Polica i Hala Krupowa
Sześciu pancernych i pies.
Ostatni dzień stycznia, a ja wyruszam na piątą już zimową wycieczkę w tym
sezonie. Tym razem w szerszym gronie.
Idziemy w siódemkę: Sokół, Adrian, Laynn, Sprocket z Ukochaną i Tobim (psem)
oraz ja. Autorem trasy jest Laynn. Trasa jest ciekawa, w połączeniu z
fantastycznymi warunkami, jakie mieliśmy tego dnia, zaowocowała solidną
relacją z dużą ilością zdjęć, mam nadzieję, że obejdzie się przez
przynudzania.
źródło: mapy.cz
link do mapy online: https://en.mapy.cz/s/kotuhemelo
Umawiamy się rano na parkingu pod kościołem w Zubrzycy Górnej. Niestety,
akurat trwa msza, więc niewielki parking jest zapełniony. Ja zostawiam
auto przy krzyżówce z główną drogą, pozostali uczestnicy jadą na położony
niżej, w Sidzinie – Wielkiej Polanie, parking przy czarnym szlaku wiodącym
na Przełęcz Kucałową i dochodzą pod krzyżówkę asfaltową drogą. Ponieważ na
razie mają dość asfaltu, nie idziemy na Przełącz Zubrzycką, lecz podążamy
bezszlakowo koło kościoła do niebieskiego szlaku na Policę.
Początkowo dobrze udeptana droga zamienia się w kiepsko przetarty szlak -
dużo świeżego śnieżnego puchu. Sprocket szpanuje rakietami śnieżnymi,
reszta wycieczki jakoś się przedziera.
Po początkowym pochmurnym poranku robi się nad nami piękna, słoneczna
pogoda. Śniegu wokół jest mnóstwo. Dochodzimy do krzyżówki dróg, rakiety
Sprocketa mówią, żeby iść dalej prosto w górę symbolicznie przetartą
drogą, my się stawiamy - w lewo skręca droga dojściowa do niebieskiego
szlaku, wprawdzie leży na niej dziewiczy śnieg, ale do szlaku jest
naprawdę blisko, a według nas droga na wprost wyprowadza nie wiadomo
gdzie.
Sprocket z Ukochaną idą na wprost, reszta wycieczki skręca w lewo i po
przejściu tego krótkiego, ale pięknego odcinka (widać Tatry!) dochodzi do
szlaku.
Tam już jest przetarte, idzie się fajnie. Mimo zapuszczenia się w
dziewiczą zimę zamiast tuptania na Przełęcz Zubrzycką nie żałuję
przejścia tego wariantu.
Idziemy teraz na Czyrniec. Ścieżka prowadzi jednostajnie i łagodnie w
górę przez zimowy las, na południu przebijają przez las Tatry i Gorce,
nad nami pięknie zachmurzone niebo. Aparaty idą w ruch.
zbliżenie na słowackie Wysokie Tatry
Po chwili spotykamy Sprocketa i Ukochaną, którzy przedarli się przez
zaspy śnieżne i czekają chwilę na nas przy szlaku. Już w komplecie
idziemy dalej. Tobi pilnuje grupy, co chwilę zbiega na dół i pogania
szczekaniem maruderów. Śniegu jest mnóstwo. Bajkowy las.
Jak się okazuje, rakiety śnieżne nie zapewniają 100% bezpieczeństwa.
Czyrniec jest w całości porośnięty lasem. Oznaczenie go jako punktu
widokowego na niektórych mapach niestety nie jest już aktualne.
Miejscami widok przebija w stronę Beskidu Wyspowego, dzisiaj w całości
schowanego w inwersyjnych chmurach, nad którymi widać błękitne niebo.
Sprocket opowiada, jak kiedyś w lecie szukał widoków w pobliżu
wierzchołka i nie znalazł. Na Czyrńcu robimy przerwę na posiłek. Przy
okazji rozglądam się wokół z aparatem i robię kilka zdjęć. Ośnieżone
drzewa przypominają te charakterystyczne dla Pilska.
Z Czyrńca szlak schodzi stromo w dół. Północna strona góry zawalona jest
śniegiem. Na szczęście późniejsze podejście na Policę jest przyjemne i
łagodne. W międzyczasie mijam grupę i słyszę po chwili głos Adriana:
„chyba nie ma nic ciekawego na szlaku, bo Sebastian idzie pierwszy".
Fakt, moje fotografowanie powoduje, że często zamykam grupę na szlaku.
Szczerze powiedziawszy, czuję nosem fantastyczne warunki na Policy i
chcę być tam jak najszybciej.
Kiedyś cały wierzchołek Policy był zarośnięty, teraz dzięki wiatrołomom
po jego południowej stronie powstała całkiem spora „łysinka", która
jednak systematycznie zarasta.
Tak czy siak, widoki są przednie: na Tatry, Wielkiego Chocza i Babią
Górę z jednej strony, a z drugiej Strony na ośnieżone drzewka i biel
śniegu przeciętą licznymi śladami narciarskimi. Robię zdjęcia, bo wiem
że w takie dni, mimo dobrej pogody, warunki mogą się znacznie zmienić.
Wielki Chocz
W międzyczasie dociera reszta grupy. Tym razem to nie ja jestem maruderem,
hehe.
Okazało się, że z tymi zdjęciami wcześniej to był dobry ruch, bo na
samym szczycie Policy jest zasłonięta drzewami większa część widoku niż
na podejściu. Ale też jest ciekawie.
Na Policy spotykamy innych turystów. Wyjmuję z plecaka paczkę kabanosów i
zaczynam je przegryzać. Tobi wyczuwa smak jedzenia, załapuje się na
kiełbaski ode mnie, ja obrywam burę od właściciela i obiecuję nie
dokarmiać pieska. Piesek nie zrażony niczym sępi dalej.
Trzeba zrobić zdjęcie grupowe. Ustawiam ekipę na tle Babiej Góry, Sokół
ściąga koszulkę (tylko tyle, niestety), a ja kadruję zdjęcie. Proszę o
jego zrobienie turystę i tłumaczę mu, żeby ten kwadracik, co go widać w
wizjerze, ustawił na pępek Sokoła - dlatego zdjęcie jest takie dobre.
niebo nad Policą
Zbieramy się z Policy. Większa część grupy szybko znika w lesie idąc w
stronę schroniska na Hali Krupowej, my ze Sprocketem idziemy wolnej
oglądając piękny zimowy las, dodatkowy Sprocket napuszcza Tobiego na
miejscowe wiatrołomy. Jest ślisko, nie zawsze psu wychodzi za pierwszym
razem, słychać czasami jego skuczenie, ale po intensywnym dopingu pana
Tobi zalicza kolejne pniaczki.
Reszta ekipy podąża do schroniska, gdy my idziemy jeszcze na Jasną Górę
- niewielki pagórek nad Przełęczą Kucałową, a potem dołączamy do reszty.
Tatry z Jasnej Góry
Przełęcz Kucałowa
Przy schronisku mnóstwo ludzi. Wygląda na to, że większość dotarła tu
czarnym szlakiem z Sidziny, nasza trasa okazuje się być raczej drogą dla
koneserów.
Wracamy na Przełęcz Kucałową, jeszcze pamiątkowe zdjęcie i idziemy dalej
czerwonym szlakiem pod Okrąglicę. Bajkowego lasu ciąg dalszy.
Okrąglica jest cała zalesiona, na jej szczycie znajduje się wieża
przekaźnikowa oraz niewielka kapliczka Matki Bożej Opiekunki Turystów
(czyli nas). Pomimo tego ja odpuszczam wyjście tam i czekam na grupę
przy krzyżówce ścieżek. Spod Okrąglicy schodzimy na Halę Krupową. Często
mianem "Hala Krupowa" określana jest polana na Przełęczy Kucałowej,
nazwa schroniska tez jest błędna, bo wcale nie stoi ono na Hali
Krupowej, lecz obok niej.
Najważniejsze jednak jest to, że owa hala to prawdziwy widokowy gwóźdź
tej wycieczki prawie na jej zakończenie. Ciekawe jest to, że o ile pod
schroniskiem był tłum turystów, z których większość, jak można
przypuszczać wyszła czarnym szlakiem, to na Hali Krupowej znajdującej
się obok tego szlaku jest pusto. Nasuwa mi się analogia ze schroniskiem
pod Turbaczem, gdzie zawsze jest mnóstwo turystów, a na położonej
kilometr drogi Hali Długiej, z przepięknym widokiem na Tatry, zwykle
spotkać można kilka osób idących z Kiczory lub Gorca. Zatrzymujemy się
na dłuższą chwilę na Hali i wszystkie pięć aparatów idzie w ruch.
Po porannej kotłowaninie pod Tatrami nie ma już śladu, jak od linijki
ustabilizowała się mgła/smog na Orawie i Podhalu.
Wydawać by się mogło, że po zejściu z Hali Krupowej nie będzie już okazji
do robienia zdjęć, ale okazało się, że zejście czarnym szlakiem jest
interesujące, więc wyjmuję aparat z plecaka.
Polica
w stronę schroniska
Zmierzamy w stronę lasu, przed nami podhalańsko-orawski smog wzbiera na
intensywności, za nami czyste niebo.
Na koniec wycieczki docieramy całą grupą na parking w Sidzinie i
rozstajemy się z nadzieją szybkiej ponownej wycieczki w góry. Ja jeszcze
korzystam z uprzejmości Sprocketa i zaliczam ceperską podwózkę do swojego
auta zaparkowanego wyżej, w rejonie kościoła.
Polica, jako jedna z
wyższych gór Beskidów, przywitała nas w ostatni dzień stycznia mnóstwem
śniegu. Mam nadzieję, że wyższych beskidzkich partiach będzie można długo
cieszyć w tym sezonie porządnymi zimowymi warunkami - prognoza pogody na
luty zapowiada mróz i opady.
Sebastian Słota
Komentarze
Prześlij komentarz