Wschód słońca na Skałkach Twardowskiego

Piękny sierpniowy poranek z falującą nad Krakowem mgłą.

Koniec sierpnia. O tej porze słyszę pośród znajomych (niektórych) narzekania, że już dzień coraz krótszy, nie ma upałów, za to są chłodne poranki i wieczory. Prawie katastrofa. Tymczasem dla mnie to są same zalety: w chłodniejsze dni lepiej się chodzi po górach, powietrze jest bardziej przejrzyste, krótki dzień daje bardziej dostępne kolorowe wschody i zachody słońca, które właśnie w chłodniejszym i bardziej wilgotnym jesiennym powietrzu są dużo bardziej spektakularne niż podczas gorącego czerwca i lipca. Dla mnie koniec sierpnia oznacza, że zbliża się najbardziej atrakcyjny turystyczno-fotograficznie szczyt jesienno-zimowy, choć w tym roku na sezon letnich wycieczek miałem bardzo udany. 
Ostatnia sobota sierpnia, prognoza pogody zapowiada piękną pierwszą połowę dnia i znaczne pogorszenie potem. Mam dylemat, czy jechać na jakąś krótką wycieczkę górską, czy udać się na jakiś wschód słońca w Krakowie. Tego dnia słońce w Krakowie wschodzi o 5.39. Piątkowe deszcze w połączeniu z dobrą prognozą na poranek mogą zaowocować niezłymi warunkami. Decyduję się na Kraków – wschód słońca na Skałkach Twardowskiego. Jest tam świetne miejsce widokowe na Kraków - skarpa położona przy północno-wschodniej części zalewu na Zakrzówku. Północne ściany skarpy służyły ongiś jako miejsca wspinaczkowe, ale na szczyt skarpy wiodą od pozostałych stron wygodnie ścieżki spacerowe
Parkuję samochód na końcu ulicy Twardowskiego w miejscu dawnej pętli autobusowej. Stamtąd po ok. 10 minutach spaceru zjawiam się na skałce.
Zgodnie ze sztuką fotograficzną należy pojawić na miejscu pół godziny przed wschodem słońca – często właśnie wtedy są najpiękniejsze kolory na niebie. Tego poranka zjawiam się jednak prawie godzinę wcześniej i nie żałuję. Nad korytem Wisły przepływającej przez centrum Krakowa kłębi się mgła, reszta krajobrazu jest na razie doskonale przejrzysta – widać nawet Tatry. Nauczony doświadczeniem wiem, że poranna mgła lubi się podnieść po wschodzie słońca, więc się nie martwię. Rozkładam sobie na trawie cały fotograficzny sprzęt, w tym obowiązkowy statyw i filtry szare połówkowy i zaczynam robić zdjęcia. Jest co oglądać.

mgła nad Wisłą

ściany dawnego kamieniołomu, obecnie zalew na Zakrzówku
 
na horyzoncie Tatry
 
Pod koniec sierpnia słońce nad Zakrzówkiem wznosi się nad Osiedlem Podwawelskim i kominami elektrociepłowni w Łęgu. Trzy, dwa, jeden, start!
Zgodnie z moimi przypuszczeniami po wschodzie słońca mgła się podnosi, docelowo zasłaniając cały Kraków. No koniec widać tylko czubek wieży katedry na Wawelu. Sceneria robi się nieco baśniowa. Czy mgła opadnie? Jak tak, to kiedy. Czekam na rozwój sytuacji.
Mgła, która się szybko podniosła (trwało to dosłownie kilka minut), zaczyna powoli opadać, stopniowo odsłaniając coraz więcej Krakowa. Jednocześnie na drzewach rosnących poniżej pojawiają się świetlne „lasery” nie jakieś bardzo spektakularne, ale fajne.

wieże katedry wawelskiej

Wawel

Kopiec Kościuszki wyłania się z mgły
Dwie godziny po wschodzie słońca mgła już całkowicie opada, nad Krakowem mamy przyjemny, ciepły poranek z jeszcze lekką uchwytną mgiełką nad Starym Miastem. Idę jeszcze sprawdzić, co słychać nad zalewem powstałym w dawnym kamieniołomie. Ze względów bezpieczeństwa teren zalewu jest ogrodzony, ale cały czas trwa zabawa w kotka i myszkę z zarządcą terenu, który co chwilę łata przeciętą w celu wejścia siatkę ogrodzeniową. I tym razem udaje się wejść za ogrodzenie i spojrzeć na zalew i widniejącą na horyzoncie doskonale widoczną teraz Babią Górę.
Sebastian Słota

Komentarze

  1. Jak to dobrze, że nie wszyscy lubią w sobotę dłużej pospać. 😉

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim