Jaworniki - wycieczka na Martacki Wierch (Marťácky Vrch)

Jaworniki to pasmo górskie leżące w zachodniej Słowacji i w niewielkiej części w Czechach długie na około 55 kilometrów i szerokie na kilkanaście kilometrów. Najwyższy szczyt pasma to Wielki Jawornik (1071 metrów n.p.m.), więc góry nie zaliczają się do wysokich, zwłaszcza w porównaniu do nieodległej Małej Fatry. 
Ale jak wiadomo, nie zawsze uroda gór jest wprost proporcjonalna do ich wysokości, choć na pierwszy rzut oka daleko Jawornikom do atrakcyjności Wielkiej i Małej Fatry. Niemniej warto to sprawdzić.
 
źródło: mapy.cz
LINK DO MAPY NA MAPY.CZ

Na swój debiut w tym paśmie wybieram pętlę na Martacki Wierch (Marťácky Vrch) i okoliczne szczyty prowadzącą z miejscowości Ochodnica. Poranek jest mglisty, po wczorajszych deszczach chmury się powoli podnoszą. Gdy przyjeżdżam do Ochodnicy, na niebie pojawiają się pierwsze przebłyski słońca i błękitnego nieba - zwiastuny dobrej pogody na następne części dnia.
W Ochodnicy jest problem ze znalezieniem sensownego miejsca parkingowego. Parkingi przy sklepach spożywczych są tylko dla klientów, nie chcę ryzykować pozostawienia tam na cały dzień auta z polską rejestracją, parking przy lokalnym urzędzie jest niewielki, a przy kościele go w ogóle nie ma. Adrian podpowiada mi, bym zaparkował przy znajdujących się we wsi blokach mieszkalnych (współrzędne: 49°20'59.7"N 18°47'14.2"E). Słowacka specyfika - bloki wielorodzinne w małych miejscowościach, w tamtejszych miasteczkach można spotkać nawet budowane za poprzedniego ustroju bloki dziesięciopiętrowe, w Polsce spotykane raczej w metropoliach.
Pierwszy etap wycieczki to zielony szlak wiodący na Chotarny Kopec. Po wyjściu nad poziom zabudowań ścieżka prowadzi łąkami, z których pewnie są ładne widoki, ale na razie jest „interesująco" bo mgła się nie zdążyła jeszcze rozwiać.
Za tymi łąkami wkraczam w bardziej zalesiony odcinek i tu zaczynam się trochę martwić, bo wygląda on bardzo nieciekawie. Droga jest rozjeżdżona ciężkim leśnym sprzętem, dużo pościnanych pni drzew i zalegających po obu stronach ścieżki ścinek gałęzi. Przygnębiający krajobraz leśnej wycinki. Na szczęście ów odcinek nie jest długi, bo przy przysiółku Belajky wraca zdrowy krajobraz. Lubię takie górsko-leśne przysiółki, chyba zawsze będą mi się kojarzyć z domami pod Bereśnikem nad Szczawnicą.

widoki z Belajek

Systematycznie się wypogadza, pojawia się coraz więcej błękitu na niebie. Za przysiółkiem szlak skręca ostro w lewo i na szczęście już nie ma śladu po leśnej wycince. Pojawia się krajobraz górsko-łąkowy z morzem żółtych traw i wyłaniającymi się zza porannych chmur górami. Niech was nie zwiedzie mapa turystyczna - górna część zielonego szlaku na Chotarny Kopec oraz początek zejścia z tego szczytu prowadzi po mocno odkrytej przestrzeni.

Wielka Racza

widok na następne odcinki szlaku

Mincol obok Velkej Luki

panorama z podejścia - Krywańska Mała Fatra jeszcze w chmurach

Zaplanowałem sobie pętlę po Jawornikach w tym kierunku, bo dzięki temu na Chotarnym Kopcu mam największe podejście za sobą, a teraz czeka mnie przyjemny spacer aż na Vrchiekę. To po krótkim postoju na szczycie Kopca, gdzie znajduje się ławeczka. Zejście z Chotarnego Vrchu okazuje się bardzo fotogeniczne. Dobrze, że nie muszę tamtędy wychodzić pod górę, bo schodząc mogę skupić się na krajobrazie, a jest na czym.
Przeważająca większość czerwonego szlaku aż po Vrchriekę prowadzi odkrytym, widokowym terenem. Poranne chmury się już praktycznie podniosły, jest bardzo dobra przejrzystość, a śliczne chmurki na niebie zapewniają miękkie światło i „podbijają" górski krajobraz, momentami wręcz stanowią wartość samą w sobie.
Po prawej ręce mam Beskid Śląsko-Morawski. To pasmo, w którym jeszcze nie byłem, jest zbyt oddalone od Krakowa na jednodniówkę, a na kilkudniowy wyjazd się tam jeszcze nie zebrałem. Są tacy, którzy sobie chwalą te góry.

Beskid Śląsko-Morawski: Łysa Góra, Mały Połom

Luczańska Mała Fatra

Krywańska Mała Fatra wyłania się zza chmur

Smrk, Łysa Góra

Co ciekawe - jest tutaj w połowie września dużo świeżej zieleni. Jest to o tyle ważne spostrzeżenie, że kilka dni temu byłem na Pogórzu Orawskim w okolicy Bacov Stolca i tam po upalnym lecie 2024 było mnóstwo brzydko wysuszonej roślinności. Tu są wysokości podobne, a jednak otoczenie i trawy są dużo zieleńsze i świeższe. Zarówno tam, jak i tu jest dużo otwartej przestrzeni, na której operuje słońce, może gleba ma znaczenie? Nie wiem, ale ważne jest, że mi się tu bardzo podoba.
Cały odcinek z Chotarnego Kopca pod wieżę widokową na Martackim Wierchu to bez wątpienia najpiękniejszy fragment tej wycieczki - trochę w górę, trochę w dół w przyjemnym, beskidzkim krajobrazie.

Vrchrieka, Martacki Wierch

Jestem na razie jedynym pieszym na trasie, natomiast spotykam rowerzystów górskich, przez cały dzień będzie ich napotkanych około 20. Tereny Jaworników i znajdującego się po wschodniej stronie pasma Kysuce faktycznie dobrze się nadają na wycieczki rowerowe i jest tam wytyczonych sporo szlaków właśnie dla rowerów. Zagaduje mnie dwóch dziadków (tak na oko 60 lat) na elektrykach, bo mówię im po polsku ,,dzień dobry". Dziadki są miejscowe i są zaskoczone widokiem Polaka w takim miejscu. Opowiadam im, że jestem w Terchowej na wakacjach, tu przyjechałem na jeden dzień, a w ogóle to słowackie góry znam dość dobrze, bo często tu jeżdżę na wakacje i na jednodniówki z Krakowa. Rozmowa będzie miała jeszcze dalszy ciąg na Martackim Wierchu.

Chotarny Kopec, dziadki dojeżdżają do mnie

chmurki "robią" zdjęcie

Martacki Wierch
Martacki Wierch (Marťácky Vrch) liczący 854 metrów n.p.m. to kulminacyjny punkt dzisiejszej wycieczki. Na szczycie znajduje się solidna kamienna wieża widokowa. Z jednej strony Słowacy budują wiele wież widokowych w górach, ale z drugiej strony wiele z nich jest potocznie mówiąc „z dupy": są za niskie, źle usytuowane, widoki są przesłonięte przez drzewa itp., ale z tej akurat widoki są naprawdę pierwsza klasa. Pod względem atrakcyjności dorównują widokom z wież na Mogielicy czy Gorcu. Pod wieżą jest wiata oraz przygotowane miejsce na ognisko. Ja w pierwszej kolejności idę na górę obejrzeć otoczenie górskie.

Krywańska Mała Fatra

Beskid Śląsko-Morawski: Smrk i Łysa Góra

Beskid Śląsko-Morawski: Mały i Wielki Połom

w centrum kadru Chotarny Kopec

panorama Małej Fatry

Chotarny Kopec

Na wieży spotykam tych dwóch słowackich dziadków, pytają mnie czy potrafię wskazać im z tego miejsca Wielkiego Rozsutca. Czuję, że mnie wypuszczają, więc od razu wskazuję palcem i rzucam jak z karabinu maszynowego obracając się w prawo: Kubińska Hola, Mały i Wielki Rozsutec, Chleb, Wielki i Mały Krywań, Velka Luka, Klak, Wielki Manin, Strażow, Łysa Góra, Wielki Połom. Widzę, że są pod wrażeniem znajomości terenu.
 
Mincol i Velka Luka

Klak

Strażow - najwyższy na horyzoncie

Łysa Góra - najwyższy szczyt Beskidu Śląsko-Morawskiego

Jak wspomniałem, dookólne widoki z wieży są pierwsza klasa. Jak udowodniłem Słowakom, wiem co i gdzie piszczy w trawie. Południową porą Mała Fatra jest jeszcze pod słońce, w miarę upływu dnia, gdy słońce będzie przesuwać się na zachód, szczyty tego pasma będą coraz wyraźniej widoczne. Po letnich upałach przyszło wreszcie ochłodzenie, na czym zyskuje przejrzystość powietrza.
W międczyczasie pod wieżę zajechało trzech rowerzystów. Rozłożyli się przy wiacie, rozpalili ognisko i zabrali się do pieczenia kiełbasek, natomiast ja schodzę z wieży, mam ochotę zaleć na trawie przy ścieżce. Nagle ogarnia mnie senność - wstałem dziś bardzo wcześnie, by obejrzeć wschód słońca na Straniku. Czasu mam dziś sporo, niewielka drzemka nie zaszkodzi. Ustawiam sobie alarm w komórce za pół godziny, by jednak nie spać za dużo - jeszcze trochę mam dziś do przejścia.
Gdy wstaję, chłopaki od pieczenia kiełbasek już odjechały, a ognisko dalej się pali żywym ogniem. Co za nieodpowiedzialność. Rozgarniam palenisko, próbuję w miarę możliwości zminimalizować ogień, głupio by było, gdyby się gdzieś zaprószył i wzniecił pożar.
 
"drzemkowy" pejzaż spod wieży

w drodze na Vrchriekę

Następny szczyt na mojej trasie to również pokryta polanami Vrchrieka z charakterystyczną rzeźbą znajdującą przy skrzyżowaniu szlaków, kojarzącą się bardzo mocno z imperialnymi machinami kroczącymi z filmu „Imperium Kontratakuje".
 
Martacki Wierch, Chotarny Kopec

pojedyncze drzewo na polanie zawsze się dobrze prezentuje

Luczańska Mała Fatra

Krywańska Mała Fatra
Niebieski odcinek szlaku prowadzący spod Vrcrhrieki na przełęcz Klimokvci prowadzi w sporem części lasem, ale pojawiają się tu i ówdzie polany, miejsca widokowe, niewielkie przysiółki z kilkoma domami i dzikimi drzewami owocowymi, jest nadal interesująco.

przy przysiółku U Bielych

Góry Strażowskie

w dole Ochodnica

Mały i Wielki Rozsutec, Stoh

Na przełęczy mam dylemat, czy iść na wieżę widokową na pobliskiej górze Tabor, czy już wracać w dół do Ochodnicy. Słońce jest już coraz niżej, wyobraźnia podsuwa mi łąki i góry nad wsią oświetlone ciepłą barwą niskiego słońca, ale z drugiej strony przede mną jeszcze jedna widokowa góra. Po chwili namysłu wybieram Tabor, to nie jest daleko, ani bardzo wysoko, a idzie mi się dziś dobrze.
 
Tabor

wieża widokowa na Taborze

Wieża widokowa na górze Tabor jest drewniana i jak na mój gust trochę za niska, ale nie jest źle. Warto było przyjść, bo o tej porze dnia Mała Fatra oświetlona od zachodu wygląda bardzo korzystnie. W dole mam Kysucke Nove Mesto, a na horyzoncie ciekawe wieloplany. Pod wieżą jest przygotowane duże miejsce na ognisko (zmieści się kilkanaście osób), oprócz tego jest przygotowana spora ilość drewna na owo ognisko. Można korzystać, ale oczywiście trzeba się stosować do zamieszczonego na słupie zasad.
Popołudniowe słońce ładnie oświetla góry, zwłaszcza Małą Fatrę.
 
Krywańska Mała Fatra

od Velkej Luki po Strażow, w dole Kysucke Nove Mesto

górskie wieloplany, na horyzoncie Vrsatske Bradla w Białych Karpatach

Wielki i Mały Krywań

Stratenec, Białe Skały i Suchy - niedługo się tam wybiorę

Gdy schodzę z powrotem na przełęcz Klimkovci, słońce schodzi coraz niżej i tuż przed dotarciem na przełęcz chowa się za góry.
Do Ochodnicy schodzę w cieniu, ale jak się okazuje, nie ma co żałować - w górnej części zielony szlak prowadzi drogą pomiędzy wysoko położonymi domami, za wiele łączkowych widoków nie ma. Nachodzi mnie konstatacja, że pójście jeszcze na Tabor było właściwym wyborem.
Do samochodu docieram, gdy już zmierzcha, ale jeszcze nie muszę używać latarki czołowej. Biorąc pod uwagę, że wstałem dziś o trzeciej rano i zaliczyłem wschód słońca na Straniku, mogę uznać ten za wypełniony na maksa.
Sama wycieczka w Jaworniki mi się bardzo podobała, był to bardzo przyjemnie spędzony dzień na łączkach i niewysokich górach.
Pasmo to ma w okolicy bardzo silną konkurencję (Mała i Wielka Fatra, Góry Strażowskie), więc rzeczywiście może kiepsko funkcjonować w świadomości turystycznej, choć rowerzyści górscy mogą mieć o nim lepsze zdanie. Piszę o tej konkurencji z mojej perspektywy, czyli krakowsko-terchowskiej, ale zdaję sobie sprawę, że np. mieszkańcy województwa śląskiego mogą mieć inną i dużo lepszą – mają tam dużo bliżej niż ja z Krakowa.

Sebastian Słota

Komentarze

Prześlij komentarz

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim