Kocia Górka - Witów - Ostra
  Beskidy to nie tylko Rysianka, Babia Góra i Mogielica. Istnieje tu wiele
  pięknych, a mało znanych miejsc, gdzie można oderwać się od rzeczywistości i w
  spokoju podziwiać cudne krajobrazy. Jednym z takich rejonów są pagórki
  położone w rejonie Rabki-Zdrój i Mszany Dolnej.
  Położone tam góry o wysokościach 600-700 m. npm. są intensywnie eksploatowane
  rolniczo, pełne pól uprawnych, łąk i pastwisk, a więc są niezarośnięte lasem i
  bardzo widokowe, często na 360 stopni. Wczesną wiosną są pełne kwitnących
  mleczy i świeżej zieleni. Po zeszłorocznej majowej wycieczce na Potaczkową w
  tym roku przychodzi kolej na wymienione w tytule pagórki położone nad Mszaną
  Dolną. W przeważającej części zaplanowana trasa wiedzie bezszlakowymi
  ścieżkami, a moment nawet bezścieżkowymi polami, w związku z czym tym razem
  nie zaprezentuję wam pięknie przygotowanej mapy trasy w
  mapy.cz, lecz będziecie musieli
  zadowolić się szkicem, który przygotowałem ręcznie. 
  Mimo, że mam blisko z Krakowa do Mszany, wyruszam z domu bardzo wcześnie, o 4
  rano. Za chwilę zobaczycie dlaczego. Wieczorem długo nie mogę zasnąć, choć nie
  mam problemu z wczesnym zasypianiem przed wyjazdem w góry. Nie byłem w górach
  sześć tygodni, może to emocje związane z wycieczką po tak długiej przerwie.
  Trop chyba dobry, bo wstaję rano rześki jak skowronek, a jazda samochodem
  przez „Zakopiankę" sprawia mi wielką radość, czuję w sobie to podekscytowanie.
  Znacie to? Dzień się budzi, poranne mgły przygruntowe „robią" krajobraz.
  Wjeżdżam na most nad "Zakopianką" w Mogilanach i fotografuję budzący się dzień.
  Dobry prognostyk na resztę poranka.
w stronę Babiej Góry
W Mszanie Górnej jestem chwilę po piątej. Jest chłodny, rześki poranek.
    Szybko opuszczam zabudowane tereny i wspinam się na pierwszy szczyt - Kocią
    Górkę (602 m. npm.), ho ho ho, nie przelewki.
  
    Droga na tę górkę zajmuje mi sporo czasu, bo zaraz za kończącymi się
    zabudowaniami wkraczam na piękną i widokową łąkę znajdującą się po prawej
    stronie drogi. Widać Potaczkową z krzyżem na jej wierzchołku, widać Babią
    Górę w oddali, widać też szczyty Beskidu Wyspowego. Słońce wschodzi, mgły
    się unoszą nad dolinami, trawa jest mokra, buty przemakają, ptaki śpiewają,
    czy może być coś piękniejszego?
  
Pierwszy szczyt osiągnięty.
Kotoń, Kiczora i mgły
  
  
  
    Z Kociej Górki idę dalej łagodnym grzbietem. Tereny są rolnicze, jest tu
    mnóstwo polnych dróg, po których można wędrować. O poranku spotykam jedynie
    sarny przeskakujące po łąkach gdzieś w oddali.
  
  
  
  w stronę Mogielicy
Mogielica
  
  
  
    Spacer tym łagodnym grzbietem jest czystą przyjemnością, a krajobrazy są
    urzekające. Po drodze mijam kolejną górkę: Spyrkową (711 m. npm.) i podążam
    na Witów (720 m. npm.) Wg mapy nie prowadzą na niego żadne ścieżki, ale tu w
    terenie okazuje się, że mapy.cz też mają swoje niedociągnięcia i droga jest.
    O tyle dobrze, że trawa nadal jest bardzo mokra po wcześniejszych opadach
    deszczu.
  
  
  Podnoszą się poranne mgły nad Beskidem Wyspowym.
Luboń Wielki
  
  
  Kiczora
  
  
    Podobnie jak w przypadku Kociej Górki mam problem z dojściem na Witów, ale tutejsze wiosenne widoki są zniewalające.
  
  
      Witów na pierwszym planie, z tyłu Gorce
    
  Na Witowie zaczyna się chmurzyć. Nie bardzo jest jak poleniuchować, bo trawa
  strasznie mokra, a miejsce jest pozaszlakowe, nie ma żadnych wiat i ławeczek -
  pozostaje leniuchowanie na stojąco. Za to panorama 360 stopni z tej górki jest
  pierwsza klasa (choć podobna do wcześniejszych widoków), łącznie z widocznymi
  stąd w pełni Gorcami.
  Teraz schodzę do Mszany Górnej i przez Łętowe idę na Ostrą (780 m. npm.).
  Fragment zejścia z Ostrej jest bezścieżkowy, jest nawet fragment chaszczowania
  (przedzierania się przez krzaki), ale jest to raptem kilka metrów niegodne
  uwiecznienia na zdjęciu.
    Przy skrzyżowaniu dróg w Mszanie Górnej zaglądam do sklepu spożywczego na
    mały posiłek i idę dalej. Za kościołem skręcam w lewo, w łagodnie wznoszącą
    się w górę drogę, najpierw asfaltową, a potem polną. Podejście z widokiem na
    Gorce przypomina mi zielony szlak pod Potaczkową.
  
  
  Pogoda się lekko psuje, staram się wyłapywać interesujące zachmurzenie.
    Droga wchodzi w las, teraz mam jedyne całego dnia strome, choć krótkie
    podejście pod Ostrą. Generalnie cała wycieczka jest raczej przyjemnym i mało
    męczącym spacerem. Na mapie Ostra figuruje jako zalesiony szczyt, ale las
    ten jest rzadki i pomiędzy drzewami przebijają góry. Najlepszy widok jest w
    północno-zachodnią stronę, prześwituje też Mogielica, ale generalnie w
    porównaniu z resztą wycieczki wrażenia widokowe z Ostrej do zapomnienia,
    trzeba przejść i tyle. No to przechodzę i zielonym szlakiem schodzę do
    Mszany Górnej.
  
  
    Odpuszczam oznaczoną strzałką ścieżkę prowadzącą na zarośniętą Ogorzałą i
    podążam ku polanom opadającym po zachodniej stronie Ostrej, podobno są to
    fajne tereny, jak udało się wyczytać z nielicznych relacji z tych miejsc.
    Przy zejściu z Ostrej jest takie jedno mylne miejsce na szlaku: droga
    prowadzi w dół i wychodzi na polany, natomiast szlak skręca w prawo, ale
    jedynym tego znakiem jest widoczne daleko na drzewie biało-zielone
    oznaczenie. Najlepszym dowodem na ten fakt, jestem ja, bo w pierwszej chwili
    podążyłem za drogą wprost. Ponieważ nie ma tego złego, co by na dobre nie
    wyszło, wychodzę na początek fajnych ścieżek zejściowych prowadzących przez
    takie urokliwe pagórki jak Bucznik czy Janie.
  
  
  
  Niemniej postanawiam wrócić na szlak.
  
  
    Trawy już obeschły, wreszcie można się położyć na świeżej zieleni. Łąki,
    mlecze, przestrzeń i Babia Góra daleko na horyzoncie. Oczywiście ani żywej
    duszy – jedyne osoby, które spotkałem dziś na szlaku, to byli przechodnie na
    drodze w Łętowej. A te łąki pod Ostrą rzeczywiście fajne.
  
Witów, Potaczkowa
  
  
  
    W końcówce zejścia mijam dwa bezleśne pagórki wznoszące się nad Mszaną
    Dolną: po prawej Bucznik, po lewej Grunwald. Można by tak spacerować po tych
    pagórkach bez konkretnego celu, tym bardziej że są poprzecinane siecią
    polnych dróg, natomiast przez Grunwald biegnie bardzo fajny żółty szlak na
    Ćwilin – do przejścia w przyszłości. Poza tym ja bardzo lubię iść
    niekoniecznie polnymi drogami, ale zejść z nich i wędrować łąkami równolegle
    do nich, otwiera to nowe możliwości widokowe, mimo że czasem stoi się kilka
    metrów od drogi, która czasem wiedzie w niewielkim zagłębieniu, więc pewnie
    rozumiecie, w czym rzecz.
Łąkami schodzę do Mszany Górnej, gdzie mam zaparkowane auto. Za mną około 15
kilometrów wędrówki oraz około 600 metrów podejść. Wycieczka krótka, ale pełna
fajnych wrażeń i pięknych widoków, czyli tego co dla mnie najważniejsze w
górach. Paradoksalnie najwyższy osiągnięty punkt tego dnia, czyli Ostra, był
najmniej interesującym miejscem, do tego sporo odstawał in minus od reszty. Od
dawna powtarzam przy różnych okazjach, że nie w wysokości gór tkwi ich piękno,
ta wycieczka jest tego kolejnym dowodem, a Beskid Wyspowy znowu pokazał, jak jest urokliwy.
Sebastian Słota



































































Wspaniała wędrówka, moim zdaniem, jednymi z piękniejszych zakątków Beskidu Wyspowego. Te bezleśne wzgórza wyglądają jakby ktoś je przed chwilą wyjął z baśniowej krainy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!