej części pokrywa się ze ścieżką rowerową prowadząca podnóżem
Gór Choczańskich z Bukowiny do Liptowskich Matiaszowców.
w stronę Salatyna w Niskich Tatrach
Siwy Wierch, Ostra, Pachoł, Babki
Siwy Wierch, Ostra, Pachoł, Babki, Baraniec
Schodzimy do Kwaczan i asfaltową drogą docieramy do parkingu u wylotu Doliny
Kwaczańskiej. Tu jest dużo więcej aut, czyżby ta dolina była bardziej
popularna, a może to tylko kwestia późniejszej pory?
Zasiadamy na chwilę w cieniu, ja zamawiam w bufecie duży kufel Kofoli (zima
Kofola dobra, my precioussss).
Przez Dolinę Kwaczańską prowadzi szeroka spacerowa ścieżka, na początku
prowadząca dnem doliny wzdłuż potoku, a następnie wspinająca się coraz wyżej
po jej zboczu. Droga daje dużo cienia i dobrze, bo słońce przygrzewa coraz
mocniej.
potok Kwaczanka
Na trasie szlaku prowadzącego doliną znajdują się trzy punkty widokowe:
pierwszy (Kobyliska) i trzeci (Rohacz) zaopatrzone w platformy widokowe, a
drugi (Mały Rohacz) to taki, na którym trzeba się wspiąć na skałkę. Tuż przed
platformą na Kobyliskach znajduje się mały skalny cypel z widokiem na dno
doliny, na który oczywiście idziemy, a dopiero potem na platformę. Obok
platformy znajduje się krzyż, prawdopodobnie upamiętniający śmierć jednej z
turystek, która pewnie nieszczęśliwie zrobiła krok za dużo. Na szczęście my
wchodząc na cypelek byliśmy bardzo uważający, a luft spory. Dolina jest
głęboka i bardzo mocno wcięta, od potoku do górnych ścian wąwozu jest w tym
miejscu po stronie zachodniej około 200 metrów.
punkt widokowy Kobyliska - na skalnym cyplu
platforma na punkcie widokowym Kobyliska
Po krótkim spacerze dochodzimy do dwóch kolejnych punktów widokowych. Zbocza
doliny są po słowacku strome, trzeba mocno zadzierać głowę do góry, aby
popatrzeć na czubki skał wznoszące się ponad doliną.
panorama z punktu widokowego Rohacz
Zaraz za Rohaczem znajduje się krzyżówka szlaków, szlak czerwony wiedzie przez
wieś Huty aż na Siwy Wierch i dalej całą granią Tatr Zachodnich. Rejon Siwego
Wierchu to bardzo ciekawe miejsce -masyw położony na zachodnim skraju Tatr
krajobrazowo bardziej przypomina Góry Choczańskie czy Małą Fatrę niż Tatry.
Warto tam udać się na wycieczkę (relacja z niej
TUTAJ). My niebieskim szlakiem schodzimy na dno Doliny Kwaczańskiej do starych
młynów znajdujących w Obłazach. Słychać przez drzewa pianie kogutów, o co
chodzi?
stromizny Doliny Kwaczańskiej
W Obłazach słońce przygrzewa, jest gorąco, dużo ludzi, w tym dzieci, moczy
się w potoku. Wyjaśnia się kogucia tajemnica, po Obłazach chodzą sobie
swobodnie dwa koguty i dwie kozy. W przysiółku tym znajdowały się kiedyś dwa
działające młyny wodne i tartak. Młyny pochodziły z 1830 roku, dolny młyn
pracował do lat 70 XX wieku, tartak zakończył swą działalność
dziesięciolecie wcześniej.
Obecnie dolny młyn ma status zabytku, jest w nim urządzone mini-muzeum.
Mechanizmy młyna są stale konserwowane i nadal pracują napędzane wodą, ale
mąki już tu nikt nie mieli – pozostała tylko atrakcja turystyczna.
Korzystam z darmowego „prysznica" przy pracującym młyńskim kole, uzupełniam
zapasy wody i idziemy dalej. Przed nami krótka dolina Borowianki. W jednej z
jej odnóg znajduje się wodospad Roztoka, niestety aktualnie wyschnięty. Dla
porównania możecie zobaczyć na zdjęciu z Google Maps, jak czasem wygląda (LINK DO ZDJĘCIA).
wyschnięty wodospad
Zbocza doliny też są strome, w kilku miejscach nad ścieżką znajdują się
powalone drzewa z poobcinanymi fragmentami pni, żeby umożliwić przejście
drogą. Miały się z czego zsuwać.
Nad Wielkim Borowem widać obły pagórek o bardzo uniwersalnej i często
spotykanej nazwie Gruń.
U wylotu doliny Borowianki rozpoczyna się zielony szlak na Prosecne, szczyt
o wysokości 1372 m npm. znajdujący się pomiędzy Doliną Kwaczańską i
Prosiecką. Znalazłem w internecie informację, że szlak jest aktualnie
zamknięty z uwagi na zalegające tam wiatrołomy. Idąc niebieskim szlakiem po
północnej stronie Gór Choczańskich faktycznie nie sposób zauważyć sporych
wiatrołomów na ich zboczach.
Przed nami wieś Wielkie Borowe i upragniony postój gastronomiczny. Wieś
położona pomiędzy górami, z jednym dojazdem od miejscowości Huty jest z
gatunku „zadupie". Ale dwie knajpy są, choćby z uwagi na ruch turystyczny.
Idziemy do Bufetu u Górala. Obowiązkowa duża Kofola i ciepły obiad pod
dającym dużo cienia zadaszeniem.
Teraz musimy niebieskim szlakiem dojść do górnego wylotu Doliny Prosieckiej.
Po dość nudnym podejściu asfaltową drogą wychodzimy na pola pod górką
Sekane, a tu żniwa w pełni.
Łomy (Lomne) i Wielki Chocz
Schodzimy do Doliny Prosieckiej.
Górna część doliny to dziki skalny wąwóz, szlak przez tę część prowadzi
przez kilka odcinków ubezpieczonych łańcuchami, klamrami i drabinkami.
Czytałem gdzieś informację, że z uwagi na te zabezpieczenia łatwiej jest
tędy iść w górę niż schodzić, ale wg mnie to bzdura, teren nie jest trudny
technicznie.
Po zejściu skalnym wąwozem dochodzimy do ścieżki prowadzącej po prawej
stronie pod wodospad Czerwone Piaski. Po kilku minutach jesteśmy pod tym
wodospadem.
Wokół strome i wysokie ściany skalne.
Za tą odnogą krajobraz przybiera bardziej leśny charakter. Potok płynący
Doliną Prosiecką ma prawdopodobnie wysechł albo ma co najwyżej sezonowy
charakter - płynie po roztopach lub sporych opadach, aktualnie jego koryto
jest suche jak pieprz. Szlak prowadzi mniej więcej równolegle do
wyschniętego koryta, ale zdarza się nam iść dnem potoku.
przejście przez potok
Im niżej, tym ścieżka jest bardziej zarośnięta. Nie ma problemów z
przejściem, ale widać, że nie chodzą tędy tłumy turystów.
W dolnej części doliny znajduje się wywierzysko i nagle dno doliny
wypełnia szeroki, wartko płynący po kamieniach potok, jak na górską dolinę
przystało.
Dochodzimy do Wrót, czyli znajdującego się u dolnego wylotu doliny
zwężenia doliny, która ponownie przybiera kształt wąskiego, skalistego
wąwozu. Ponieważ, w przeciwieństwie do górnej części, tu płynie całkiem
spora woda, przejście jest możliwe dzięki kilku klamrom i łańcuchom wbitym
w skały, jak również ułożonym na dnie doliny drewnianym podestom. Pewne
podobieństwa do Dierów na Małej Fatrze jak najbardziej uzasadnione.
Po wyjściu z wrót jeszcze fragment leśną ścieżką i wychodzimy na łąki
znajdujące się u wylotu Doliny Prosieckiej i kończymy naszą wycieczkę na
parkingu.
Jest godzina osiemnasta, słońce jeszcze całkiem mocno przygrzewa. Po
posiłku w przyparkingowej knajpie, gdzie uzupełniam wielomiesięczne braki
Kofoli we krwi wracamy do Krakowa z ciekawej i nietypowej górskiej
wycieczki. Dużo cienia uchroniło nas od przegrzania, choć momentami słońce
było bardzo ostre, a pętla okazała się być bardzo interesująca. Wracając
do Krakowa przez polską Orawę trafiam jeszcze na fajne widoki w stronę
Babiej Góry.
Takie "strzały" w drodze powrotnej powodują, że od razu chce się planować
następną wycieczkę.
Sebastian Słota
Powiem wprost. Pierwsza relacja z tych dolin, która zachęca. Wcześniejsze, te które czytałem, ok fajne doliny ale nie zachęciły. Twoje zdjęcia o tak. Zachęcają. Czyżby w Prosieckiej zjawiska krasowe? Zapewne.
OdpowiedzUsuńDzięki. Ja też zachęcam, bo warto. Szlaki łącznikowe między dolinami, a zwłaszcza ten południowy, są również ciekawe. Myślę, że zjawiska krasowe jak najbardziej, stąd te liczne wodospady i jaskinie (sporo ich poza szlakami). Jest co eksplorować.
OdpowiedzUsuń