Słońcem i mgłą malowane
Krakowski wschód słońca inaczej.
Sebastian Słota
Z czym się najczęściej kojarzą krakowskie zdjęcia ze wschodu słońca?
Z widokiem Wawelu z Mostu Dębnickiego albo Bodzowa, z szerszym widokiem na
Stare Miasto z Kopca Kościuszki lub Kopca Piłsudskiego, albo też z widokiem
Opactwa Benedyktynów w Tyńcu ze skałki położonej po drugiej stronie Wisły.
Jakby nie patrzeć są to zdjęcia o dużym związku z zabytkową architekturą
Krakowa. Po ostatnich trzech wschodach słońca w Bodzowie, bogato
udokumentowanych w poprzednim wpisie na blogu, przyszła mi ochota na coś
innego. Bezpośrednią inspiracją mojego następnego pleneru było poniższe
zdjęcie ukazujące skąpane we mgle łąki znajdujące się przy wałach wiślanych u
stóp klasztoru Kamedułów na Bielanach. Pomyślałem sobie, że warto by tam
pojechać rowerem, zanurzyć się we mgle i poszukać ciekawych kadrów z motywami
natury, nawet nie musi być widać tego klasztoru. Takie wyzwanie.
Zapraszam do obejrzenia kroniki budzącego się nad Wisłą dnia, począwszy
od pierwszych nikłych blasków słońca z trudem przebijającego się przez mgłę,
aż po silne światło sierpniowego poranka, powodujące znikanie oparów z dość
dużą prędkością. Niestety, jak jest ciepło, to poranne mgły szybko znikają i
ta ich ulotność jest jedynym minusem letniego świtu, który jednakże nie
przysłania całej gamy plusów.
Komentarze
Prześlij komentarz