Durkova - debiut w Niżnych Tatrach
Podczas moich wycieczek po górach Słowacji nigdy jeszcze nie zajrzałem w Niżne
Tatry. Teraz był pierwszy raz i to od razu zimą.
Niżne Tatry to największe pod względem powierzchni pasmo górskie na Słowacji,
o długości ponad 75 km. Są położone na południe od „właściwych" Tatr i w
zasadzie wbrew swej nazwie nie mają z nimi nic wspólnego poza sąsiedztwem
geograficznym - są one jedną z części nie posiadającej wspólnej nazwy,ale dla
mnie absolutnie topowej grupy pasm górskich położonej na południe od Orawy, a
obejmującej Wielką i Małą Fatrę, Góry Choczańskie, Góry Strażowskie i właśnie
Niżne Tatry.
W Niżnych Tatrach ruch turystyczny i narciarski skupia się w znakomicie
zagospodarowanej Dolinie Demianowskiej, natomiast pozostała część pasma
pozostaje stosunkowo dzika i słabo zagospodarowana, czemu sprzyjają znaczne
odległości od miejscowości, spore przewyższenia i słaba baza turystyczna poza
wyżej wymienioną doliną. Na swój debiut w Niżnych Tatrach wybieram wycieczkę
na Durkovą, szczyt położony nad miejscowością Magurka i wcale nie należący do
najwyższych w tym paśmie, ale z możliwości wytyczenia całkiem zgrabnej pętli,
o co na głównym grzbiecie Niżnych Tatr nie jest tak łatwo. Jako opcję mam
jeszcze możliwość wyjścia na Chabenec, do czego nie dochodzi, a dlaczego, to
się dowiecie w dalszej części relacji.
Magurka to najwyżej położona osada na Słowacji, znajduje się na wysokości
1050 metrów n.p.m. Dojazd do niej zimą jest utrudniony, prowadzi tam wąska i
stroma droga, ponieważ wieś leży głęboko po północnej stronie głównego
grzbietu i śnieg tam długo się trzyma. Miejsc do parkowana też tam za wiele
nie ma, zwłaszcza zimą, gdy na poboczach zalegają zwały śniegu. Tydzień
temu, gdy schodziliśmy z Ploski na Wielkiej Fatrze Zeleną Doliną, to tam na
wysokości 700-800 metrów było sporo śniegu, a droga prowadząca doliną
momentami była konkretnie oblodzona. Mam przeczucie graniczące z pewnością,
że moim samochodem nie dojadę zimą do Magurki, ale żeby się upewnić na 100%
pytam u źródła, czyli w znajdującym się we wsi pensjonacie Chata Magurka.
Osoba z pensjonatu potwierdza moje obawy: droga jest zaśnieżona i zalodzona,
są głębokie i nierówne koleiny, wskazane auto z napędem na cztery koła i
łańcuchami na oponach, mile widziane również wyższe zawieszenie - czyli nie
dla psa kiełbasa, muszę zaparkować auto na Sedle Prievalec, skąd czeka mnie
3,5 km leśną drogą do Magurki. W okresie wiosenno-jesiennym, gdy nie ma
śniegu w okolicy, na pewno łatwiej tu dotrzeć.
Magurka została założona w XIV wieku jako osada górnicza, wydobywano tu złoto
w sztolniach położonych na zboczach Durkovej. Wydobycie złota za panowania
Marii Teresy w XVIII wieku zostało upaństwowione, a tutejsze złoża były
istotne w skali całej monarchii austro-węgierskiej. Największy rozkwit
wydobycia, rzędu 25 kg rocznie, notowała Magurka przed I wojną światową.
Pamiątką po górniczej przeszłości Magurki jest znajdujący się tu górniczy
kościół, w którego wieży zachowała się kołatka, którą kiedyś zwoływano
górników do pracy i oznajmiano koniec zmiany. Obecnie Magurka jest
miejscowością turystyczną z kilkoma pensjonatami oraz wieloma domami
letniskowymi i całorocznymi. Jak już wcześniej wspomniałem, chcę zostawić auto
na niewielkim placu parkingowym przy Sedle Prievalec znajdującej się na drodze
Liptovska Osada - Partizanska Lupča. Droga to poza dojazdem do miejscowości
Liptovska Lužna prowadzi przez lasy Niżnych tatr i nie ma chyba innego
zastosowania poza turystycznym.
W miarę nabierania wysokości droga jest coraz bardziej zaśnieżona i
zalodzona, dobrze że chociaż jest posypana żwirkiem. Gdy dojeżdżam na
przełęcz, to widzę po prawej stronie nieodśnieżony plac, dobrze że jest
gdzie stanąć przy poboczu obok jednego samochodu na węgierskich
rejestracjach. Zaczyna się ciekawie.
Teraz przede mną ok. 40 minut wędrówki leśną drogą, która w końcowej fazie
łączy się z drogą dojazdową do Magurki. Faktycznie, warunki nie są na mój
samochód. W Magurce widzę zaparkowane auta, w większości SUV-y albo auta z
łańcuchami na kołach, którym to wyposażeniem nie dysponuję.
kościół w Magurce
Magurka
Teraz przede mną wędrówka żółtym szlakiem na grań Niżnych Tatr. Z profilu
trasy wynika, że najgorsze i najbardziej strome podejście czeka mnie na
początku, potem będzie już dużo łagodniej, a na grani to już prawie
sielanka. Początkowo idę lasem w cieniu, dopiero wyżej strome północne
zbocza dopuszczają światło nisko stojącego w marcowy ranek słońca.
.
tuż przed górną granicą lasu
Na wysokości ok. 1350 metrów szlak wychodzi na Striebornicę - pierwszą
polanę z widokiem na Salatin.
Potem szlak znika na chwilę w lesie, by na wysokości 1470 metrów wejść w
strefę kosodrzewiny. Nie wiem, jak wysoka jest ta kosówka i co widać ze
szlaku w lecie, bo teraz cała kosodrzewina przysypana jest śniegiem i
rozpoczynam wędrówkę po otwartej przestrzeni w wystającymi gdzieniegdzie
samymi jej czubkami.
Zamostska Hola, Latiborska Hola, Velka Hola
Idzie mi się źle. Jest ciepło, śnieg jest miękki, grząski, ścieżka kiepsko
przetarta. Już tutaj czuję, że raczej odpuszczę Chabenec, po pewnie w miarę
upływu dnia warunki śniegowe będą coraz gorsze, a potem trzeba jeszcze
wrócić do auta i robi się daleko. Przechodzi mi nawet przez myśl, żeby
zmienić kierunek wycieczki na Latiborską Holę, ale jednak postanawiam isć na
Durkovą.
Durkova
Im bliżej grzbietu, tym śniegu jest mniej. Wiatr na grani robi swoje. Na
grzbiecie Niżnych Tatr widoki „karkonoskie": płaska, rozległa grań, tyczki
rozstawione wzdłuż szlaku. Spotykam pierwszego turystę, to słowacki
skiturowiec podążający z Doliny Demianowsklej granią Niżnych Tatr aż do
Donovalów. W ogóle tereny te sprzyjają turystyce narciarskiej, dziś
napotkane osoby Idące tu pieszo jak ja będą w zdecydowanej mniejszości.
Podejście na Durkovą jest w miarę łagodnie, największe stromizny mam już za
sobą. Przed sobą widzę też Skalkę i Žiarską Holę, widoki bardzo przypominają
Tatry Zachodnie, więc nazewnictwo tych gór nawiązujące do Tatr okazuje się
jak najbardziej a propos. Słońce operuje mocno, śnieg jest miękki.
Przydałoby się kilka stopni mniej, jak tydzień temu na Wielkiej Fatrze,
byłyby lepsze warunki do wędrówki. Na grani i na południowych jej stokach
pojawia się sporo wystającej spod stopniałego śniegu trawy.
Durkova
Durkova jest dość rozległym wierzchołkiem. Na jej szczycie znajduje się mała
skałka, ale żeby sfotografować znajdujące się po zachodniej i wschodniej
stronie góry szczyty, trzeba zejść spod niej kilkanaście kroków.
Jest tu wiele łat trawy nie przykrytej już śniegiem, korzystam z tych
resztek zimy, żeby sobie usiąść na wygrzanej słońcem trawie.
Velka Chochula, Halna Fatra: Križna, Ostredok, Suchy Vrch
Ploska, Borišov, Minčol, Šoproň
grzbiet od Kosariska, Prašiva, Mala i Velka Chochula
Tatry Zachodnie
Chabenec
Kotliska, Skalka
Žiarska Hola
Jak już wcześniej pisałem, zrezygnowałem z wyjścia na Chabenec, warunki
panujące w zejściu z Durkovej utwierdzają mnie w słuszności podjętej decyzji
- słońce świeci coraz mocniej, a roztapiający się śnieg lśni coraz większym
blaskiem. Zamiast na Chabenec idę do Utulni Durkova, to około 10 minut drogi
od graniowego szlaku. Schronisko to jest opisywane pod różnymi nazwami (np.
Chata Pod Chabencom, Utulna Pod Sedlem Durkova), ja się posługuję tą
widniejącą nad drzwiami wejściowymi do budynku.
Schronisko to powstało w wyniku adaptacji starego szałasu pasterskiego i
obecnie funkcjonuje cały rok. Wewnątrz mogą nocować 53 osoby: 33 na sali
noclegowej na poddaszu, 20 osób na jadalni. Wymagany jest własny śpiwór, w
przypadku zapełnienia miejsc noclegowych w budynku dopuszczalne jest
nocowanie na werandzie lub rozbicie namiotu. Ze schroniska korzystają
głównie osoby przemierzające grań Tatr Niżnych oraz skiturowcy zimą. Dziś
spotykam tu ok. 20 osób i jestem pośród nich jedynym nienarciarzem. Oferta
gastronomiczna jest skąpa, dziś serwowana jest zupa oraz napoje (herbata,
kawa, piwo). Około 150 metrów od schroniska znajduje się źródło wody.
Wyjście na skrzyżowanie szlaków znajdujące się nad Sedlem Durkovem po
południowej stronie grani, w grzejącym mocno słońcu i przez mokry śnieg nie
jest przyjemne. Na szczęście potem mam już z górki.
Durkova, Velka Chochula, Halna Fatra
Latiborska Hola, Velka Hola, Halna Fatra
Schodzę zielonym szlakiem przez widokową Mestską Horę. To dość spore,
liczące ok. 1,5 km odgałęzienie bocznej grani, aż do wierzchołka Mestskej
Hory wznoszące się ponad 1500 metrów, co powinno zapewnić dobre widoki. Poza
zimą teren jest porośnięty kosodrzewiną, teraz kosówka jest przykryta
śniegiem i nic nie przesłania gór otaczających szlak. Kolejny plus zimowych
wycieczek.
Widoczność jest dużo lepsza niż przed południem, gdzie w powietrzu wisiała
lekka mgiełka. Z Mestskej Hory jest piękna panorama 360 stopni obejmująca
grań Niżnych Tatr, Wielką i Małą Fatrę, Góry Choczańskie, część Zachodnich
Tatr i Babią Górę na horyzoncie. Stwierdzam z pewnym zadowoleniem, że
rozpoznaję większość wierzchołków, a na coraz większej ilości z nich już
byłem. Ten odcinek dzisiejszej wycieczki jest dla mnie najciekawszy.
Minčol, Velky Choč
Mała Fatra
Prašiva, Mala i Velka Chochula
Tatry Zachodnie
Pachola, Banikov, Hruba Kopa, Tri Kopy
Stoh i Velky Rozsutec
Rakytov
Ploska, Borišov, Šoproň
Chočske Vrchy, na horyzoncie Babia Góra
Salatin, Mała Fatra, w dole Mestska Hora
grzbiet Niżnych Tatr
Durkova
Salatin
Chabenec
Zamostska Hola, Latiborska Hola, Velka Hola
szlak przez Mestską Horę
Zejście z Mestskiej Hory w dół prowadzi lasem. Zbocza góry są strome, ale co
ciekawe - szlak wytyczony jest zakosami. Dziwi mnie to o tyle, że w większości
przypadków Słowacy się nie obcyndalają (żeby nie użyć brutalniejszego
określenia) i prowadzą szlaki stromymi zboczami, których mają mnóstwo, po
prostu „na krechę", a tu proszę, sympatyczne łagodne zejście jak na
Ceprostradzie.
Docieram do dna doliny. Płynie tędy potok, widać po jego brzegach, jak dużo
śniegu tu jest. Przy mostku znajduje się też koniec trasy narciarskiej
prowadzącej z Sedla Durkovej starym zielonym szlakiem.
w Magurce
Przez Magurkę wracam na Sedlo Prievalec. Koniec wycieczki. Było fajnie, choć
mogło być trochę zimniej. Konieczność dojścia na nogach 3,5 km w jedną stronę
do Magurki jest w pewnym sensie stratą czasu, ale jak to dziś zaobserwowałem,
bez odpowiedniego wyposażenia ciężko tam dotrzeć zimą samochodem. W pozostałe
pory roku na pewno jest łatwiej, co ułatwia dotarcie stąd na Chabenec.
Sama trasa jest ciekawa, ale nie może się równać z ubiegłotygodniową kosmiczną
wycieczką na Ploskę i Borišov (link do relacji
TUTAJ), niemniej cieszę się z debiutu w Niżnych Tatrach, pewnie będzie jeszcze
okazja tu wrócić.
Komentarze
Prześlij komentarz