W upale na Radziejową
Znowu mnie ciągnie w rejon Jaworek, mam do tamtejszych okolic wielką
słabość.
Po jednodniowym odpoczynku poświęconym na zwiedzanie Szczawnicy i poznawanie jej
uroków kulinarnych przychodzi pora na kolejną wakacyjną wędrówkę w góry.

W planie jest Radziejowa i nowa wieża na niej, oddana do użytkowania w
sierpniu 2020r. Jedziemy do Jaworek w dwójkę. Dostosowuję się do reszty
wycieczki - wyjeżdżamy ze Szczawnicy późno, o ósmej rano, mimo iż prognoza
pogody zapowiada upalny, bezchmurny dzień – bardziej jak w lipcu niż w
połowie września. Parkujemy samochód na najdalej położonym, samoobsługowym
parkingu w Jaworkach (GPS: 49.40598434560355, 20.566711068451312). Opłata za
parkowanie wynosi tam 2 zł za godzinę, płaci się przy wyjeździe tylko
gotówką. Przy bramce jest automat do rozmieniania pieniędzy, ale wydaje
tylko po 5 zł, sprytnie.
Słońce stoi bardzo wysoko na niebie, jak na początek wycieczki, ale tak
jak pisałem – dostosowuję się.
Idziemy drogą, z tyłu widać wznoszące się coraz wyżej zabudowania Jaworek.
Coraz gęściej się tu robi.
Rozpoczynamy podejście czerwonym szlakiem w górę, idziemy na Flader.
Szlak idzie łąkami, dalej mija małe wybrzuszenie terenu przypominające nieco
leżący po drugiej stronie doliny Bereśnik (nie ten nad Bryjarką). Warto się
wspiąć trochę wyżej dla pięknych pienińskich widoków.
Za ta górką szlak nadal prowadzi widokowymi łąkami, tak charakterystycznymi
dla okolic Jaworek. Cały czas jest na czym zawiesić oko.
Rozłączamy się, ja teraz samotnie podążam na Radziejową. Potem niestety na
dłuższy czas szlak znika w lesie, aby za Jasielnikiem znowu wyjść na
piękną polanę z widokiem na Tatry i Pieniny. Też trzeba zejść ze szlaku w
lewą stronę, żeby w pełni cieszyć się widokiem.
Następny odcinek to dość długi i w zasadzie płaski fragment ścieżki
prowadzący do krzyżówki z niebieskim szlakiem. Idąc prosto można dojść na
Przełęcz Gromadzką i Obidzę, ja skręcam w lewo – tymże niebieskim szlakiem
idę pod Wielkiego Rogacza. Jest naprawdę upalnie, po drodze mijam rodzinę
z dwójką chłopców w wieku przedszkolnym odzianych w dresowe spodnie
(pewnie, żeby się nie przeziębili).
Na mapach krzyżówka szlaków pod Wielkim Rogaczem jest oznaczona jako
miejsce widokowe, ale niestety jest to informacja fałszywa. Pewne widoki
są ze szlaku na Małego Rogacza, ale odpuszczam robienie zdjęć szykując się
na podobne ujęcia z wieży na Radziejowej. Za Wielkim Rogaczem wkraczam w
krainę wiatrołomów i przerzedzonego lasu w całej okolicy Radziejowej.
Szlak schodzi dość nisko na przełęcz Żłóbki pomiędzy Wielkim Rogaczem a
Radziejową.
Jest bardzo gorąco. W tych nieludzkich warunkach rozpoczynam atak
szczytowy. Nie wspomagam się niczym i dochodzę samotnie pod świeżo
wybudowaną z drewna i metalu wieżę o wysokości 20 metrów. Poprzednia wieża
widokowa została zamknięta w 2017 roku, gdy po uderzeniu pioruna w 2010
roku oraz nadgniciach drewna spowodowanych przez grzyba o złowieszczej
nazwie: niszczyca płotowa, wchodzenie na nią stało się niebezpieczne.
Na wieży pod daszkiem jest przyjemny chłodek. Widoki oczywiście dookólne.
W ten gorący dzień przejrzystość powietrza jest daleka od ideału, ale
panorama jest piękna.
Przenoszę się w wyobraźni do beskidzkiej zimy i
wyobrażam sobie obsypany śniegiem pejzaż z Radziejowej. Nie odpuszczę!
Schodzę na Przełęcz Żłóbki. Widzę, że dochodzi do niej szeroka droga idąca
pod Rogaczem, wyglądająca jak przeznaczona dla samochodów terenowych albo
traktora. Sprawdzam na mapie – faktycznie omija Rogacza i wygląda ciekawie.
Idę.
Zejście jest bardzo przyjemne, dużo po drodze polan i jesiennych akcentów.
Widać też wystający znad drzew czubek wieży na Radziejowej.
Dołączam do czerwonego szlaku w rejonie Pokrywiska. Znowu kawałek w lesie,
polana koło Jasienika, a za Fladerem wychodzę na jaworczańskie łąki.
Zdzwaniamy się i spotykamy razem w rejonie bacówki pod
Fladerem. Wrześniowe słońce cały czas mocno przygrzewa, aż do zejścia na
parking.
bacówka pod Fladerem
Pogoda mi wyjątkowo dopisała w czasie tych
wakacji i jednocześnie bardzo wysoko postawiła poprzeczkę. Zabrzmi to może
dziwnie, ale ta Radziejowa to była wg mnie najsłabsza wakacyjna wycieczka. W
następnej relacji pożegnam się ze szczawnickimi wakacjami kolejną wyprawą
w Beskid Sądecki i obiecuję, że będzie się działo!
A na Radziejową jeszcze
wrócę.
Sebastian Słota
Powodzenia i udanego ewentualnego powrotu na Radziejową.
OdpowiedzUsuńZ.
Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńJa na Radziejową wchodziłam od strony Piwnicznej, tamte okolice też warte polecenia i sfotografowania :)
OdpowiedzUsuńTaki mam plan na zimę.
Usuń