prawie na Kopę Kondracką
zimowa wycieczka do Doliny Kondratowej i na Kopę Kondracką (prawie)
W listopadzie przyszła do nas zima, w górach zrobiło się biało, co w ostatnich latach było rzadkością o tej porze roku. Postanowiliśmy zażyć trochę zimowych klimatów i wybrać się zimową wycieczkę w Tatry. Jako że w listopadzie dzień krótki, trzeba było zaplanować „w miarę” krótką wycieczkę. Na cel wędrówki wybraliśmy Kopę Kondracką w masywie Czerwonych Wierchów niebieskim szlakiem od Kuźnic poprzez Dolinę Kondratową i Przełęcz Kondracką (pod Giewontem). Zakładaliśmy, że na Przełęcz Kondracką powinniśmy dotrzeć, a dalej się zobaczy – w zależności od warunków. Spakowaliśmy kijki i raki i w drogę!
Jak zwykle wyjazd z Krakowa wczesną porą (tradycyjnie o piątej rano) i podróż zakopianką przed świtem. Już na wysokości Skomielnej czy Rdzawki zrobiło się zimowo. W Rdzawce pięknie się prezentował w zimowej aurze i w towarzystwie księżyca w pełni drewniany kościółek
W Kuźnicach przywitały nas zimowe warunki i śnieg na drodze
Po krótkim spacerze dotarliśmy pod schronisko na Kalatówkach. Byłem tam dwa tygodnie wcześniej, wtedy góry i łąki było lekko posypane śniegiem, teraz sceneria była zdecydowanie bardziej zimowa. Było wcześnie rano (około ósmej), słońce dopiero wyłaniało się zza gór.
na Polanie Kalatówki |
schronisko na Kalatówkach |
na Polanie Kalatówki - widok na Kasprowy Wierch |
panorama Polany Kalatówki |
Następnym etapem wycieczki było schronisko na Hali Kondratowej. W przeciwieństwie do murowanego, o wysokim standardzie, schroniska na Kalatówkach, to bardziej przypomina klasyczne schronisko górskie. Jest nieduże, drewniane, pięknie się prezentuje w dolinie.
autor bloga w pracy |
W schronisku mieszka kot, który akurat w ten dzień wygrzewał się przy oknie
Po posiłku i herbatce w schronisku poszliśmy dalej – na Przełęcz Kondracką. Cały czas towarzyszyły nam bajkowe, zimowe pejzaże, a jednocześnie słońce mocno przygrzewało i zrobiło się naprawdę ciepło. Generalnie sielanka.
Po niedługim, ale stosunkowo trudnym podejściu (przydały się raki i kijki!) wyszliśmy na Przełęcz Kondracką. Sesja foto z przełęczy powtórzona została w drodze powrotnej (była lepsza widoczność) - tu zdjęcia zrobione po wejściu.
Po krótkim odpoczynku na Przełęczy Kondrackiej postanowiliśmy się udać na Kopę Kondracką, pogoda zachęcała. Ale po kilku minutach otoczenie się zmieniło, z sielanki wpadliśmy w podmuchy wiatru wiejącego na grani. Wiało bardzo mocno, z grani zawiewał śnieg, sceneria momentalnie zrobiła się bardziej „himalajska”. Po krótkiej naradzie postanowiliśmy podejść tylko pod taką górkę położoną mniej więcej w połowie drogi na Kopę Kondracką, z której powinny być lepsze widoki i potem wrócić na dół.
Giewont i Przełęcz Kondracka |
Dolina Małej Łąki, w oddali Pilsko i Babia Góra |
Sceneria na grani była jak na jakimś ośmiotysięczniku, a nie w Tatrach. Doszliśmy na planowane miejsce - pamiątkowa fotografia.
Widoki spod Kopy były wspaniałe
Giewont, Dolina Kondratowa i Tatry Wysokie |
Giewont |
Małołączniak po lewej |
tak śnieg zawiewał na grani
Przełęcz Kondracka i Giewont |
Po zejściu na Przełęcz Kondracką znowu zrobiło się miło, wiatr już tam nie wiał. Zrobiła się zdecydowanie lepsza pogoda i było więcej słońca niż za pierwszym razem, więc powtórzyłem większość zdjęć z tego miejsca.
tak zawiewało na grani |
Świnica |
panorama na Orlą Perć, Kasprowy Wierch i Świnicę |
Giewont |
zbliżenie na Świnicę |
Po zrobieniu zdjęć zacząłem schodzić na dół, trzeba było dogonić resztę wycieczki.
panorama Tatr z górnej części Doliny Kondratowej |
na grani cały czas wiało |
Jak doszliśmy do schroniska na Hali Kondratowej, to słońce już się chowało za góry. Listopad, dzień jest krótki, ale z drugiej strony to chowające się słońce plus piękne chmury na niebie zgotowały niezły spektakl
Wracając w dół ominęliśmy schronisko na Kalatówkach, obeszliśmy Polanę Kalatówki dołem, ładnie się prezentowała w zimowej aurze.
i już pożegnalne zdjęcia Tatr, zrobione po południu w Kuźnicach
Kasprowy Wierch |
potok Bystra |
Wycieczka była bardzo udana, pomimo braku wyjścia na Kopę Kondracką. Wrażenia widokowe były wspaniałe, zima w górach bajeczna. Nie zawsze trzeba dojść do celu, żeby wrócić zadowolonym. W końcu po górach chodzi się dla wrażeń, a nie dla kilometrów i metrów podejść.
Nawet się nie spodziewaliśmy, że jak pojedziemy w góry za tydzień, to z tej zimy i śniegu mało co zostanie. Kilka dni później wiał halny, przyszło ocieplenie i praktycznie cały śnieg z Tatr znikł.
Tak wyglądały Tatry dokładnie siedem dni później:
Tatry spod Przysłopu Miętusiego |
piknie....
OdpowiedzUsuń