wschód słońca nad Jeziorem Hańcza

poranek w Mierkiniach


Ubiegłoroczne dwutygodniowe wakacje na Suwalszczyźnie tak nam się spodobały, że postanowiliśmy tam pojechać w tym roku ponownie, choć tylko na tydzień. Ubiegłoroczny wyjazd miał miejsce na przełomie czerwca i lipca, pogodę mieliśmy niezwykłą: było chłodno, słonecznie i burzowo jednocześnie, mocno wiało cały czas, warunki atmosferyczne może nie nadawały się na leżakowanie, ale pięknie podkreślały piękno tamtejszej przyrody. Nie wiem, jak to działa, ale pięknych chmur jak na Suwalszczyźnie nie ma w Krakowie i w górach, a przez fakt, że tam generalnie cały czas wieje, to pogoda potrafi się zmienić na gorszą (ale i na lepszą) w przeciągu 15 minut. Nie zdarzały się takie sytuacje, jak w górach, gdy nadchodzą ciężkie, niskie chmury i wiszą dzień albo i dwa. Teraz wyjazd miał miejsce na początku września, gdzie dzień jest krótszy i pogoda wydaje się stabilniejsza. Cieszyłem się na ten wrześniowy wyjazd, bo rok temu trochę mi przeszkadzał długi dzień i bardzo wczesne pory wschodzącego słońca (i późne zachodzącego), we wrześniu jednak to lepiej wygląda.

Było trochę o pogodzie, teraz o miejscu. Byliśmy pod wielkim wrażeniem naszej kwatery, położonej w miejscowości Mierkinie, z pięknym widokiem na Jezioro Hańcza. Więcej informacji o Domu Gościnnym Nad Jeziorem Hańcza, znajdziecie POD TYM LINKIEM

widok z tarasu Domu

Nie było sensu zmieniać lokum - skoro tam jest tak fajnie, postanowiliśmy pojechać tam ponownie.

Co robi Sebastian na początku urlopu? Ustawia budzik na 4.30 i idzie na plener fotograficzny na wschód słońca, jakżeby inaczej. Takiej okazji nie mogłem przegapić. Tereny w pobliżu Domu Gościnnego Nad Jeziorem Hańcza są przepiękne, w promieniu kilkuset metrów można znaleźć kilka niezłych stanowisk do fotografowania. Dom jest położony dość wysoko nad jeziorem, a zbocza schodzące do niego mają wschodnią wystawkę, dzięki czemu na podziwianie wschodu słońca nadają się idealnie. Nie trzeba jechać gdzieś daleko, wystarczy wstać przed świtem, umyć zęby, wypić kawkę i wyjść przed dom, no rewelacja.

widok spod Domu, wszyscy jeszcze śpią

nad Jeziorem Hańcza


autoportret








na łąkach powyżej brzegu



Gdy już słońce podniosło się wyżej i zgubiło już ciepłe żółte-czerwone barwy, miejsce zimnego świtu zajął rześki poranek. Cały czas nisko położone słońce nadal rzucało długie cienie i miękkim, miejscami przebijającym przez chmury światłem pięknie oświetlało okolicę.




napis "I love Hańcza" jak najbardziej adekwatny


huśtawka z widokiem na Hańczę


Dom Gościnny Nad Jeziorem Hańcza

Nie pozostało nic innego, jak podsumować tak udany początek dnia pysznym śniadaniem (chyba reszta rodzinki już wstała?), a w późniejszych godzinach wybrać się na przejażdżkę rowerem po okolicznych pagórkach.

Sebastian Słota

Komentarze

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim