Šip - na pograniczu Małej i Wielkiej Fatry

pełna uroku wyprawa w nieznane


Kolega kiedyś pytał się mnie, czym dla mnie jest idealna wycieczka. Odpowiedziałem, że jednym z warunków uznania wycieczki w góry za idealną jest wyjście z samochodu przy świetle latarki czołowej i takiż powrót. Warunkiem w wersji złagodzonej i łatwiejszym do wykonania we wrześniu jest „zaliczenie" wschodu i zachodu słońca gdzieś po drodze. Wiele razy doświadczałem tego faktu (co jest udokumentowane w kilku wpisach na tym blogu), że przejazd samochodem w góry w porze budzącego się dnia oraz powrót w okolicy zmierzchu jest wartością dodaną w stosunku do samej wycieczki w góry. Tak też było tym razem.
Na wakacjach w Terchowej, po zrobieniu klasyków w postaci wycieczek na Wielkiego Rozsutca i grań Małej Fatry (relacje we wcześniejszych wpisach na blogu), przyszła pora na coś bardziej oryginalnego. Wielu moich znajomych z Krakowa chodzących po górach po stwierdzeniu: "jadę na Małą Fatrę", pyta: „a gdzie to?". Znajomość dalej na południe położonych gór Słowacji może być jeszcze mniejsza, jeśli ktoś nie jest góromaniakiem, dlatego pewnie hasło: "wycieczka na Šip", spotkałoby się z postawieniem kolejnego znaku zapytania. W związku z tym garść faktów:
Šip (1170m n.p.m.) leży na południe od Małej Fatry, w rozwidleniu rzek Orawa i Wag. Jest najwyższym szczytem Šipskiej Fatry, stanowiącej najbardziej wysuniętą na północ część Wielkiej Fatry. Szczyt Šipu leży w odległości kilkunastu km w linii prostej na południowy-zachód od Dolnego Kubina. Mimo niepozornej wysokości głównego szczytu cechują go spore przewyższenia, miejscowość Stankowany, z której wyruszałem, leży na wysokości 440m n.p.m, czyli ponad 700 metrów niżej.
Przez masyw Šipu prowadzi żółty szlak idący właśnie od Stankowan na Żaszkowską Przełęcz a następnie na Šip i Zadni Šip (1043m n.p.m.) i przez Polanę Podšip schodzi pod przystanek autobusowy w Kralowanach.

źródło: mapy.hiking.sk

Porę wyjazdu z Terchowej ustaliłem tak, by o wschodzie słońca znaleźć się na przełęczy Równa Hora, na drodze pomiędzy Terchową i Zazrivą. Strzał w punkt! Było zjawiskowo.

poranek na przełęczy

Mały Rozsutec we mgle


Mały Rozsutec we mgle

poranny przymrozek

piękny poranek na tarasie karczmy znajdującej się na przełęczy

poranny przymrozek

Po zjeździe w dół z Równej Hory prawie całą podróż doliną Zazrivki i Orawy przejechałem we mgle. Dopiero w Lubochnie zaczęła się ona trochę podnosić w górę.

zakole Orawy przed Kralowanami

na moście w Kralowanach

Lubochna we mgle

Pierwszy etap drogi na Šip prowadzącej dnem Škutowej Doliny prowadził nadal pośród mgieł. Nie było to dla mnie problemem, bo miałem w sobie głębokie przeświadczenie, że to są tylko mgły poranne, które z czasem i wraz z przygrzewającym coraz mocniej słońcem się rozejdą i co najwyżej będą się unosić nad dolinami w ramach typowej dla jesieni inwersji. Tak się też stało.

mgły nad górami

cmentarz w Stankowanach

mglisty poranek

leśne ścieżki

W lesie słońce przebiło się w końcu przez mgłe, tworząc piękne "lasery".




Po drodze niespodziewanie trafiłem na polanę, na której po prostu musiałem dłużej zostać na sesję foto. Tuż nad drzewami ją okalającymi unosiło się już słońce, które jednakże oświetlało tylko część polany. Na części położonej w cleniu jeszcze utrzymywał się przymrozek i szron na roślinności, na tej oświetlonej wszystko się topiło i parowało w słońcu. Bajka!









Na Żaszkowskiej Przełęczy wyszło słońce, choć nadal było bardzo zimno. Mgły cały czas walczyły.

pierwszy widok na Zadni Šip i Šip

widok na należącą też do Šipskiej Fatry Kopę

na Przełęczy Żaszkowskiej

Droga na Šip z przełęczy prowadzi cały czas stromo pod górę lasem, dopiero tuż przed szczytem pojawia się jedno okno widokowe na południe.

Na szczycie Šipu pod dumnie powiewającą na drogowskazie słowacką flagą, znajduje się ławeczka na której można przysiąść i popatrzeć na piękną panoramę słowackich gór. Było słonecznie, ale zimno i bardzo wietrzno. Zastanawiałem się po drodze, czy nie wziąłem ze sobą za dużo ubrań. Teraz okazało się, że w sam raz. Po kilkudniowym wcześniejszym pogorszeniu pogody, szczyty gór tak powyżej 1500m pokryły się śniegiem (był koniec września).

na Šipie

Szczyt Šipu oferuje fenomenalne widoki, niestety ograniczone tylko do południowej strony, z północnej strony góry widoki zasłania las, Widać od lewej: słowackie Tatry Zachodnie, Wielkiego Chocza, Niskie Tatry, sporą część Wielkiej Fatry i na horyzoncie po prawej stronie Wielką Lukę i Martińskie Hole.

słowackie Tatry Zachodnie i Wielki Chocz

Niskie Tatry

zanikające mgły nad doliną rzeki Turiec, Wielka Luka po prawej, daleko na horyzoncie na środku kadru Klak

Wielka Fatra: Rakitow, Czarny Kamień i Ploska na horyzoncie

Góry Choczańskie i Niskie Tatry

Szlak żółty biegnie dalej granią Šipu podążając na niższy wierzchołek masywu, Zadni Šip (1143m n.p.m.). Droga granią jest interesująca i urozmaicona, prowadzi obok wielu ciekawych skałek.

po prawej Mincol i Kubińskie Hole

Po drodze znajduje się dobry punkt widokowy, z którego widać zarówno wierzchołek Zadniego Šipu z umiejscowionym na nim krzyżem, jak i całą grań Małej Fatry. Do tej pory głównie oglądałem ją od północy i w głowie miałem ułożoną stałą kolejność szczytów, tu od południa jakbym ją oglądał w lustrzanym odbiciu. Podobnie jak szczyty Zachodnich i Niskich Tatr, tego dnia Krywanie również były przyprószone śniegiem.

grań Małej Fatry: Suchy, Mały i Wielki Krywań, Chleb, Stoh i Wielki Rozsutec

na pierwszym planie Zadni Šip

zbliżenie na Suchy i Krywanie

w drodze na Zadni Šip



Widoki z Zadniego Šipu są podobne jak z głównego wierzchołka. Spotkałem tam czterech Słowaków, którzy byli bardzo zaskoczeni moją obecnością: „Polak? Tutaj? Z Terchowej? Nieźle!"

Kralowany w dole i Wielka Luka na horyzoncie

słowackie Tatry Zachodnie

widok z Zadniego Šipa - niebo "popsute" smugami kondensacyjnymi

Stankowany i Lubochna w dole, Wielka Fatra na horyzoncie

Zejście z Zadniego Šipu na Polanę Podšip strome, jak to na Fatrze bywa. Za to piękno jesiennego lasu — jak zawsze robi wrażenie.


widok na Wielką Fatrę

las pod Šipem

U zachodnich podnóży masywu Šipu na wysokości ponad 700m n.p.m. znajduje się polana Podšp, która stanowiła niegdyś ośrodek pasterstwa. Obecnie owce się tu już nie pasą, a większość zachowanych szałasów przerobiono na domki letniskowe. Widać, że kwitnie w nich życie - choćby po przygotowanym drewnie na ognisko czy grilla. A miejsce samo w sobie przeurocze. Na grani Małej Fatry było już jesiennie i złoto, tu jeszcze dominowała stosunkowo soczysta zieleń. Domki są zadbane i urokliwe, panorama Małej Fatry z tego miejsca - rozległa i piękna, sama polana jest duża i pełna uroku. Niezwykłe miejsce. Wiosną, gdy łąki kwitną, też musi być tu niesamowicie.

Stoh i Wielki Rozsutec

panorama Małej Fatry z polany Podšip - piękna, czyż nie?

masyw Šipu

domki na polanie






sześć kasztanów - bo wycieczka na szóstkę

góry w dole - chmury w górze, co piękniejsze?

panorama polany Podšip - bardzo lubię słońce zawieszone nisko na niebie

na polanie Podšip

Z Polany Podšip szlak żółty wiedzie nad rzekę Orawę, można też od niedawna zejść do Stankowan zielonym szlakiem. Ja wybieram zejście nieznakowaną ścieżką prowadzącą pod masywem Šipu, która na początku okazała się stosunkowo szeroka, ale potem ginęła w gęstym leśnym poszyciu i pod opadłymi z drzew liśćmi. Najwyraźniej ścieżka jest rzadko chodzona.

widok z zejścia

Las pod Šipem przypomina Mroczną Puszczę z opowieści Tolkiena. Dużo powalonych drzew i obrośniętych mchem głazów. Do tego ciemno i słychać gdzieś z przodu godowe porykiwania jeleni. No, super! Na szczęście (a może niestety) nie udało się spotkać po drodze żadnego zwierza z rogami. Ale warto było iść tą nieznakowaną ścieżką, chyba ciekawiej niż zielonym szlakiem.





Ścieżka stopniowo zanikała i robiła się coraz bardziej mylna, a duża ilość zeschniętych liści nie ułatwiała jej lokalizowania. Posiłkując się GPS-em w komórce udało mi się utrzymać właściwy kierunek marszu, a pod koniec trasy, przy zejściu do drogi bardzo stromym żlebem, ścieżka się odnalazła. Zejście było karkołomne, żleb był pełen ściółki leśnej, na szczęście bardzo suchej, bo gdyby tam było mokro i błoto, to nie byłoby tak wesoło.

Do Stankowan dotarłem w promieniach zachodzącego słońca.

w Stankowanach

przystanek kolejowy Stankowany

Sklep spożywczy w Stankowanach był już nieczynny, nie było jak uzupełnić płynów. Pozostał powrót do Terchowej oraz łapanie widoków zachodów słońca po drodze. Mogłem też przyjrzeć się masywowi Sipu z dołu, rano był przecież cały w chmurach.

Zadni Šip (ten wyższy) i Šip

na drodze do Kralowan

zmierzch na Równej Horze (tam, gdzie byłem o poranku)

Zgodnie z przytoczonym na wstępie wpisu założeniami do udanej wycieczki, do Terchowej przyjechałem, jak już było ciemno. Wycieczka na Šip jest, jak mi się wydaje, stosunkowo mało popularna wśród polskich turystów, a zdecydowanie zasługuje na docenienie. Wobec zalewu turystów na popularniejszych szlakach miło jest odnaleźć interesujący szlak, na którym nie ma tłumu turystów. Myślę, że o takie trasy dużo łatwiej na Słowacji, gdzie znajduje się wiele ciekawych pasm górskich, a liczba mieszkańców Słowacji (5,5 min osób) jest zdecydowanie mniejsza niż w Polsce. Myślę, że dużo jeszcze na Słowacji takich miejsc do odkrycia przeze mnie, co jest bardzo dobrym prognostykiem na przyszłość. Lubię iść w góry w całkiem nowe miejsce, Šip był jedną z takich wycieczek, oby ich było więcej!

Sebastian Słota

Komentarze

  1. Pięknie tam, bardzo pięknie, aż chce się już zaraz jechać w góry...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim