suwalskie chmurki

wakacje na Suwalszczyźnie cz. 5

suwalskie chmurki


Ten wpis jest trochę inny od pozostałych. W poprzednich wpisach relacjonowałem odbyte wycieczki po okolicy, tutaj odejdę od tego zagadnienia i skupię się na grach światła, koloru i kształtu, jakie obserwowałem przez całe dwa tygodniu pobytu w Mierkiniach. Jak wspomniałem w pierwszym wpisie, podczas tych wakacji mieliśmy istny festiwal chmur, który dla każdego obserwatora byłby czymś fascynującym. Pogoda może nie była "śródziemnomorsko-plażowa", ale myślę, że to nie jest żadna strata. bo to co zobaczyłem i starałem się uwiecznić na zdjęciach, na zawsze pozostanie w mojej głowie. Było burzowo, groźnie, dziwnie i pięknie, poza tym w Grecji nie ma takich zachodów słońca (choć Grecja również mi się bardzo podoba). 

Na pierwszy ogień migawki z wieczornej przejażdżki rowerem w okolice Kłajpedki. Jest tam taka droga magiczna, wystarczy skręcić pod kapliczką w Kłajpedzie w drogę prowadzącą na zachód, by znaleźć się na pięknej, wspaniałej krajobrazowo trasie. Ja się tam wybrałem pierwszy raz wieczorem na zachód słońca. Zachodu sensu stricte nie było, jak wspomniałem wcześniej, pogoda była bardzo zmienna, ale tamtejsze łąki i pagórki w wieczornej poświacie zrobiły na mnie duże wrażenie. Oczywiście nie spotkałem żywej duszy, słychać było tylko przenikliwe krzyki żurawi i przeróżne odgłosy dochodzące z pól i lasów. Na szczęście wróciłem bezpiecznie do domu...









Sporo wrażeń widokowych było mi dane zobaczyć z naszej kwatery, pięknie położonej nad Jeziorem Hańcza. Były i pięknie oświetlone chmury o zachodzie słońca, jak i szybko zmieniające się burzowe pejzaże.



Panorama spod kwatery była szeroka, można było obserwować spory kawałek nieba i przesuwające się po nim chmury.

burza nadchodzi

burza nadchodzi

już pada

z każdą minutą coraz bliżej

a po burzy chmury ułożyły się w fantastyczne kształty, a spod nich przebijał się błękit, jakiego jeszcze nie widziałem





Innym razem wybrałem się do Wiżajn na zakupy samochodem, na szczęście wziąłem ze sobą aparat, bo po drodze (bardzo atrakcyjnej krajobrazowo) obejrzałem kolejny akt przedstawienia. Chmury w połączeniu z polodowcowym, lekko pagórkowatym krajobrazem stworzyły interesującą mieszankę.










Na koniec dwa zdjęcia z Góry Cisowej przedstawiające burzowe chmury.



Jeśli komuś spodobały się takie chmurkowe impresje, to zachęcam do zajrzenia na moją relację z łapania świtu na Luboniu Wielkim w Beskidzie Wyspowym, tam też są ciekawe (mam nadzieję) zdjęcia. Relacja jest TUTAJ.

Wpis ten dedykuję wielkim miłośnikom chmurkowych pejzaży, Państwu JS&JS.

Sebastian Słota

Komentarze

  1. He, he. Chmurki kochamy wręcz :-) bez nich letnie wędrówki górskie byłyby bardziej uciążliwe ;-) AsiaSzarotka & JooraS

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż - zdecydowanie najlepsze zdjęcia na całym blogu ;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim