spontaniczny sobotni świt w Krakowie

o pięknie poranka nad Wisłą


Tym razem była pełna spontaniczność i przypadek, choć wykorzystany na maksa. W lutową sobotę miałem odwieźć syna na Olszę, był tam umówiony z kolegą o 6.30 rano. W sumie poza tym nie miałem jakichś większych planów na sobotę. Tego dnia wschód słońca był o 7.04 (ważna informacja). Jak już jechaliśmy tam samochodem al. 29 Listopada i ul. Czerwonego Prądnika, rzut oka na niebo pozwolił mi stwierdzić, że z tych warunków może się narodzić coś frapującego. Na razie było jeszcze ciemno, ale pasy chmur zaczęły interesująco mienić się jeszcze bardzo głęboką czerwienią. Szybko zawiozłem syna w miejsce docelowe i wróciłem do domu wiedząc, że coś z tego będzie, że nos mnie nie zwiedzie. Błyskawicznie przebrałem się w jakieś cieplejsze ubrania, zabrałem sprzęt foto i wte pędy pojechałem rowerem w stronę Wisły. Na szczęście nie było jeszcze za późno. Już jadąc ul. Lubomirskiego wiedziałem, że dzień ten wielkim będzie.
Rower jest fajny na takie eskapady, bo pozwala szybko przemieścić się między lokalizacjami, a podczas wschodów i zachodów słońca warunki zmieniają się jak w kalejdoskopie. Wymagana jest wzmożona czujność.


Stacja pierwsza - Rondo Mogilskie

Zazwyczaj unikam wstawiania na bloga bardzo szerokich panoram, choć lubię je robić. Zwykle zostawiam je dla siebie, a na blogu wstawiam bardziej proporcjonalne kadry. Tu sobie nie mogłem odmówić wstawienia panoramy nieba nad Rondem Mogilskim. Dla oglądających ten wpis na telefonie komórkowym: na chwilę przekręćcie widok ekranu na poziomy.

panorama Ronda Mogilskiego

Na zdjęciu poniżej specjalnie ustawiłem czas na bardzo długi, maksymalnie taki, jaki udaje mi się utrzymać z ręki, żeby uchwycić ruch pojazdów. Przy szerokim kącie obiektywu jest to 1/6s. Wymaga to pewnej ręki i wstrzymania oddechu, ale zwykle się udaje.




Stacja druga - Most Kotlarski

Fajne miejsce, bo wysoko (jak to na moście) i świetny widok na wschód, wzdłuż Wisły. W oddali kratownicowy most kolejowy, a na południowym brzegu portowy żuraw.








Stacja trzecia - Bulwar Kurlandzki 

Bulwary Wiślane na wysokości Galerii Kazimierz. Na lewo Most Kotlarski, po drugiej stronie Wisły zabudowania Zabłocia.

Most Kotlarski






Stacja czwarta - kładka Bernatka

Most dla pieszych i rowerzystów łączący Kazimierz ze starym Podgórzem.


kładka Bernatka

na horyzoncie wieża kościoła św. Józefa na Rynku Podgórskim


Stacja piąta - Bulwar Inflancki

Zakole Wisły kończące się kościołem na Skałce. Tu ciekawa anegdotka: zdjęcie poniżej z biegaczem zrobiłem świadomie, czekając aż umieści się on we właściwym miejscu kadru. Wrzuciłem to zdjęcie na swojego Instagrama i odezwała się jedna z obserwujących rozpoznając biegacza na tym zdjęciu. Biegacz napisał do mnie, wysłałem mu to zdjęcie w pełnej rozdzielczości, a on je umieścił na swoich profilach społecznościowych. Okazało się, że pamiętał moment, kiedy mu robiłem zdjęcie. A na moim Instagramie zdjęcie to pobiło rekord popularności, przebijając wszystkie moje górskie pejzaże. Chyba się przerzucę na fotografowanie biegaczy, hehe. Choć z drugiej strony, zdjęcie jak najbardziej mieści się w profilu moich zainteresowań: jest o poranku, jest słońce w kadrze i są ciepłe kolory.






Stacja szósta - pod kościołem na Skałce

Bazylika św. Michała Archanioła i św. Stanisława, zwana potocznie kościołem na Skałce, znajdująca się vis a vis Centrum Kongresowego ICE. Po drugiej stronie Wisły widać również bryłę nieczynnego od dawna Hotelu Forum.

panorama spod Skałki

kościół na Skałce


Stacja siódma - Most Grunwaldzki

Bardzo ciekawe miejsce widokowe: z północnej strony mostu widać Wawel, a z południowej kościół na Skałce, ICE i Hotel Forum. Na moich zdjęciach z tego mostu można zauważyć, jak bardzo światło wpływa na kształt i kolorystykę fotografii (fotografia to z greckiego: rysowanie światłem): cztery pierwsze zdjęcia robione na południową stronę są pełne ciepłych barw i żółci wschodzącego słońca, na ostatnim zdjęciu, z Wawelem, kolorystyka jest bardziej zrównoważona.


kościół na Skałce

wieże kościoła na Skałce



Wawel


Stacja ósma - Bulwar Czerwieński, u podnóża Wawelu

Słońce wychylające się znad Baszty Złodziejskiej, gra świateł i cieni na wawelskich murach, ciekawskie łabędzie i ptaki podrywające się do lotu.

Wawel

panorama Bulwaru

Baszta Złodziejska




Wawel i mój rower

Most Grunwaldzki

Baszta Złodziejska

wawelskie wieże

Od wyjazdu rowerem z domu minęły już dwie godziny, ale było to piękny i owocnie spędzony czas.


Stacja dziewiąta - Rynek Główny

Wracając zahaczyłem jeszcze o Rynek Główny, w sobotni poranek było tam pusto. Za dwie, trzy godziny plac rynku zapełni się spacerowiczami i turystami, ale teraz można się jeszcze delektować ciszą.

Sukiennice i Wieża Ratuszowa

kościół Mariacki i Sukiennice


Po drodze do domu udałem się jeszcze na cosobotnie zakupy na targowisku Nowy Kleparz. Słońce już się skryło za chmurami. W domu byłem ok. dziewiątej, już było pochmurno do końca dnia. Poranki w plenerze jednak są piękne. Ten był przypadkowy, odbyty tylko dzięki porannej podwózce młodego. Choć z drugiej strony, gdyby nie "szósty zmysł", który podpowiedział mi, że te ciemnoczerwone refleksy na niebie przed świtem zwiastują coś genialnego, pewnie bym się nad Wisłę nie udał. Dzięki temu zbiegowi wydarzeń miałem kolejny piękny, pełen barw, przymgleń i faktur na niebie nadwiślański poranek. Wielkie dzięki, synu!

Sebastian Słota

Komentarze

Prześlij komentarz

TOP 5

Na Tuł Szlakiem Cisownickim