Kraków w czasach pandemii

Na początku i w środku dnia.


W marcu 2020r. Polska rozpoczęła zmagania z koronawirusem. Gdy piszę tę relację 1 kwietnia, w Prima Aprilis, nikomu nie jest do śmiechu, sytuacja rozwija się dynamicznie i niekorzystnie, najtęższe głowy nie wiedzą, czym to się skończy.

30 marca 2020r. Węgry wprowadziły u siebie faktyczną i bezterminową dyktaturę Viktora Orbana. Wskutek wprowadzonych w Polsce obostrzeń, zamknięcia galerii handlowych, restauracji, barów, salonów fitness, zamknięcia granic, ograniczenia zgromadzeń, Kraków opustoszał. Gdy oglądałem w styczniu zdjęcia i filmy z opustoszałych chińskich miast poddanych kwarantannie i izolacji, nie przypuszczałem, że za dwa miesiące sytuacja w Polsce będzie podobna. Specjalnie nie piszę „identyczna”, bo w Chinach, z uwagi na panujący tam autorytarny ustrój oraz inne uwarunkowania kulturowo-mentalne (zakorzenione od wieków posłuszeństwo dla władzy), było możliwe wprowadzenie tak drastycznych obostrzeń, jakie w kulturze europejskiej są ciężkie do wprowadzenia w życie.
Mimo wprowadzonych obostrzeń oraz zwykłego rozsądku nakazującego ograniczanie kontaktów międzyludzkich ciągnęło mnie strasznie na krakowskie Stare Miasto. Zdawałem sobie sprawę, że mam niepowtarzalną szansę zrobienia zdjęć uwieczniających Kraków „w czasach zarazy”, a jednocześnie, biorąc pod uwagę bliskość mojego mieszkania względem Rynku oraz fakt, że podczas sesji zdjęciowej będę się poruszał na rowerze i szybko przemknę przez krakowskie ulice, ekspedycja nie wydawała się bardzo ryzykowna. Wyruszyłem „na akcję” w samo południe. Dzień był słoneczny i ciepły, ta wiosenna pogoda stanowiła niezły kontrast dla opustoszałych ulic i placów.

Plac Jana Nowaka - Jeziorańskiego, zwykle pełen ludzi podążających do Galerii Krakowskiej, na Dworzec Główny, turystów i przechodniów, tym razem zionął przerażającą pustką.

Na krakowskich Plantach też cicho i pusto.

Ulica Floriańska, jedna z najbardziej zatłoczonych ulic Starego Miasta, też emanowała ciszą.

Ludzi było bardzo mało, ale jednak pojedyncze osoby się przemykały. Widziałem kilku kurierów z różnych sieci oraz rowerzystów dowożących jedzenie na wynos.


Pusto było na ulicy Floriańskiej, pusto było też na Rynku Głównym. Tu od strony Kościoła Mariackiego.


Ulica Grodzka, którą w normalny pogodny dzień podążają na Wawel tysiące turystów. Najbardziej zatłoczona ulica Starego Miasta, którą często nie sposób przejechać na rowerze z uwagi na tłum.


Z powrotem na Rynku.

Rynek przejęły we władanie krakowskie gołębie.


Zamknięty w oczekiwaniu na normalność biznes restauracyjny.

Innego dnia wyruszyłem pod Wawel na podbój świtu i łapanie tak lubianych przeze mnie „kolorków”, jakie są darem natury jedynie o wschodzie i zachodzie słońca. Zapakowałem w plecak statyw i całe moje fotograficzne akcesorium i pojechałem nocą rowerem przez puste miasto, meldując się jeszcze w ciemnościach na Moście Dębnickim. Niebo powoli się rozjaśniało, gdy ja rozstawiałem statyw, a potem to już poszło…



fotografujemy z zachowaniem odpowiedniego dystansu








Po tym wschodzie słońca niebo spowiły gęste chmury i zaczął się szary dzień. Idzie wiosna, zobaczymy co nam przyniesie.

Sebastian Słota

Komentarze

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim