Bieliczna - Cigelka - Wysowa
Przyznam szczerze, że do terenów Beskidu Niskiego podchodziłem z pewną
nieufnością. Wydawało mi się, że główną atrakcją są tam tereny nieistniejących
wsi, stare cerkwie i opuszczone cmentarze, a zalesione góry nie oferują
ciekawych widoków.
Z drugiej strony też mogłem przeczytać w różnych relacjach,
że w Beskidach: Niskim i Sądeckim, często najciekawsze miejsca są na
podejściach i w dolinach, a same góry, niskie i zalesione, nie są specjalnie
interesujące. W Beskidzie Sądeckim byłem już kilka razy, jest to piękne pasmo
górskie, leżące na uboczu ruchu turystycznego, nie tak oblegane jak np. Beskid
Śląski, ale rzeczywiście interesujące i z pięknymi widokami na szlakach.
Pora przekonać się, czy w Beskidzie Niskim, wolnym od masowego ruchu
turystycznego, ale chwalonym przez wielu wytrawnych turystów, będzie podobnie.
Bezpośrednią inspiracją dla odbycia tej wycieczki jest relacja mojego kolegi
zamieszczona na jego blogu: MNIEJSZE I WIĘKSZE GÓRY . Postanawiam skopiować jego trasę z niewielką modyfikacją: zamiast
wyruszyć z Wysowej - Zdrój, zaczynam wędrówkę z miejscowości Izby. Takie
rozwiązanie ma dla mnie kilka zalet (w kolejności od najmniej istotnej):
- z Krakowa mam trochę bliżej do Izb, niż do Wysowej - nie jest to duża różnica, ale zawsze coś,
- najbardziej strome podejście pod Ostry Wierch, które Laynnowi sprawiło tyle problemów, mam na początku, a nie pod koniec trasy,
- dorzucam na koniec wyjście na wzgórze Hirki,
- w połowie pętli mogę sobie zafundować obiad w Wysowej-Zdrój.
Mimo tego, że jest to Beskid „Niski", na trasie zebrało się prawie 900 metrów
podejść. Gdy zjeżdżam z pagórków w Banicy w dół do miejscowości Izby, zasięg w
telefonie zanika. Witamy w Beskidzie Niskim, krainie kiepskiego asfaltu,
dzikich ścieżek i czystego powietrza. Parkuję przy cmentarzu położonym koło
kościoła w Izbach i wyruszam na wycieczkę. Wieś kojarzy mi się z
Suwalszczyzną: łagodne pagórki wokół, dużo łąk ogrodzonych elektrycznymi
pastuchami, pojedyncze drzewa rosnące na pastwiskach pełnych wolno pasących
się krów.
Opuszczam wieś Izby i bezszlakowo kieruję się na teren byłej wsi Bieliczna. Po
prawej stronie straszy niedokończona budowa pensjonatu, jak można
przypuszczać.
Historia wsi Bieliczna sięga roku 1595 roku, gdy została ona lokowana przez
Iwana Izbiańskiego przywilejem kardynała Jerzego Radziwiłła. Przed II wojną
światową we wsi były 34 gospodarstwa i 2 świątynie chrześcijańskie: jedna
greckokatolicka, druga prawosławna. W 1945 roku część mieszkańców opuściła
wieś (niektórzy pod przymusem) i przeniosła się na Ukrainę. Reszta
mieszkańców została przymusowa wysiedlona w 1947 roku w ramach akcji
„Wisła”. Bardziej dostępne miejscowości były w latach następnych w
niewielkim stopniu zasiedlane przez Polaków, ale do tych trudniej dostępnych
nikt nie chciał się przeprowadzić - właśnie taki los spotkał Bieliczną, po
starej wsi został tylko stary cmentarz łemkowski, kilka krzyży przydrożnych,
zdziczałe drzewka owocowe i mała, biała cerkiew grekokatolicka znajdująca
się w bezludnej dolinie.
Pogoda dzisiejszego dnia dopisuje, nade mną bezchmurne niebo tak
nieprzyjazne fotografom, na szczęście potem się zachmurzy tyle ile trzeba.
Nad dotychczasowym odcinkiem drogi dominuje widok Lackowej (997m npm.),
najwyższego szczytu polskiej części Beskidu Niskiego (po stronie
słowackiej najwyższy jest Busov - 1002m npm.). Lackowa jest cała zalesiona
i nie jest dla mnie atrakcyjnym celem wycieczki. Jako że jest to najwyższa
góra pasma, idą na nią przez słynną znajdującą się po zachodniej stronie
stromą „ścianę śmierci" zbieracze Korony Gór Polski, czyli wejść na 28
najwyższych szczytów pasm górskich w Polsce. Jako że owa Korona raczej mi
powiewa, na Lackową się nie wybieram. Za to spacer pod Lackową w
Bielicznej - inna sprawa. Na samym początku doliny po prawej stronie
znajduje się na zboczu olbrzymie ogrodzone pastwisko z jednym
pozostawionym na jego środku drzewem, idealnie nadającym się do stworzenia
cienia dla pilnującego zwierząt pasterza. Dziś rano brama pastwiska jest
otwarta, łąka jest pusta - idę tam.
Biała Skała, Ostry Szczyt, Lackowa
Drogą przez Bieliczną nie prowadzi szlak turystyczny (czemu?), napotykam
za to informację o trwającej ścince drzew (tu was boli), na szczęście na
informacji się kończy, bo efektów wycinki nie widać przez całą trasę.
Natomiast jest problem z potokami, bo nikt tu sobie nie zawraca głowy
postawieniem kładki lub chociaż ułożeniem kamieni w sposób umożliwiający
przejście brodu w miarę suchą stopą. Zasadniczo są dwa sposoby przejścia
przez strumień: można zdjąć buty, lub nie zdejmować. Ja wybieram ten drugi
wariant: jest ciepło, a buty z oddychającego materiału szybko namakają,
ale też szybko schną.
Docieram do znajdującej się na terenie dawnej wsi cerkwi.
Po akcji „Wisła” cerkiew przejął kościół rzymskokatolicki, ale nie była
ona używana i popadła w ruinę. W latach 1983-1986 proboszczem parafii
rzymskokatolickiej w Banicy był ks. Mieczysława Czekaja, dzięki którego
staraniom została przeprowadzona rekonstrukcja i konserwacja cerkwi,
ksiądz ten zresztą przeprowadzał prace w innych świątyniach w okolicy.
Aktualnie cerkiew pw. św. Michała Archanioła w Banicy jest jedyną
całodobowo czynną świątynią w Beskidzie Niskim. Dla wiernych i
zwiedzających otwarty jest dość duży przedsionek, gdzie panuje półmrok i
przyjemny chłód, natomiast dalsze wnętrze świątyni, już przystosowanej do
kultu rzymskokatolickiego, można zobaczyć przez kraty.
Za cerkwią opuszczam ścieżkę prowadzącą wzdłuż potoku Biała i zboczami
doliny wędruję w stronę granicznego czerwonego szlaku na Lackową. Jest tu
zielono, bardzo zielono. Dwa dni temu byłem na wycieczce w rejonie Mszany
Dolnej i też było pięknie, ale tu tak zieleń aż kłuje w oczy. Jakie tam są
widoki! Dostaję oczopląsu, poziom endorfiny skacze mi do wartości być może
niebezpiecznych, a na pewno euforycznych. Dodatkowo ta supersoczysta
zieleń strasznie daje po oczach. Niniejszym przepraszam wszystkich,
których chwalenie Beskidu Niskiego uznawałem na mocno na wyrost. Tu
faktycznie jest fantastycznie.
zielona Lackowa
Strasznie lubię w górach takie wiejsko-łąkowe wędrowanie, dużo bardziej
niż turnie skalne, do których mnie nie ciągnie. Za to zawsze na takich
ścieżkach jak ta, kusi mnie, żeby połazić po łąkach, zejść z drogi,
zanurzyć się w trawie - to zawsze daje dużo większe możliwości
krajobrazowe niż prosty spacer ścieżką. Wydłuża to też oczywiście czas
wycieczki, no ale przecież po to tam idę - nasycić oczy i uwiecznić to na
zdjęciach.
wierzchołek Lackowej
Huzary, Jaworzyna Krynicka, Runek
Do szlaku czerwonego docieram drogą prowadzącą wzdłuż rzadkiego lasu. Tu
się rozpoczyna „najtrudniejszy" fragment wycieczki - strome, choć krótkie
podejście pod Ostry Wierch. Na sam zarośnięty lasem wierzchołek się nie
wybieram, idę dalej granicznym szlakiem przez Cigelkę. Las jest śliczny,
zielony i w ogóle, ale to nadal las, na tej wycieczce raczej fragment do w
miarę szybkiego przejścia niż do podziwiania widoków. Jak pisałem
wcześniej, przejście przez Bieliczną zajęło mi dość dużo czasu – prawie
dwie i pół godziny, więc teraz mogę trochę nadgonić.
na Cigelce
Teraz w drogę na dużą widokową polanę „Pod Medvediu” znajdującą się przy
Przełęczy Cigelka po słowackiej stronie. Widzę przez korony drzew, że po
jednolitym niebie nie ma już śladu, pojawiły się piękne wyżowe chmurki.
Dobrze, będzie się działo.
Na polanie spotykam pierwszych tego dnia turystów i są to Słowacy. Polana
jest grząska i lekko zabłocona, zresztą o tym błocie w Beskidzie Niskim
wszyscy piszą, że to nieodrodna atrakcja wycieczek. Jakoś sobie radzę w
tym błotku, bo jest co oglądać. Znajduję też w miarę suche miejsce, aby
przysiąść i coś zjeść.
Z Przełęczy Cigelka zielony szlak prowadzi do Wysowej - Zdrój, ale ja
przed zejściem do uzdrowiska schodzę trochę na polany po słowackiej
stronie i to jest to!
To fenomenalne miejsce widokowe z przestrzenią i piękną panoramą słowackiego
Beskidu Niskiego.
na horyzoncie Góry Czerchowskie (Cergov)
Palenica, Busov, Vrch Suchej
Hrb
Aż się prosi o przejście innym razem pętli z Wysowe - Zdrój przez wsie
Cigelka i Blechnarka. Zapisuję sobie w głowie tę trasę na inną okazję
(jesienią?), tymczasem wracam na Przełęcz Cigelka zaznaczoną na mapie
drogą prowadząca przez polanę (próba chaszczowania nie udaje się) i
schodzę do Wysowej-Zdrój. Jak to właśnie w Beskidzie Niskim bywa, po
zejściu w dół leśnym odcinkiem wychodzę na położone nad Wysowa widokowe
łąki. Pogoda cały czas dopisuje, choć pod Cigelką dał o sobie znać zimny
wiatr. Oczywiście zamiast iść prosto zielonym szlakiem, kluczę po tych
łąkach.
Wysowa - Zdrój uderza mnie ciszą i pustką. Bardzo mało ludzi. Wiem, że to
środa, ale w takich uzdrowiskach, jak Krynica czy Szczawnica, nawet w
tygodniu jest więcej turystów i kuracjuszy, tu zaś jest bardzo kameralnie.
Uzdrowisko jest pięknie położone pośród pagórków Beskidu Niskiego, trzeba
to przyznać. Po drodze mijam cerkiew św. Archanioła Michała, niestety
nieudostępnioną do zwiedzania. Teraz pora na uzdrowiskowy obiad. Wcześniej
wyszukałem sobie miejsce, gdzie się chcę udać i jest to karczma regionalna
Gościnna Chata.
Dostaję najpierw pyszne czekadełko: dwa kawałki razowego chleba i dwie
miseczki ze smalcem i twarożkiem ze sczczypiorkiem, a potem danie głównie:
fuczki bojkowskie i grybowskie piwo.
Po tak pysznym posiłku spożytym na tarasie z widokiem na okoliczne pagórki nie
pozostaje nic innego, jak podziękować pani kelnerce i ruszyć dalej. Głowę mam
pełną wrażeń, a to dopiero połowa trasy.
O dalszej części wycieczki prowadzącej przez Przełęcz Hutniańską, Ropki,
Czertyżne i Hirki przeczytacie w drugiej części relacji z Beskidu Niskiego.
Sebastian Słota
No po prostu mnie wbiło, bo pogodę miałeś genialną, dużo lepszą widoczność i rzeczywiście widzę, mimo, iż to połowa wycieczki, że idealnie zmodyfikowaleś trasę.
OdpowiedzUsuńPs. Mnie upał wykończył w Izbach a podejście dokończyło dzieła 😁