Wiosenny Rachowiec i Oźna
Beskidy wiosenną porą urzekają zielenią. Szczególnie mocna jest ona w drugiej
połowie maja i na początku czerwca, jeszcze przed nadejściem fali upałów.
Trzeba korzystać z dobrych warunków.
Pierwsza niedziela czerwca, trzeci niedzielny wyjazd pod rząd, wcześniej były
okolice Łącka na rowerze i nietypowe Małe Pieniny (w tym Rabsztyn). Tym razem
nie jadę sam, umawiam się na wspólną wycieczkę z Adrianem z Cieszyna. Mam z
nim dwie zaplanowane trasy na wiosnę na wspólne wycieczki, jedna to Pasmo
Pewelskie, a druga to właśnie Rachowiec i Oźna w Beskidzie Żywieckim koło
Zwardonia. Z Krakowa do Cieszyna jest dość daleko, musimy się spotykać w
górach gdzieś pośrodku.
Pada pomysł, żeby zabrać na wycieczkę nasze dziewczyny. Chytry plan jest taki,
że pierwsza pójdzie, jak pójdzie druga, a druga pójdzie jak pójdzie pierwsza.
Wiem, skomplikowane to, ale chwyta.
Jedziemy w czwórkę. Umawiamy się w miejscowości Sól, o godzinie 8:30.
Strasznie późno, hehe. Przyjeżdżamy wszyscy kilkanaście minut wcześniej, moja
druga połówka odsypia w samochodzie krótką nockę, zaś mi się dziwnie jedzie w
góry w pełnym słońcu. Jakoś bardziej lubię wyjeżdżać w góry przed świtem, ale
to nie w okolicy najdłuższych dni w roku.
Adrian obczaja na Google Maps miejsce do zaparkowania na kilka aut, w razie
czego mamy alternatywną możliwość zaparkowania pod kościołem, o ile nie będzie
wtedy mszy świętej. Gdy już auta stoją zaparkowane, wychodzi z domu
naprzeciwko jakaś pani i informuje, że to teren prywatny. Nie ma tu żadnej
tabliczki, skąd mogliśmy wiedzieć. Ale pani jest grzeczna (my też) i zezwala
na zaparkowanie obu aut. Ruszamy w drogę:
LINK DO MAPY NA MAPY.CZ
Gdy jechałem do Soli przez okolice Andrychowa i Zatoru, moją uwagę zwróciła
już taka schyłkowa wiosenna zieleń, ale podczas podjazdu na Przełęcz
Kocierską zrobiło się bardzo soczyście zielono. W górach jest wyżej, więc
wegetacja jest późniejsza i to też widać będzie na naszej wycieczce, wiosna
będzie trzymać się dobrze.
Faktycznie, gdy rozpoczynamy podejście czerwonym szlakiem na Rachowiec,
zieleń aż bije po oczach. Co ważne, na niebie jest sporo chmur
zmiękczających światło słoneczne, które nie jest tak ostre, jak miałem
tydzień temu w Małych Pieninach przy bezchmurnym cały czas niebie. Jestem
pierwszy raz w górach w rejonie Zwardonia, są dla mnie nowe tereny,
próbujemy z Adrianem rozszyfrować widniejące wokół nas szczyty.

Praszywka Wielka
Praszywka Wielka, Kłokocz, Jaworzyna
Podejście prowadzi najpierw asfaltem, potem polnymi drogami, a na koniec
znika w lesie. Idzie się bardzo przyjemnie. Przychodzi mi do głowy taka
myśl, że w wiosenną słoneczną niedzielę nawet w tak obleganych górach jak
Beskid Żywiecki można znaleźć piękne i ciche miejsca, kluczem jest tylko
odpowiedni dobór szlaku.
Przed wierzchołkiem Rachowca wychodzimy na widokową polanę. Stąd już blisko
na sam wierzchołek.

Rysianka, Lipowski Wierch, Pilsko, Mechy
Widoki z Rachowca trzeba obserwować z dwóch miejsc. Pierwsze to podszczytowa
polana po wschodniej stronie, na której znajduje się niewielka platforma
widokowa. Podest platformy znajduje się na wysokości trzech - czterech
metrów nad ziemią i widoki z niego nie różnią się niczym od widoków z
polany. Zdecydowanie ciekawostka niż użyteczne miejsce, ale skoro jest, to
trzeba na nią wyjść.
Widok jest ciekawy, przede mną pasma Beskidu Żywieckiego, na horyzoncie
majaczą lekko widoczne Tatry oraz wystające same wierzchołki Małej Fatry.
Mało zabudowań, tylko góry, lasy i łąki. Pod platformą znajdują się dwie
ławy, gdzie można usiąść, odpocząć i coś zjeść, co czynimy. W cieniu
platformy jest trochę chłodnawo.
Beskid Żywiecki
w stronę Małej Fatry
Drugie miejsce widokowe to sam szczyt Rachowca przy górnej stacji wyciągu
orczykowego z widokiem z kolei na północną i zachodnią stronę, tu z kolei w
odróżnieniu od pierwszego widoku rzuca się w oczy gęsta zabudowa Beskidu
Śląskiego i zabudowania ciągnące się aż pod szczyty wzgórz.
panorama z Rachowca - kliknij w zdjęcie, a obejrzysz je na pełnym ekranie
Barania Góra, za nią wyłania się wierzchołek Skrzycznego
w stronę Jaworników
Cieślar, Wielka Czantoria, przed nią Ochodzita
Bardzo mi się podoba zejście z Rachowca w stronę Zwardonia i znajdujące się
tu widokowe łączki.
autor
Docieramy pod Mały Rachowiec. W planie mamy obiad w znajdującym się 2 km
dalej Pensjonacie Na Beskidku. Tu, na skrzyżowaniu dróg, kusi informacja o
znajdującej się 200 metrów dalej karczmie Swojskie Klimaty. Kusi tym
bardziej, że znalazłem w internecie opinie, że Pensjonat Na Beskidku lubi
być nieczynny nawet w sezonie turystycznym. Zakładamy optymistycznie, że w
słoneczną czerwcową niedzielę będzie tam czynnie, albo w innej wersji
ryzykując głód i pragnienie, idziemy do pensjonatu drogą ponad Zwardoniem.
Te tereny od Zwardonia po Istebną zawsze jawiły mi się jako dość przyjemne
na rower - widokowe i niezbyt trudne trasy po asfalcie, do tego rozbudowana
gastronomia podnosząca uroki krajobrazu, trzeba będzie kiedyś tutaj
przyjechać i popedałować.
I tak przyjemnie spacerując asfaltem docieramy do pensjonatu i znajdującej
się w nim restauracji. Jest czynna, kartka na drzwiach informuje, że „w maju
i w czerwcu otwarte w weekendy od 10 do 20". Jakie szczęście, że nie
przyjechaliśmy tu w tygodniu. Menu jest skromne, zamawiamy wszyscy kurczaka
z frytkami lub ziemniakami oraz surówką, do tego piwo bezalkoholowe oraz
kawa. Piwo jest bez procentów, bo jako porządni turyści nie chcemy narażać
nikogo na niebezpieczeństwo.
Przy stoliku siedzi się bardzo sympatycznie, patrzymy sobie na Kykulę i
Ochodzitą, w dole widzimy zapuszczony budynek schroniska PTTK „Dworzec
Beskidzki".
Pensjonat Na Beskidku
Najedzeni i nawodnieni izotonikami piwnymi idziemy pod Skalankę. Na
Serafinov gruň wiedzie asfaltowa droga, potem z prawdziwą przyjemnością
schodzimy na łąki po prawej stronie drogi z widokami na czeskie góry. Na
niebie coraz więcej chmur, na szczęście nie są przewidziane burze, czy
opady, to raczej taka wczesnopopołudniowa kumulacja, typowa dla letnich dni,
która potem się przeradza w bardzo przyjemne, słoneczne popołudnie.
na Serafinov Gruniu - Kykula
w stronę Skalitego
wiosenna zieleń
światłocienie na Kykuli
Czerwony szlak trawersuje Skalankę. Można tam iść na jej zarośnięty
wierzchołek, nawet widać wyraźną ścieżkę, ale po co? Dużo przyjemniej jest
ją obejść szlakiem, a po drodze zaliczyć kolejny postój gastronomiczny w
schronisku „Chata Pod Skalanką". To prywatny obiekt z dwudziestoma miejscami
noclegowymi w pięciu pokojach, salą kominkową, tarasem i miejscem na
ognisko.
w drodze do schroniska
w drodze do schroniska
schronisko "Chata Pod Skalanką"
Trawersując Skalankę docieramy do położonej nieco wyżej „Chatki Skalanka".
Trwają tu prace remontowe, nie zaglądamy do środka, lecz dalej wędrujemy
leśną drogą.
Przed nami Beskid Graniczny (słow. Vreščovsky Beskyd). Pod nim przełęcz i
prowadząca przez nią bardzo lokalna droga łącząca Sól z Vreščovką po
czeskiej stronie.
na przełęczy pod Beskidem Granicznym
w drodze na Beskid Graniczny
Beskid Graniczny jest dość stromy, a co ciekawe - od polskiej strony widzimy
budowę asfaltowej drogi prowadzącej do znajdujących się w okolicy domów. Sam
wierzchołek jest zalesiony, siadamy tu na chwilę zjeść coś i napić się.
Wokół nas palety z elementami do budowy dróg, a przed nami ostatni etap
wycieczki, bezszlakowe przejście przez Oźną i zejście do Soli. Większych
podejść już się nie przewiduje.
ekipa
Ścieżka przez Oźną prowadzi takim rzadkim lasem w dużymi prześwitami. Ni to
las, ni to łąki, takie coś pośrodku. Zieleń kłuje w oczy, a ładnie i
widokowo będzie aż do końca trasy. Czyżby znowu okazało się, że najpiękniej
jest poza szlakiem?
Fotograficzne Kółko Kwiatkowe
Za Oźną mamy taką przeplatankę leśno-polanową. Są miejsca, gdzie idzie się
gęstym lasem, ale są takie prowadzące przez polany i odkryte przestrzenie.
Pierwsze miejsce to pochyła polana leżąca na wysokości 800-850 metrów, na
której skraju ktoś postawił sobie wypasiony domek.
Romanka, Rysianka, Lipowski Wierch, Pilsko, Mechy
Drugie miejsce to śliczne łączki pod Kłokoczem z widokami na pasmo Praszywki
i worek raczański. Jak to często bywa w pogodne czerwcowe dni, po
południowej kumulacji zachmurzenia rozpogadza się popołudniu i to
rozpogodzenie sprawia, że bardzo mi się tu podoba. Lubię takie miejsca,
bardzo lubię.
Muńcuł
Muńcuł, Praszywka Wielka
Praszywka Wielka i worek raczański
Sobański Groń
Zastanawiamy się jeszcze z Adrianem, czy podejść kawałek na Sobański Groń,
ale jakoś nie znajdujemy entuzjazmu w sobie. Nas czeka jeszcze dość daleka
droga do Krakowa, w niedzielę wieczorem pewnie zejdą nam trzy godziny, a
widoki nie będą chyba bardzo odmienne od tych spod Kłokocza. Decydujemy się
odpuścić i szukamy zejścia do Soli. Na mapie jest zaznaczona ścieżka, ale w
terenie jej nie widać, czyżby czekało nas chaszczowanie? Na szczęście nie,
bo trochę poniżej ścieżka, choć bardzo niewyraźna, to się jednak odnajduje i
możemy z prawdziwą przyjemnością połączkować w zejściu w dół i odbyć kolejną
sesję z kwiatkami.
paparazzi
wełnianka wąskolistna
Sól
Rachowiec
1. dystans – 16,3 km
2. przewyższenia – 631 m
3. trudność - niewysoka
4. towarzystwo - bardzo sympatyczne
5. wrażenia widokowe - bardzo dobre
6. wieże widokowe - 1
7. punkty gastronomiczne - 3 (w tym jeden 200 metrów od trasy)
Sebastian Słota
Komentarze
Prześlij komentarz