Ropki - Czertyżne - Hirki
W pierwszej części relacji z Beskidu Niskiego opisałem wędrówkę z Izb przez
Bieliczne i Cigelkę do Wysowej. W tym wpisie kontynuuję opis wrażeń z tych
pięknych miejsc.
zdjęcia z pierwszej części relacji
Dla przypomnienia linki:
Pierwszy etap wycieczki zakończyłem pysznym obiadem w Wysowej. Przede mną
druga połowa wycieczki, nieco dłuższa, ale bardziej po płaskim.
Na początek czeka mnie kawałek drogi asfaltowej pośród zabudowań Wysowej,
mijam po drodze kościół, a potem idę lekko pod górę między zielenią na
Przełęcz Hutniańską, do miejsca gdzie kończy się asfalt. Tam kolejny krótki
odpoczynek i podziwianie sielskich widoków Beskidu Niskiego. Szczątkowa
cywilizacja w postaci ławeczki, którą wykorzystuję, byście mogli zobaczyć jak
wyglądam.
Przełęcz Hutniańska, z tyłu Ostry Wierch
panorama: Ostry Wierch, Biała Skała, Siwejka, Bziany
Siwejka
Sebastian
Wieś powstała w 1581 roku. Przed II wojną światową Ropki składały się z ok.
60 gospodarstw, a zabudowania wsi wznosiły się aż pod Przełęcz Hutniańską.
Po wysiedleniu Łemków w 1947 roku wieś była przez długi czas bezludna. Teraz
to urokliwa wieś wypoczynkowo-letniskowa z kilkoma gospodarstwami
agroturystycznymi i pensjonatami rozlokowanymi pośród łąk i starych,
zdziczałych drzew owocowych. Ślicznie tu jest i trochę baśniowo.
Przed długie lata na terenie dawnej wsi znajdowała się opuszczona cerkiew, w
1978 rozebrana i złożona w magazynach skansenu w Sanoku. Złożona ponownie w
latach 2001-2003 obecnie jest udostępniona do zwiedzania w Muzeum
Budownictwa Ludowego w Sanoku.
Przy skrzyżowaniu dróg w Ropkach znajduje się stary cmentarz. Idę tam
oczywiście.
A nad cmentarzem na zboczu pagórka jest piękna łąka z widokiem na sporą
część Ropek. Zasiadam tam, widzę w dole cmentarz, polne drogi, dzikie drzewa
owocowe, a nade mną zielone łagodne pagórki Beskidu Niskiego i czuję, że to
miejsce jest jakieś takie niereralne, oderwane od rzeczywistości, fruwające gdzieś w
przestrzeni, jak żadne z tych miejsc, w których już byłem. Mam wrażenie,
jakbym się przeniósł do innego świata. Beskid Niski to bajkowa kraina,
zaprawdę powiadam wam.
Najkrótsza droga z Ropek do Izb wiedzie lasem i czerwonym szlakiem, aleja
wybieram bezszlakowe przejście przez tereny dawniej wsi Czertyżne. Droga
łagodnie wiedzie mnie w górę, podziwiam okolicę.
Czertyżne jest dziś nieistniejącą wsią. Zostało założone w 1589 roku. Przed
II wojną światową liczyło ok. 25 domostw. Na tle sąsiednich wsi była to
zamożna miejscowość, dzięki korzystnemu dla rozwoju rolnictwa mikroklimatowi
– głęboka i wąska dolina jest osłonięta od wiatru. Po II wojnie światowej
cztery rodziny wyjechały do ZSRR w okolice Lwowa. Reszta mieszkańców została
wysiedlona w 1947 roku w ramach akcji „Wisła” na tzw. „Ziemie Odzyskane”. Po
wysiedleniu mieszkańców lokalna administracja przez jakiś czas nie
interesowała się tymi terenami. Po 1956 zezwolono wysiedleńcom na powrót,
ale nikt się na to nie zdecydował.
Potem następuje zejście w dół, do cmentarza wiejskiego. Te okolice nie budzą
jakoś mojego zachwytu. Nie żeby było tu brzydko, ale czuję już trochę w
nogach trudy wycieczki, a kontemplowania trasy nie ułatwia koszmarnie
rozjeżdżona ciężkim sprzętem droga. Jak się potem okazało, od strony drogi
do Izb jest ustawiony zakaz wstępu z informacją o wycince drzew.
Na cmentarzu w Czertyżnem napisy cyrylicą - inny świat.
Leśną drogą dochodzę do asfaltu. Przed asfaltem kolejny bród, nie zdejmuję
butów.
Nie idę prosto do Izb, ostatnim miejscem na trasie wycieczki jest punkt
widokowy na wzgórzu Hirki. Z asfaltu skręcam w prawo, na czerwony szlak
prowadzący do Krynicy-Zdrój. Szlak przekracza rzekę Biała, ale nawet tu nikt
nie pomyślał o zbudowaniu jakiegokolwiek przejścia przez potok. Ostatni,
szósty, najgłębszy już bród i niewielkie podejście na wzgórze. Jest już
popołudnie, cienie się wydłużają.
Na Hirkach zastają mnie ogrodzone pastwiska i zimny przedwieczorny wiatr.
Ale to ostatnie miejsce na dzisiejszym szlaku robi na mnie duże wrażenie -
piękne widoki na góry nad Banicą i górującą nad nami Lackową. Sielankowy i
jednocześnie mocny akcent na zakończenie wycieczki, ponieważ z pagórka
schodzę od Izb i wracam do zaparkowanego przy cmentarzu samochodu.
A Beskid Niski? Podsumowując - padłem z wrażenia: cisza, spokój, idylla,
urokliwe krajobrazy podkreślone świeżą zielenią (dwa dni wcześniej byłem w
Beskidzie Wyspowym w okolicach Mszany Dolnej, tam zieleń nie była tak
intensywna), piękna Bieliczna, kameralna Wysowa-Zdrój i bajkowe Ropki. Sam
fakt, że materiał nie zmieścił się w jednym wpisie i rozbiłem go na dwie
części, świadczy dobrze o tej długiej, ale pięknej przebytej przeze mnie
trasie.
Mam nadzieję na ciąg dalszy w Beskidzie Niskim.
Sebastian Słota
Zdjęcia super. Cieszę, się, że moja trasa kogoś zainspirowała, do tego, jak zwykle, Twoja ciekawość, spowodowała, że trochę się więcej ode mnie pokręciłeś, wokół szlaku, więc i sporo ciekawszych ujęć masz ode mnie. Choć mnie goniła też zapowiadana burza, którą obserwowałem schodząc do Wysowej, a moja wycieczka miała się jeszcze pociągnąć od przełęczy Cigielki granicą. Ale fajnie, że Cię się Niski zauroczył!
OdpowiedzUsuńBardzo piękne foty. Dobrze znam ten teren, ale na Pana zdjęciach jest jeszcze piękniejszy niż realnie.
OdpowiedzUsuńDzięki. Interesujące to spostrzeżenie o ciekawości, faktem jest, że lubię "kluczyć" podczas wycieczek. Mam też taki zwyczaj, że przepatruję wcześniej trasę w Google Maps na zdjęciach satelitarnych, tam można wyłuskać różne perełki na szlaku". Wiem, że tobie nadciągająca burza pokrzyżowała szyki, ja na szczęście miałem dobrą pogodę cały dzień.
OdpowiedzUsuń