Na tatrzańskich rubieżach.
Taka to była dziwna wycieczka, że przeszliśmy pięć dolin, cztery przełęcze i
żadnego szczytu nie zaliczyliśmy.
Ale po kolei. Wycieczka w Tatry Bielskie, położone na wschodnim skraju masywu
tatrzańskiego, bardzo wyraźnie się różniące od sąsiadujących z nimi Tatr
Wysokich. Zbudowane są z wapieni oraz dolomitów i bardziej przypominają Tatry
Zachodnie oraz położony na drugim skraju Tatr masyw Siwego Wierchu. Liczne
wychodnie skalne na grzbiecie tego pasma oraz strome trawiaste zbocza kojarzą
się z kolei z Małą i Wielką Fatrą oraz Górami Strażowskimi. Czyli – mieszanka
wybuchowa.
Grań Tatr Bielskich nie stanowi płynnej kontynuacji grani Tatr Wysokich, lecz
jest ustawiona wobec niej pod kątem 90 stopni, tworząc wielką literę T.
Podkreśla to tylko odmienność krajobrazową obu tych części tatrzańskiego
pasma.
W Bielskich Tatrach, pomimo ich wielkich walorów krajobrazowych, nie ma wiele
wytyczonych szlaków turystycznych. Żeby zrozumieć przyczynę tego stanu rzeczy
trzeba cofnąć się aż do XIX wieku. Wtedy to właściciel tutejszych dóbr,
Christian Hohenhole założył tu prywatny rezerwat łowiecki. Teren rezerwatu
ogrodzono płotem, strzegli go strażnicy. Pasterze owiec zostali wyeksmitowani,
ograniczona też została turystyka. Imć Hohenhole sprowadził do swojego
rezerwatu obce gatunki: kaukaskie żubry i jelenie, amerykańskie bizony, ku
uciesze polującego jaśniepaństwa. W 1936 rodzina Hohenhole sprzedała te tereny
państwu czechosłowackiemu. Podobno propozycja sprzedaży była skierowana
również do polskich władz, ale te nie były zainteresowane zakupem Tatr w
okolicy Jaworzyny.
Po II wojnie światowej te tereny upatrzyli sobie komunistyczni dygnitarze do
polowania przy wódeczce. Mieszkali podczas polowań w rządowym ośrodku w
Jaworzynie i nie chcieli żeby turyści im przeszkadzali. Posunięto się nawet do
zamknięcia w latach 1978-1980 najciekawszych szlaków Tatr Bielskich, m.in.
prowadzących ich granią.
Po transformacji ustrojowej ograniczenia w zwiedzaniu Tatr Bielskich są
utrzymywane, oficjalnie dla celów ochrony przyrody, a chyba tak naprawdę dla
celów łowieckich, czego znakiem są liczne ambony myśliwskie rozstawione po
tutejszych lasach. Myślę z podobnych „ekologicznych” powodów niedostępny dla
turystów jest łatwy i niezwykle atrakcyjny widokowo, jak mniemam, masyw
Szerokiej Jaworzyńskiej.
Aktualnie w Tatrach Bielskich są wytyczone trzy szlaki turystyczne:
-
niebieski prowadzący z Jaworzyny Doliną Zadnich Koperszadów na Przełęcz Pod
Kopą (a potem schodzący do Doliny Kieżmarskiej Białej Wody),
- czerwony ze Zdziaru na Przełęcz Pod Kopą,
-
zielony prowadzący podnóżami Jatek z Tatrzańskiej Kotliny do Białego Stawu
Kieżmarskiego.
I tyle.
Naszym pomysłem na wycieczkę przez Tatry Bielskie było zostawienie samochodu
na parkingu przy wyciągach narciarskich w Zdziarze, przejazd rowerem do
Jaworzyny i stamtąd przejście Doliny Zadnich Koperszadów niebieskim szlakiem i
zejście do Zdziaru czerwonym. Potem tylko autem do Jaworzyny po rowery i
powrót do Krakowa. Początek szlaku z Jaworzyny biegnie asfaltową drogą przez
Dolinę Jaworową. Dochodzimy do Polany Pod Muraniem.
|
na lewo Jagnięcy Szczyt, na prawo Lodowy Szczyt
|
|
Murań
|
Tam szlak niebieski skręca w lewo i po chwili zaczyna biec wzdłuż
Koperszadzkiego Potoku. Szeroka droga przygotowana jest jak dla jeepów, a
przecież nie ma tu żadnych szałasów ani schronisk (patrz wyżej). Wapienna
skała i dużo wilgoci sprawiają, że wegetacja jest bardzo bujna, dużo kwiatów,
wielkie liście łopianu, wysokie pędy roślinności.
Pierwszy widok na Hawrań.
Widać uschnięte lasy świerkowe, dzieło niepozornego robaczka: kornika
drukarza. Skąd w Tatrach świerki? Lasy świerkowe, które dominują obecnie w
tatrzańskim reglu, zostały sztucznie nasadzone pod koniec XIX wieku m.in.
staraniem Towarzystwa Tatrzańskiego i hrabiego Zamoyskiego. Pod koniec XIX
wieku lasy tatrzańskie były bardzo przetrzebione za sprawą działalności
hutniczej i górniczej w Tatrach. Właściciele huty w Kuźnicach prowadzili wręcz
rabunkową gospodarkę leśną. Drzewo pozyskiwane w tutejszych lasach było palone
w piecach, w których przetapiano rudę żelaza. Zdaniem przyrodników sadzenie
świerka w Tatrach pod koniec XIX wieku nie było do końca przemyślane.
Monokultura świerkowa po jej osłabieniu przez kornika drukarza jest bardzo
podatna na wiatry halne, czego efektem wiele wiatrołomów w Tatrach. Obecnie
Tatrzański Park Narodowy prowadzi po polskich stronie Tatr przebudowę lasów i
w miejscach, w których wiatr halny przewrócił całe połacie lasów, nasadzane są
występujące tu niegdyś buki, jawory i jodły z domieszką świerka. Ale to są
wszystko procesy na dziesięciolecia.
Tymczasem my podążamy dalej koperszadzką scieżką przez lasy i coraz
liczniejsze polany. Robię sobie dyskretne zdjęcie na mostku przy słynnej
rzeźbie niedźwiadka uwiecznionej w tysiącach selfików (ja nie mam). Widać
coraz więcej, w tym pierwszą z naszych przełęczy.
|
Hawrań i Płaczliwa Skała
|
|
Przełęcz Pod Kopą
|
Ścieżka zanurza się jeszcze na chwilę w leśnym tunelu.
Teraz już definitywnie wychodzimy na otwartą przestrzeń. Trochę ponarzekałem
wcześniej na tutejszy system „ochrony przyrody”, ale jedno trzeba przyznać –
szlak wytyczony jest pierwsza klasa! Mógł zostać poprowadzony dnem Doliny
Zadnich Koperszadów, tymczasem od wysokości 1400 m n.p.m. wspina się on na
północne zbocza doliny i prowadzi pięknymi łąkami pod Hawraniem i Płaczliwą
Skałą. Można podziwiać okoliczne szczyty i pełne kwiatów zbocza.
|
Jagnięcy Szczyt
|
|
Jagnięcy Szczyt i Szeroka Jaworzyńska
|
|
grań Tatr Bielskich
|
|
Orla Perć i Wołoszyn na horyzoncie
|
Poniższa panorama jest dla mnie kwintesencją piękna Doliny Zadnich
Koperszadów: wielka przestrzeń (którą bardzo lubię w górach, dlatego nie
wybieram się na Wrota Chałubińskiego), bujna roślinność i piękny kształt
doliny polodowcowej.
Szlak wiedzie na przełęcz jednostajnie i łagodnie pod górę. Dochodzimy na
Przełęcz Pod Kopą. Widać jak na dłoni Jagnięcy Szczyt i początek pozaszlakowej
ścieżki na niego.
|
Jagnięcy Szczyt
|
My jednak idziemy dalej, zamierzając odpocząć dłużej na Przedniej Przełęczy
Pod Kopą, wznoszącej się nad Białym Stawem. Cieszymy się tu słońcem i pięknymi
widokami.
|
Dolina Białych Stawów
|
|
panorama z Przedniej Przełęczy Pod Kopą
|
|
zbliżenie na Łomnicę
|
|
Jagnięcy Szczyt
|
Wracamy na Przełęcz Pod Kopą. Łąki tutejsze kwitną, rosną tu kwiaty podobne do
mleczy, ale o wiele większe i z grubszymi łodygami (nie wiem, jakie to kwiaty,
słaby jestem z botaniki). Ścieżka prowadzi zakosem na Wyżnią Przełęcz Pod Kopą (najwyższe miejsce na
naszej trasie). Dla niecierpliwych jest skrót „na wprost”. Podziwiamy piękne
widoczną stąd grań Jatek oraz Dolinę Przednich Koperszadów. Wszystko dookoła
kwitnie.
|
panorama Tatr Bielskich
|
|
Jatki
|
|
Hawrań i Płaczliwa Skała
|
|
Wyżnia Przełęcz Pod Kopą
|
Widać wyraźnie ścieżkę na Jatki. W miarę upływu godzin pogoda robi bardziej „tatrzańska” – znad Tatr Wysokich
nadciągają ciemne chmury. Prawie w ogóle nie wieje, trudno określić jakiś
kierunek ich przesuwania, po prostu kotłują się w górze. Widać też, że dalej
za Tatrami jest słoneczna pogoda. Idziemy dalej, na razie łapiemy mniej i
bardziej chmurkowe pejzaże.
|
Dolina Zadnich Koperszadów
|
|
Jagnięcy Szczyt na pierwszym planie
|
|
Wyżnia Przełęcz Pod Kopą
|
Schodzimy na ostatnią przełęcz dzisiaj: Szeroką Przełęcz Bielską, położoną pod
Płaczliwą Skałą. Tu spędzamy dłuższą chwilę na podziwianiu i rozszyfrowywaniu
panoramy Tatr Wysokich oraz na zastanawianiu się, czy po południu się
rozpogodzi, jak to często w Tatrach bywa, czy też nie. Widać stąd wyraźnie
ścieżkę wiodącą na Płaczliwą Skałę. Kusi, ale my schodzimy w dół.
|
na horyzoncie Wysoka, Rysy i Niżne Rysy
|
|
Lodowy Szczyt
|
|
gra świateł i cieni
|
Szeroką Dolinę, którą początkowo prowadzi zejście, upodobały sobie kozice i
świstaki, nietrudno tu o spotkanie. Zresztą kozic jest dużo w całych Tatrach
Bielskich. Widzimy kilka kozic, niestety dość daleko, oraz świstaka przed
swoją norką. Robię mu kilka zdjęć, systematycznie podchodząc coraz bliżej z
aparatem. Świstak w końcu mnie zauważa i powoli wycofuje się do swojej norki.
Ale zdjęcie jest!
Kontynuujemy schodzenie ciesząc się na bujną roślinność Szerokiej Doliny. Ale coś mi zaczyna padać z nieba, które zresztą na chwilę przybiera tę niezwykłą barwę, która mówi „zaraz pierdolnie burza”.
Zejście czerwonym szlakiem jest krótkie, za to treściwe (czytaj: strome). Jak tam popada, to będzie cyrk ze schodzeniem. Na szczęście póki co deszcz pada niewielki i ciepły, za to robi się strasznie parno. Nie zakładam kurtki przeciwdeszczowej wychodząc z założenia, że wolę być mokry od deszczu niż od potu.
Po chwili zaczyna się jazda. Zejście z Bobotów do Tiesznaw i zejście z Południowego Grunia na Małej Fatrze to jest nic, zaprawdę powiadam wam. Stromo, dużo śliskich kamieni (wapień) i panująca na całej trasie lekka wilgoć powoduje, że nawet bez deszczu źle się schodzi. Mamy nadzieję, że ten padający lekki deszczyk nie zmieni się w ulewę, która jeszcze bardziej utrudni zejście. Chowam dla bezpieczeństwa aparat do plecaka, musicie wybaczyć, że mam tylko to jedno zdjęcie z zejścia. Ale lufa jest! Tylko dzięki aktywnemu użyciu kijków nie zaliczyłem ani jednej „gleby”.
Przekraczamy granicę lasu i wchodzimy do Doliny Do Regli. Tu już się schodzi przyjemniej, choć szuter leżący na leśnej ścieżce może być zdradliwy. Co ciekawe, pomimo rosnącej wokół wilgotnolubnej roślinności, dnem doliny początkowo nie płynie potok, pewnie woda znika gdzieś w wapiennym podłożu.
Dopiero później pojawia się woda w strumieniu, jest okazja opłukać się w zimnej wodzie.
Po przejściu krótkiego odcinka Doliną Białej ścieżka prowadzi nas lekko pod górę do drogi przecinającej Zdziar.
Na parkingu czeka nasz samochód. Znajduje się tam stacja narciarska, czynna jest też restauracja. Wchodzimy z nadzieją na zjedzenie czegoś dobrego, ale okazuje się że o godzinie 18.30 kuchnia jest już nieczynna, można nabyć jedynie zimne napoje. Chociaż tyle. Kupujemy picie i szukamy ciekawego miejsca do klapnięcia. Na werandzie nie zachęcają okna z pleksi, z kolei na zewnątrz ławy ustawione są tak, że budynek zasłania większość widoku na Tatry. Idziemy na zdziarską łąkę, by tam przy zimnej Coli i Kofoli podziwiać popołudniowe Tatry Bielskie. Pięknie wyglądają z tego miejsca, hej.
Sebastian Słota
Dla mnie, trochę staruszka, przejście 100 czy 200 metrów bywa problemem. Dlatego bardzo dziękuję za zdjęcia, których już sam nie zrobię. Życzę Wam wielu udanych wycieczek, takich zwykłych i takich fotograficznych.
OdpowiedzUsuńZ.
To ja bardzo dziękuję i życzę dużo zdrowia.
UsuńŚwistaczek słodziaczek. Piękne widoki i wspaniała roślinność.
OdpowiedzUsuńStaram się.
UsuńPiękny jest ten Wasz świat, ale może jak dzieciaki dorosną...
OdpowiedzUsuńWłaśnie, u mnie już dorosły. Nie podzieliły pasji górskiej, ale mogę już chodzić bez nich.
Usuń