styczniowe malowanki
Styczniowy krótki dzień, niewiele dłuższy od ośmiogodzinnego dnia pracy. Wydawać by się mogło, że jedziemy do pracy - jest szaro, wracamy z pracy - robi się już ciemno i że to nas trochę męczy i tak rzeczywiście jest, tym bardziej, jak się mieszka w Krakowie, gdzie pochmurne zimowe dni nie są rzadkością, a do tego swoje trzy grosze dokłada męczący smog. Jednym z moich sposobów na podniesienie poziomu endorfin w te krótkie dni w mieście są poranne i popołudniowe przejażdżki rowerem przed i po pracy w poszukiwaniu kadrów z pogranicza dnia i nocy. Pracuję w godzinach 8-16 w centrum Krakowa i w związku z tym wybranie się w ten krótki dzień nad Wisłę czy na Wawel nie stanowi problemu, tym bardziej, że jak stali czytelnicy bloga dobrze wiedzą, nie mam problemów z porannym wstawaniem.
Dzień pierwszy
Zdjęcia robione o poranku oraz wieczorem po dwóch dniach silnych wiatrów, które rozwiały unoszący się nad Krakowem smog i zapewniły dobrą przejrzystość powietrza. Rano przejechałem przez Rynek i pod Wawelem i potem Bulwarami Wiślanymi pod Zabłocie.
|
Sukiennice |
|
Sukiennice |
|
Kościół Mariacki |
|
ul. Grodzka |
|
Bulwary Wiślane pod Wawelem |
|
Bulwary Wiślane, Kościół na Skałce i Hotel Forum |
|
poranny jogging |
|
Bulwary Wiślane na wysokości Zabłocia |
|
Most Kotlarski |
Po południu wybrałem się w rejon Galerii Plaza i Decathlonu.
Wracając do domu zahaczyłem o Park Strzelecki, w którym postawiona była świetlna dekoracja bożonarodzeniowa, z krakowskimi elementami (Lajkonik). Postanowiłem trochę poeksperymentować z bokehem i zabawić się z nieostrością, tworząc lekko odrealnione zdjęcia. Efekt poniżej, w postaci zbliżeń na Lajkonika i jego czapkę.
Dzień drugi
Mgliste pejzaże nadwiślańskie.
Dzień trzeci
Ponownie przejażdżka przez Stare Miasto i nad Wisłę, ale tym razem trochę dalej, w rejony Dąbia. Budzący się dzień na Rynku i piękny wschód słońca nad Wisłą.
W rejonie Grzegórzek codziennie o świcie i zmierzchu przelatują stada ptaków. Ptaki te nocują na drzewach nad Wisłą, rano lecą na północ, a wieczorem wracają na nocleg na nadwiślańskie drzewa. Nie latają o ściśle określonych godzinach, lecz dostosowują się do pory dnia, jakby miały wbudowany "wyłącznik zmierzchowy". Zimą, gdy dzień jest krótki, przelatują właśnie około godziny 16
Dzień czwarty
Na koniec zdjęcia z poranka nad Wawelem. Pochmurne niebo i płonący horyzont, a na deser Tatry widoczne ze wzgórza wawelskiego.
Jako podsumowanie wpisu można powiedzieć, że każdy wschód i zachód słońca jest w pewnym sensie niepowtarzalny, a często też nieprzewidywalny. Piękne zjawiska na niebie trwają często chwilę i warto się za nimi rozglądać.
Sebastian Słota
Piękne zdjęcia. Kraków zawsze miał swój urok, choć ja osobiście nie lubię patrzeć jak jest tak wyludniony i czekam aż wszystko wróci do normy
OdpowiedzUsuń