Rakytov

Fascynujący październik na połoninach Wielkiej Fatry.


Jeden z najwyższych i najbardziej wyróżniających się szczytów Wielkiej Fatry, z pięknym szlakiem dojściowym z miejscowości Vyšna Revuca.

Znajduje się on w południowo-wschodniej części tych gór, w rejonie zwanym „Halną Fatrą" od licznych podszczytowych hal i połonin na jej grzbiecie. Sama Wielka Fatra, to sporej wielkości masyw górski położony na zachód od Niskich Tatr oraz Na północ i północny zachód od niej znajduje się Mała Fatra. Przymiotniki „Wielka" i „Mała" w odniesieniu do tatrzańskich pasm dotyczą raczej ich rozległości i wielkości „wszerz", bo wysokości gór są podobne, choć najwyższe wierzchołki Małej Fatry, mające ponad 1600 metrów wysokości, są o ok. 100 metrów wyższe od najwyższych wzniesień Wielkiej Fatry. Zacytuję tu wprost zdanie z Wikipedii, bo ono znakomicie oddaje specyfikę tych gór: „Jedna z najbardziej dziewiczych i bezludnych (bez stałego osadnictwa) grup górskich na Słowacji, charakteryzująca się długimi, halnymi, widokowymi grzbietami, głębokimi dolinami, licznymi formacjami skalnymi oraz rozległymi kompleksami leśnymi.”
Grań Wielkiej Fatry ma kształt litery „Y", z dwoma grzbietami schodzącymi się w południowej części pasma. Zachodnia odnoga litery „Y" ma bardziej leśny charakter, cechują ją też bardzo długie, sięgające kilkunastu kilometrów doliny, będące atrakcyjnymi miejscami na wycieczki rowerowe, jak np. Dolina Gaderska i będąca jej przedłużeniem Dolina Dedošova, długie na łącznie 14 km. Obie granie dzieli Dolina Lubochniańska, najdłuższa na Wielkiej Fatrze. Jej długość to 25 km, co daje dobre pojęcie o wielkości tych gór.
Na Wielkiej Fatrze „porządna” infrastruktura turystyczna jest słabo rozwinięta, znajdują się tu dwa hotele górskie: „Kralova Studňa” pod Križną oraz „Granit” pod Smrekovicą oraz klimatyczne i bezprądowe schronisko „Chata pod Borišovom" - wszystkie skupione w jednej, południowo-wschodniem części gór. Duże odległości i brak bazy nie sprzyjają wędrówkom po Wielkiej Fatrze, która od lat miała opinię trudno dostępnych i rzadko odwiedzanych. Nieliczni turyści wędrujący tu decydują się często na kilkudniowe wędrówki z noclegami w kilku położonych w górach szałasach i wiatach. Specyfiką tych gór są tzw. utulnie (brak odpowiednika w języku polskich), czyli dostępne dla wszystkich chatki przystosowane do całorocznego, bezpłatnego noclegowania w spartańskich warunkach, podobne warunki do noclegowania można zastać na grani Niskich Tatr.

Czasy chyba się zmieniają, moda na turystykę robi się coraz powszechniejsza, idąc na Rakytov spotkałem sporą liczbę turystów, której bym się nie spodziewał, patrząc na opinię gór bezludnych, jaką od lat cieszy się (cieszyła) Wielka Fatra.
Cel i trasa wycieczki, jak na moje ostatnie możliwości, były dość ambitne, trochę się obawiałem, czy dam radę. Trochę się podbudowałem ostatnimi wycieczkami na Halę Łabowską i Wielką Raczę, tu powinno się udać, bo w sumie czemu nie? Jakoś dojdę na ten Rakytov.


Pierwsze zaskoczenie miałem w Vyšnej Revucy w postaci problemów z zaparkowaniem samochodu. Nie ma tam wiele miejsc do parkowania, w końcu udało się znaleźć wolne miejsce przy sklepie spożywczym. Faktem jest, że było dość późno, na miejscu byłem o 8:40, ale z Krakowa było tu prawie 200 km. Z postojami jechałem trzy i pół godziny, droga przez Chyżne, Dolny Kubin i Rużomberok nie jest zbyt oblegana, choć jadące czasem ciężarówki potrafią spowolnić tempo podróży.
No to teraz w drogę żółtym szlakiem. Dolina Revucy, z której zaczynałem wędrówkę jest głęboko wcięta, w drugiej połowie października dzień jest krótki, dlatego (o dziwo) nie spieszyłem się z wyjazdem z Krakowa, chciałem wędrować na grań już w słońcu, które miało późno się pojawić zza gór.

poranek na szlaku

początek szlaku

Ostredok - najwyższy szczyt Wielkiej Fatry

Rakytov nad jesiennym lasem

Praktycznie cały początkowy odcinek żółtego szlaku wiódł mnie otwartymi przestrzeniami. Niewielkie odcinki wiodły pośród lasu, większość ścieżki prowadziła szerokimi połaciami łąk i hal. To słabe zalesienie wyróżnia, wg mnie zdecydowanie na plus, tę część Wielkiej Fatry, zwaną „Halną", ale nie od wiatru halnego, ale od hal właśnie.


widok na Tatry Zachodnie na horyzoncie i na Niskie Tatry

Čierny Kameň

Wędrówka w górę była fascynująca, tak pięknego szlaku dawno nie widziałem. Dodatkowo efekt „wow" podbijała październikowa rudo-złota kolorystyka. Widoki zmieniały się w miarę podchodzenia, aparat nie miał okazji odpocząć przez całą drogę na Sedlo Ploskiej. Jak już wcześniej pisałem, sporo ludzi podchodziło w górę.

góry to przestrzeń


Ostredok i Suchy Vrch


Čierny Kameň i wielkofatrzańskie przestrzenie


po lewej Rakytov - cel wędrówki

szałasy

na żółtym szlaku

czy jest ktoś, komu się nie podoba taka kolorystyka?

Wszędzie dookoła połoniny i przestrzenie. Porównania z Bieszczadami jak najbardziej a propos.


grań Halnej Fatry: Križna, Frčkov i Ostredok

połoninowych pejzaży ciąg dalszy


Čierny Kameň

coraz bliżej Sedla Ploskiej - Niskie Tatry na horyzoncie (grań Chochuli)

słońce nad Niskimi Tatrami i Wielką Fatrą

szałas pod przełęczą

W okolicach przełęczy („sedlo" to przełęcz po słowacku) trawy, trawy, trawy. Połoniny jak w Bieszczadach. Pięknie i tyle. Mocno wiało, dywan z traw ciągle falował.
Nad przełęczą znajduje się skalny grzbiet Čiernego Kameňa, tak dobrze widoczny z drogi na grań. Na terenie Wielkiej Fatry znajduje się utworzony w 2002 roku park narodowy, najmłodszy na Słowacji, tym samym po Wielkiej Fatrze nie wolno się poruszać poza znakowanymi szlakami. Zielony szlak prowadzący z Sedla Ploskiej jak na złość omija Čierny Kameň, który dodatkowo objęty jest rezerwatem przyrody z uwagi na ochronę roślinności subalpejskiej, ale ścieżka prowadząca na zachodni kraniec góry jest w miarę wyraźnie zaznaczona, widziałem że podążała nią grupa turystów. W sumie czemu nie? Zamiast od razu schodzić zielonym szlakiem w las można przecież wyjść na bardzo interesujące miejsce, co też uczyniłem. Powiem tylko tyle: warto.

w drodze na Čierny Kameň

Rakytov i Čierny Kameň

"to co, idziemy na Ploskę kochanie?"

skałki Čiernego Kameňa

Ploska

Nazwę szczytu Ploska należałoby przetłumaczyć na polski jako "płaska".

fatrzańskie ścieżki

Fatrzańskie ścieżki: nie przechodzone, nie rozdeptane jak na Halę Gąsienicową, bez barierek jak w Karkonoszach, bez ochronnych siatek jak na Czerwonych Wierchach. Oby jak najdłużej.

panorama z Čiernego Kameňa

Z zachodniego wierzchołka Čiernego Kameňa widać piękną panoramę otaczających go gór, od Tatr Zachodnich poprzez Niskie Tatry, południową część Wielkiej Fatry, prawie całą Małą Fatrę z Velkiej Luki aż po Ośnicę, a na końcu po widoczny jak na dłoni Rakytov. Na drugim, wschodnim wierzchołku Čiernego Kameňa widać ustawiony słowacki krzyż.

Niskie Tatry - Bor, Chabenec, grań Chochuli

w dole droga na Sedlo Ploskiej

na horyzoncie Velka Luka na Małej Fatrze

Rakytov, drugi wierzchołek Čiernego Kameňa i Tatry Zachodnie na horyzoncie

na horyzoncie Mała Fatra, po prawej Dolina Lubochniańska

Zszedłem z wierzchołka i skrótem, poprzez trawy i borowiny dołączyłem do zielonego szlaku. Odcinek pomiędzy Sedlem Ploskiej a Sedlem Pod Čiernym Kameňom to jedyny mało interesujący fragment szlaku, który trawersując zbocza Čiernego Kameňa prowadzi cały czas lasem. Ot, trzeba przejść i tyle. Z lasu wyszedłem na sedlo, z którego w prawo odbija w dół czerwony szlak do Liptovskiej Revucy, którym miałem zamiar później zejść na koniec wędrówki. Tymczasem poszedłem dalej, na wielką i piękną łąkę znajdującą się u podnóża Minčola, kolejnej góry na szlaku. Znowu połonina, wędrówka pośród wysokich, złotych traw, niewydeptana tysiącami butów ścieżka, znowu piękne widoki: na prawo Niskie Tatry, na lewo Wielka i Mała Fatra, rude i złote drzewa, żółte trawy. Przejrzystość powietrza była nienajlepsza i to był chyba jedyny mankament tego dnia.

hala przy Sedle Pod Čiernym Kameňom


Borišov, Sopron, Javorina - trzy szczyty Wielkiej Fatry

Przed Minčolem ścieżka się rozgałęzia (brak oznakowań szlaku w tym miejscu), zielony szlak skręca w prawo, trawersując jego zbocza, natomiast prosto wiedzie nieoznakowana ścieżka prowadząca na wierzchołek tego góry. Wszyscy turyści, w tym i ja, podążyli na szczyt Minčola.

rozgałęzienie ścieżek przed Minčolem

Čierny Kameň i Ploska z drogi na Minčol

na grzędzie Minčola, po prawej Rakytov

widok z Minčola

Zejście z Minčola było krótkie, acz treściwe. Po pokonaniu największej stromizny znalazłem po prawej stronie skrzyżowanie z zielonym szlakiem prowadzącym trawersem. Zaczynałem odczuwać w nogach trudy wycieczki, dobrze że jest ten trawers, będę mógł z niego skorzystać w drodze powrotnej, pomyślałem.
Zaraz za krzyżówką ścieżek znajduje się ukryte między drzewami fajne miejsce widokowe - taki cypel skalny z pięknym widokiem na Niskie Tatry, warto tam podejść.

jesienne kolorowe dywany, Niskie Tatry na horyzoncie

Jeszcze trochę zejścia w dół i dotarłem na Južne (południowe) Rakytovske Sedlo. Zadarłem głowę do góry, spojrzałem na stający tu dęba wierzchołek Rakytova i pomyślałem: „ło matko, co za ściana śmierci". Na koniec wędrówki taki „strzał w górę". No dobra, co zrobić, trzeba iść.

Rakytov, w dole Južne Rakytovske Sedlo

Na wierzchołek Rakytova szło mi się ciężko, choć nie na tyle, by zapomnieć o oglądaniu widoków i robieniu zdjęć. Jakoś wylazłem na górę. Nie pamiętam, kiedy wędrówka na górę zajęła mi tyle czasu co w ten dzień. Ale mimo całego wysiłku włożonego w tę trasę był to czas dobrze spędzony i miałem wielką satysfakcję z wyjścia na ten szczyt tą fajną i nie najkrótszą trasą. Byłem bardzo zadowolony z siebie.

w tył wzrok: Čierny Kameň, Minčol i Ploska z podejścia na Rakytov

wielkofatrzański krajobraz, na środku piramida góry Lysec

Rakytov jest wybitnym punktem widokowym, pełna 360-stopniowa panorama obfituje w szczyty i pasma górskie. Zresztą sami zobaczcie na koło z zaznaczonymi szczytami zamontowane na szczycie Rakytova.


Przejrzystość powietrza była daleka od ideału. U podnóża gór po północnej stronie gromadziła się taka brązowa mgiełka, niepokojąco przypominająca smog. Nie bardzo chcę wierzyć, że to był smog, bo słowackie wsie słyną z powietrza dobrej jakości, wiele z nich posiada doprowadzony do domostw gaz ziemny do ogrzewania mieszkań i powietrze jest tu czystsze niż w polskich Beskidach. W każdym razie podczas zimowych wycieczek na Wielką Raczę, Babią Górę, czy w Tatry Zachodnie wielokrotnie widziałem znaczącą różnicę w czystości powietrza pomiędzy polską a słowacką stroną. Tu, na Rakytovie, wyglądało to trochę inaczej.
Za to widoki na południową stronę były zupełne inne. Niskie słońce uwypukliło zarysy górskich pasm, tworząc uwielbiane nie tylko przeze mnie „wieloplany". Wyszły mi mocno kontrastowe, „graficzne" widoki. Na szczycie spotkałem grupę kilkunastu Węgrów. Nie ma się co dziwić ich obecności, stąd do Budapesztu jest tylko 40 km więcej niż do Krakowa, spokojnie można przyjechać na jednodniową wycieczkę.

Niskie Tatry: Chopok, Bor, Chabenec, Skalka, w dole Liptovska Osada i Liptovska Lužna

Zachodnie i Wysokie Tatry

Lysec, na horyzoncie Mała Fatra

Niskie Tatry: zbliżenie na Chopok, Chabenec i Skalkę



w stronę Małej Fatry

Na pierwszym planie powyższego zdjęcia widać trawiasty grzbiet Dvoriska, bardzo zachęcający do wędrówki, choć bezszlakowy.

Przyszła pora na zasłużony odpoczynek na szczycie. Po niecałej godzinie zacząłem powrotną drogę. Nie obyło się bez podziwiania pięknych tatrzańskich pejzaży. Zachodzące słońce oświetlało coraz piękniej położone po prawej stronie Niskie Tatry i niżej położone pagórki pokryte wielokolorowym lasem.

zejście z Rakytova

Velka Chochula, Mala Chochula i Prašiva w Niskich Tatrach

Zgodnie z wcześniejszymi założeniami ominąłem trawersem wierzchołek Minčola i wyszedłem na halę przy Sedle Pod Čiernym Kameňom. Była godzina 17.30, słońce zachodziło już nad Ploską oświetlając halę ciepłym, żółtym światłem. Pięknie!







Na krzyżówkę z czerwonym szlakiem dotarłem już, jak słońce zaszło za Ploskę, zresztą w pełni świadomie, bo chciałem moment zachodu wykorzystać na maksa, co się chyba udało.
Początkowy etap czerwonego szlaku do Liptovskiej Revucy wiedzie w miarę płasko, potem szlak dość szybko schodzi w dół.



Rakytov w wieczornym świetle

Jak schodziłem, to robiło się już ciemno, słońce powoli zachodziło za niewidoczny horyzont, ostatni etap szlaku pokonałem z czołówką na głowie. Pod koniec schodzenia, przy szałasie położonym na wysokości 920m zgubiłem szlak. Nie było to wielkim problemem, w końcu i tak trzeba było zejść w dół, do wsi, ale dzięki temu zszedłem rozległymi łąkami na lewo od wiodącego wzdłuż strumienia szlaku. Droga warta rozważenia, gdyby ktoś się wybierał w te rejony.
Po dotarciu do Liptovskiej Revucy pozostało mi jedynie 2 km wzdłuż drogi. Po drodze wstąpiłem do czynnych jeszcze wieczorem „potravin", czyli sklepu spożywczego i nabyłem dużą butelkę wody gazowanej do picia. Była fajna, choć nie z lodówki, bąbelki miło połechtały podniebienie.

Dzień, chodź krótki (koniec października) był bogaty we wrażenia, czego efektem jest na długa (mam nadzieję, że nie przynudzałem) relacja. Dlatego teraz krótko, po wojskowemu:
  • góry: rewelacja!
  • często spotykane porównanie do Bieszczad: nie byłem w Bieszczadach, ale na podstawie zdjęć dla mnie jak najbardziej uzasadnione
  • trasa wycieczki: przepiękna, dla mnie wymagająca, ale zdecydowanie warta wysiłku
  • przestrzeń: ogromna i fascynująca
  • ilość ludzi: wbrew opiniom panującym o Wielkiej Fatrze spora, ale nadal daleko mniejsza od spotykanej na popularnych w Polsce szlakach
  • czy warto: warto po trzykroć!

Sebastian Słota

Komentarze

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim