wiadukty w Stańczykach rowerem

wakacje na Suwalszczyźnie cz. 6

wiadukty w Stańczykach


Kolejna relacja z suwalskich wakacji, tym razem zwiedzanie mostów kolejowych w Stańczykach. Od Mierkiń, gdzie mieszkaliśmy, dzieliło nas ok. 15 km rowerem, więc naturalnym wydawała się kolejna przejażdżka rowerowa. W dzień, kiedy mieliśmy jechać, w prognozie były burze, miałem trochę obaw co do sensowności jazdy rowerem w taki dzień, ale podjąłem wyzwanie i opłaciło się, choć burza nas nie ominęła.

Wiadukty w Stańczykach to jedno z bardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych miejsc na Suwalszczyźnie. Znajdują się na skraju Puszczy Romnickiej, ok. 25 km na wschód od Gołdapi. Wiadukty leżą na trasie nieczynnej linii kolejowej Gołdap - Żytkiejmy.
Dawna linia kolejowa przecina tu potężną, niewspółmierną do rozmiarów niewielkiej rzeczki Błędzianki dolinę. Teren po którym przebiegła linia jest terenem polodowcowym, którego krajobraz charakteryzuje się znacznymi różnicami wysokości względnej. Występują tu głębokie doliny i wąwozy, środkiem których płyną niewielkie rzeczki. 
Wiadukty są  długie na 200m i wysokie na 40m, są to najwyższe wiadukty w Polsce. Mosty te wybudowano w latach 1912-1926. Doświadczenia I wojny światowej sprawiły, że pojawił się pomysł budowy mostów podwójnych jako trudniejszych do zniszczenia przez saperów, artylerię dalekosiężną i lotnictwo. Stylistyka mostów nawiązuje do historycznych form akweduktów rzymskich. Mosty są wykonane z żelbetu. Obie konstrukcje mostowe są pięcioprzęsłowe o równym rozstawie łuków. Uruchomienie linii kolejowej Gołdap - Żytkiejmy odbyło się jesienią 1927 roku. Wg rozkładu z 1938 roku na linii tej kursowały trzy pociągi na dobę, linia miała też znaczenie wojskowe i miała służyć szybkiemu wyekspediowaniu wojsk wychodzących z Puszczy Romnickiej.
Ruch osobowy w latach 1927-1933 nie był wielki na obszarze o jednej z.najniższych gęstości zaludnienia. Po 1933r. uległ jeszcze zmniejszeniu, kiedy to na.polecenie wielkiego łowczego III Rzeszy Hermana Göeringa, cała Puszcza Romnicka została otoczona płotem, stając się terenem zastrzeżonym dla poufnych spotkań przywódców niemieckich. Sobotnio-niedzielny pociąg kursował tą linią do 1943r. i przywoził w tą okolicę turystów, grzybiarzy, wędkarzy i narciarzy. W 1945 r. wycofująca się Armia Czerwona rozebrała tory i zabrała je jako zdobycz wojenną. Linia kolejowa nie została odbudowana po wojnie. Obecnie mosty są atrakcją turystyczną.

Wracając do wycieczki: wyruszyliśmy drogą Kłajpeda  - Rakówek - Maciejowięta - Stańczki, gdy na niebie przesuwały się ciężkie, burzowe chmury. Apogeum tych chmur miało miejsce, gdy dojeżdżaliśmy do Rakówka.



Na krzyżówce szlaków w Rakówku postanowiliśmy poczekać, bo zaczęło bardzo mocno wiać i rozpętała się burza. Przycupnęliśmy pod drzewami, mając nadzieję, że choć przez chwilę nas ochronią przed deszczem. Burza była krótka, raczej wiało niż padało, tak że udało się nawet bardzo nie przemoczyć. Widzieliśmy na własne oczy, jak przesuwające się burzowe chmury ustępują słonecznemu niebu i wiedzieliśmy jak na dłoni, że burza długo nie potrwa. Faktycznie, nagle jak ręką odjął przestało padać i zaświeciło słońce. Ruszyliśmy dalej w trasę. Odcinek od Rakówka do Maciejowięt jest bardzo urokliwy, prowadzi wzdłuż pięknych łąk, lasów i jezior. Wsi po drodze się nie spotyka, może kilka pojedynczych domostw, czyli pustka i piękno natury. Choć w drodze do Stańczyków już nie padało, to cały czas towarzyszyły nam przesuwające się po niebie burzowe i inne chmury, czyli jak zwykle na tych wakacjach.

w zasadzie to zgodnie ze sztuką jest to fatalnie skomponowane zdjęcie, ale sztuka polega na przełamywaniu ogólnie obowiązujących norm

gdzieś po drodze małe jeziorko, chyba nawet bez nazwy, polna droga i cisza

opis jak wyżej

cały czas burzowo

pejzaże przydrożne

burzowo i słonecznie jednocześnie

niebo w tonacji czarno-białej

Wiadukty w Stańczykach zasłużenie są jedną z bardziej znanych atrakcji Suwalszczyzny. Ich widok robi duże wrażenie, zarówno z dołu i jak i z góry.

wiadukty z dołu

potężne przęsła wiaduktów

mały potok Błędzianka, a jak głęboką dolinę ukształtował

akwedukty z dołu robią duże wrażenie



na moście - na jednej połowie nieba słońce, na drugiej burzowe chmury

na moście

Droga powrotna przebiegała tą samą trasą, jak wyjechaliśmy z Maciejowięt, zaczął padać drobny deszczyk, a że słońce nadal świeciło, po chwili zobaczyliśmy piękną tęczę. Tęcza nad bocianim gniazdem, czyż może być lepsze podsumowanie kolejnej wycieczki po "zielonych płucach Polski"?




Sebastian Słota












Komentarze

  1. Gwoli ścisłości: Stańczyki to już Mazury, a nie Suwalszczyzna ;) Nawet województwo już inne :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim